Radio Parlament
Section01

Jurgiel: „nie wiedziałem, że przyniosłem projekt Totalizatora"

migracja
migrator migrator 16.02.2010

Jurgiel w lipcu 2006 r. przyniósł ówczesnemu szefowi komitetu stałego Rady Ministrów Przemysławowi Gosiewskiemu projekt nowelizacji ustawy hazardowej, który - jak się okazało później - został przygotowany przez Totalizator Sportowy. Propozycja zakładała m.in. obniżenie opodatkowania wideoloterii, na prowadzenie której monopol miał TS.

Z notatki Gosiewskiego ze spotkania wynika m.in., że Banaś chciał zgłoszenia tego projektu jako propozycji klubu PiS, bo departament zajmujący się grami losowymi w Ministerstwie Finansów jest - jak to określono - "uwikłany" - i złożenie tej nowelizacji drogą rządową byłoby w związku z tym niemożliwe.

Jurgiel zeznał we wtorek, że to on był inicjatorem spotkania z Gosiewskim, do którego doszło 26 lipca 2006 r. Wzięła w nim udział również ówczesna p.o. zastępca dyrektora departamentu Służby Celnej Anna Cendrowska, która reprezentowała na nim Banasia.

Projekt miał „iść przez klub”

Podczas przesłuchania przed komisją Jurgiel przyznał, że projekt nowelizacji ustawy hazardowej, który przyniósł wtedy Gosiewskiemu, otrzymał od wiceministra Banasia. "Było to jedna z wielu propozycji, jakie były zgłaszane do klubu. Ja ten projekt przyjąłem i stwierdziłem, że przeanalizujemy to w klubie i udzielimy odpowiedzi co do jego dalszych losów. Zgodnie z przyjętą zasadą pozwoliłem sobie zgłosić ten projekt do ówczesnego ministra Przemysława Gosiewskiego" - powiedział. Dodał, że chciał z Gosiewskim skonsultować tę propozycję.

Przyznał, że nie zapytał Banasia, kto jest autorem projektu. "Uznałem, że jest to projekt związany z resortem" - powiedział. Dodał, że z tego co pamięta, projekt miał iść "przez klub", żeby przyspieszyć jego procedowanie, a w resorcie finansów mogły być z tym "kłopoty".

Wiele osób z resortów przynosiło projekty

Jurgiel powiedział też, że w czasie, gdy był wiceszefem klubu PiS, kilka razy zdarzyło się, że przedstawiciele ministerstw przynosili mu projekty ustaw. Jak zaznaczył, z tego powodu to, że Banaś przyniósł mu projekt nie było niczym niezwykłym.

Pytany, czy miał podejrzenia, że projekt powstał poza resortem finansów, odparł, że jego interesowały jedynie zawarte w nim rozwiązania i ich wpływ m.in. na budżet państwa. "Przyjąłem ten projekt i stwierdziłem, że przeanalizujemy go w klubie i udzielimy odpowiedzi co do jego dalszych losów" - powiedział. "Zgodnie z procedurą postępowania, po wstępnym zapoznaniu się z projektem, stwierdziłem, że w klubie nie mamy w tym zakresie ekspertów" - zeznał i wyjaśnił, że z tego powodu konieczna była opinia rządu.

Z resortu finansów do resortu finansów

Gosiewski zdecydował o przesłaniu tego projektu do resortu finansów z prośbą o opinię. Sławomir Neumann (PO) pytał Jurgiela we wtorek dlaczego projekt, który wyszedł z MF, ponownie został skierowany do tego resortu. "Taka była decyzja" - odparł Jurgiel.

Pytany, czy podczas spotkania pojawiła się opinia, że departament w MF zajmujący się grami losowymi jest "uwikłany" odpowiedział: "Wynikało to m.in. z problemów, że szybko tego projektu nie da się uchwalić, idąc drogą resortu. Taki był oddźwięk tego spotkania" - odpowiedział.

Jurgiel stwierdził, że nie wiedział w tamtym czasie, że Gosiewski sporządzi z tego spotkania notatkę. Dowiedział się o tym dopiero obserwując prace komisji śledczej. Jak powiedział, od czasu tego spotkania nie miał kontaktów ani z kancelarią premiera, ani z MF, ani z CBA na temat tego projektu nowelizacji.

Był dopytywany też, czy nie interesował się dalej projektem nowelizacji, która była procedowana w "niestandardowy" sposób. "Nie zgadzam się z panem, że jakiś standard został złamany. Dlaczego pan stwierdza, że niestandardowa. Podczas tej kadencji Platforma Obywatelska ustawy zdrowotne zgłaszała przez klub" - powiedział. Jurgiel dodał, że po spotkaniu u Gosiewskiego nie interesował się tym projektem.

ag, PAP
Section02
Section03
Section04