Czy w polskiej polityce widoczny jest jeszcze podział na
postkomunę i postsolidarność? Coraz wyraźniejsze głosy działaczy PiS o
możliwej koalicji z SLD sugerują, że podział taki zanika.
Choć władze Prawa i Sprawiedliwości przyjęły uchwałę zakazującą
współpracy z lewicą, to w partii coraz częściej słychać głosy, że
koalicja z SLD jest jedynym sposobem na odsunięcie od władzy Platformę
Obywatelską i przejście z opozycji do obozu rządowego.
O potrzebie innego patrzenia na SLD mówił w weekend Adam Hofman z
PiS. Przekonuje on, że należy przestać traktować lewicę wyłącznie jak
wroga i w niektórych sytuacjach odbierać ją jako przeciwnika, a w innych
jako partnera politycznego. „Żłobki, przedszkola i drogi nie są ani
liberalne, ani lewicowe” – przekonywał poseł. Zaznaczał, że w PiS
istnieje grupa działaczy myśląca podobnie jak on.
Koalicji z SLD nie wykluczył także Przemysław Gosiewski, wiceprezes
PiS. Poseł zastrzegł jednak na antenie Radia Kielce, że osobiście nie
jest zwolennikiem takiej koalicji. Dodał, że o ewentualnych koalicjach
zdecydują wyniki przyszłych wyborów.
„Nie mówię nie, dlatego, że po wyborach – mam nadzieję zwycięskich
dla PiS – musi powstać koalicja większościowa. O tym z kim ona powstanie
będą decydowali wyborcy. Decydować będziemy mając na uwadze sytuację w
Sejmie. Ja bym dzisiaj nie wykluczał takiej możliwości, ale mówię
wyraźnie, ja jej też nie popieram” – powiedział Gosiewski.
Na sojusz z SLD sceptycznie patrzy także Ryszard Terlecki z PiS,
ale uważa jednocześnie, że nie można być wiecznie w opozycji
parlamentarnej. Profesor zaznacza, że nie ma raczej szans na
porozumienie z Platformą Obywatelską po wyborach parlamentarnych.
Możliwości współpracy z SLD nie widzi natomiast Marek Migalski,
europoseł PiS. Jak zaznacza, jeśli PiS miałby zrobić koalicję
parlamentarną z "czerwonymi", z którymi różni się w 90 procent w kwestii
od aborcji i eutanazji oraz roli Kościoła w życiu publicznym po ocenę
przeszłości, oznaczałoby to koniec ideowości Prawa i Sprawiedliwości.
Dodaje, że byłby to koniec wartości w PiS-ie, a początek myślenia
wyłącznie w kategoriach władzy i jej sprawowania. Eurodeputowany
zaznacza, że najlepszym rozwiązaniem dla PiS będzie pozostawanie w
sensownej opozycji. Podkreśla, że woli pozostawać w takiej opozycji ,
niż dobijać targu z "czerwonymi" na poziomie rządowym.
Szans na koalicję PiS-SLD nie widzi także szef Sojuszu Grzegorz
Napieralski. Nie wyobraża on sobie koalicji z partią Jarosława
Kaczyńskiego. Przekonuje, że PiS to partia zaściankowa, nastawiona na
przeszłość, która szuka wroga na zewnątrz, a nie porozumienia.
Napieralski dodaje jednak, że pojawiające się głosy świadczą o
dużym znaczeniu lewicy na scenie politycznej. Przypomniał, że jeszcze
kilka lat temu SLD był partią, o której nikt nie chciał mówić, tymczasem
dziś zainteresowanie wypływa i z Platformy Obywatelskiej i z Prawa i
Sprawiedliwości.
To political-fiction
Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Eugeniusz Kłopotek uważa, że
mówienie obecnie o koalicji Prawa i Sprawiedliwości z Sojuszem Lewicy
Demokratycznej to political-fiction. Nie wyklucza jednak, że do
porozumienia tych partii może dojść w przyszłości.
Kłopotek dodaje, że zdaje sobie sprawę, że gdyby obecnie doszło do
porozumienia SLD i PiS-u obie te partie starałyby się pozyskać do
współpracy również ludowców. Poseł zarzeka się jednak, że do końca tej
kadencji Sejmu nie ma na to szans.
Józef Oleksy z Sojuszu Lewicy Demokratycznej uważa, że jest za
wcześnie, by myśleć i mówić o koalicji SLD z Prawem i Sprawiedliwością
po wyborach w 2011 roku. Zdaniem byłego premiera o takich sprawach
będzie można rozmawiać dopiero, gdy poznamy wyniki głosowania.
„Przesądzanie dziś, że koalicja PiS-SLD jest możliwa jest wróżeniem
z fusów. W polityce wszystko często jest możliwe. Dziś żadna ze stron
nie może wiedzieć jaki będzie jej wynik w wyborach i jakie będą
zdolności koalicyjne” – mówi Oleksy.
Józef Oleksy dopatruje się pewnych cech wspólnych u obu partii, ale
widzi i rozbieżności.
„PiS i SLD to są rozbieżne nurty myślenia i widzenia polskich spraw
i w przeszłości i przyszłości. Większe zbliżenie możliwe jest tylko w
kwestiach gospodarczych. Wspólne akcenty można by znaleźć również w
polityce socjalnej, ale to zbyt mało, by mówić o zbieżności ugrupowań” –
mówi były premier.
"Koalicja możliwa"
Zdaniem Aleksandra Kwaśniewskiego koalicja PiS-SLD oparta na
pragmatycznym programie ku przyszłości jest realna. „Ja bym nie odrzucał
takiej możliwości” – mówił były prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Zdaniem Kwaśniewskiego, ewentualne porozumienie PiS z SLD "to jeden
z wątków dyskusji, który na pewno w Prawie i Sprawiedliwości ma
miejsce". Według niego, jeśli jest w PiS frakcja, która o tym rozmawia,
jest to grupa ludzi, "która jest przede wszystkim zorientowana na
władzę".
W przekonaniu Kwaśniewskiego, ewentualne porozumienie PiS i SLD
mogłoby się opierać na "pragmatycznym programie ku przyszłości".
"Przecież nie na próbie znalezienia kompromisu w sprawach oceny PRL,
komunizmu, generała Jaruzelskiego, bo to jest niemożliwe" - ocenił. "Dla
trzydziestoparolatków takie zostawienie historii +w kącie+ nie wydaje
mi się niemożliwe" - dodał b. prezydent.
Wezmą to za zdradę
Zdaniem socjologa Andrzeja Rycharda, PiS na ewentualnej koalicji z
SLD może wiele stracić. Zostałaby ona odebrana przez elektorat Jarosława
Kaczyńskiego jako zdrada. „Dla części wyborców tej partii, byłby to
szok. Partia ta wyrosła ze zdecydowanego sprzeciwu wobec dziedzictwa
komunistycznego. Sprzeciwu wobec tego dziedzictwa, z którym SLD nie umie
sobie do tej pory poradzić” – mówi Rychard.
sż,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR),PAP