Politycy muszą wiedzieć, że obecność w życiu publicznym kosztuje –
tak Grzegorz Schetyna skomentował na antenie TVP Info wypowiedź
Mirosława Drzewieckiego, który w jednym z wywiadów oświadczył, że
„gardzi polityką”, a „Polska to dziki kraj”.
„Wypowiedź Drzewieckiego jest emocjonalna, wynika z osobistej
tragedii, jaka go dotknęła. Ja uważam, że emocje są zawsze blisko
polityki, ale na leży je poskromić i utrzymać w sobie, szczególnie jeśli
ktoś jest w tej polityce na najwyższym poziomie. – mówił Schetyna.
„Nie podzielam zdania Drzewieckiego, że Polska to dziki kraj” –
komentował dalej przewodniczący klubu parlamentarnego PO. „Nie można tak
mówić, można mieć pretensję do instytucji, ludzi, relacji pewnego
upublicznienia sytuacji, które dotykają nas osobiście. Politycy muszą
wiedzieć, że obecność w życiu publicznym kosztuje” – tłumaczył.
Grzegorz Schetyna przekonywał, że każdy polityk musi wykazywać się
cierpliwością, zwłaszcza, kiedy pojawiają się wątpliwości co do jego
prawdomówności. Musi liczyć się z tym, że będą padały pytania, pomówień,
oskarżenia.
Jak zaznaczył były wicepremier, w Polsce zjawisko ataku medialnego
na polityków jest bardzo intensywne, szczególnie w ostatnich latach, ale
jak dodał „trzeba umieć z tym żyć, trzeba umieć sobie z tym poradzić”.
Drzewiecki oskarża: zabili mi matkę
Jestem „dowodem na to, że Polska jest w dalszym ciągu dzikim
krajem” – powiedział w czwartek Mirosław Drzewiecki w wywiadzie dla
TVN24. Zaznaczył, że gardzi polityką i zapewnił, że działał zgodnie z
prawem. Rozmowa z Drzewieckim została nagrana na Florydzie. Były
minister podkreślał, że cieszy się, iż "nie musi konfrontować się z tym
wszystkim, co się w Polsce dzieje".
"To mi przypomina zamierzchłe, stare czasy, kiedy można było
powiedzieć - dajcie mi człowieka, a coś się na niego znajdzie" -
powiedział. Według posła PO, to co obecnie dzieje się w Polsce "jest
obrzydliwe".
"Ja jestem dowodem na to, że Polska jest w dalszym ciągu dzikim
krajem. Zabito mi matkę, taka jest prawda. W związku z tym nie mam
odrobiny dobrych emocji do ludzi, którzy to zrobili. Na całe szczęście
wiem - bo wierzę w Boga - że jest piekło, że ci ludzie trafią do piekła"
- mówił Drzewiecki. Matka Mirosława Drzewieckiego zmarła na początku
października 2009 r., w kilka dni po ujawnieniu tzw. afery hazardowej.
Drzewiecki podkreślał, że gardzi polityką. "Jestem 20 lat w
parlamencie i nigdy nie myślałem, że polityka jest takim okrutnym
zwierzakiem, który potrafi zjadać ludzi po prostu. Gardzę tym, gardzę
polityką" - powiedział.
Drzewiecki zapowiedział, że będzie robił to, co będzie chciał.
"Zawsze działam zgodnie z prawem, w związku z tym nie muszę się o nic
martwić, ale nikt nie będzie mnie przepytywał na różne okoliczności, z
kim ja się przyjaźnię, z kim się kumpluję, to jest moja sprawa i
wszystkim wara od tego" - mówił były minister.
"Afery nie było"
Jak zapowiedział, nigdy nie zapomni tego, co zrobiono jemu i jego
rodzinie. "Ci wszyscy dziennikarze, którzy się dopuścili kłamstw,
oszczerstw, będą za to wszystko odpowiadali" - podkreślił Drzewiecki.
Jak mówił, poświęci następnych parę lat swojego życia na to, "aby dojść
do satysfakcji i prawdy, by ci wszyscy, którzy świadomie kłamali za to
przepraszali i płacili pieniądze".
Były minister sportu oświadczył, że tzw. afera hazardowa to "fikcja
stworzona przez pana Kamińskiego (b. szefa CBA)". Jak ocenił, "gdyby
pan Sobiesiak był człowiekiem, który by produkował wędliny, nie byłoby
afery Sobiesiaka".
sż,PAP,tvp.info