Radio Parlament
Section01

Koalicja ponad podziałami i ideami?

migracja
migrator migrator 08.03.2010

Czy w polskiej polityce widoczny jest jeszcze podział na postkomunę i postsolidarność? Coraz wyraźniejsze głosy działaczy PiS o możliwej koalicji z SLD sugerują, że podział taki zanika.

Choć władze Prawa i Sprawiedliwości przyjęły uchwałę zakazującą współpracy z lewicą, to w partii coraz częściej słychać głosy, że koalicja z SLD jest jedynym sposobem na odsunięcie od władzy Platformę Obywatelską i przejście z opozycji do obozu rządowego.

O potrzebie innego patrzenia na SLD mówił w weekend Adam Hofman z PiS. Przekonuje on, że należy przestać traktować lewicę wyłącznie jak wroga i w niektórych sytuacjach odbierać ją jako przeciwnika, a w innych jako partnera politycznego. „Żłobki, przedszkola i drogi nie są ani liberalne, ani lewicowe” – przekonywał poseł. Zaznaczał, że w PiS istnieje grupa działaczy myśląca podobnie jak on.

Koalicji z SLD nie wykluczył także Przemysław Gosiewski, wiceprezes PiS. Poseł zastrzegł jednak na antenie Radia Kielce, że osobiście nie jest zwolennikiem takiej koalicji. Dodał, że o ewentualnych koalicjach zdecydują wyniki przyszłych wyborów.

„Nie mówię nie, dlatego, że po wyborach – mam nadzieję zwycięskich dla PiS – musi powstać koalicja większościowa. O tym z kim ona powstanie będą decydowali wyborcy. Decydować będziemy mając na uwadze sytuację w Sejmie. Ja bym dzisiaj nie wykluczał takiej możliwości, ale mówię wyraźnie, ja jej też nie popieram” – powiedział Gosiewski.

Na sojusz z SLD sceptycznie patrzy także Ryszard Terlecki z PiS, ale uważa jednocześnie, że nie można być wiecznie w opozycji parlamentarnej. Profesor zaznacza, że nie ma raczej szans na porozumienie z Platformą Obywatelską po wyborach parlamentarnych.

Możliwości współpracy z SLD nie widzi natomiast Marek Migalski, europoseł PiS. Jak zaznacza, jeśli PiS miałby zrobić koalicję parlamentarną z "czerwonymi", z którymi różni się w 90 procent w kwestii od aborcji i eutanazji oraz roli Kościoła w życiu publicznym po ocenę przeszłości, oznaczałoby to koniec ideowości Prawa i Sprawiedliwości. Dodaje, że byłby to koniec wartości w PiS-ie, a początek myślenia wyłącznie w kategoriach władzy i jej sprawowania. Eurodeputowany zaznacza, że najlepszym rozwiązaniem dla PiS będzie pozostawanie w sensownej opozycji. Podkreśla, że woli pozostawać w takiej opozycji , niż dobijać targu z "czerwonymi" na poziomie rządowym.

Szans na koalicję PiS-SLD nie widzi także szef Sojuszu Grzegorz Napieralski. Nie wyobraża on sobie koalicji z partią Jarosława Kaczyńskiego. Przekonuje, że PiS to partia zaściankowa, nastawiona na przeszłość, która szuka wroga na zewnątrz, a nie porozumienia.

Napieralski dodaje jednak, że pojawiające się głosy świadczą o dużym znaczeniu lewicy na scenie politycznej. Przypomniał, że jeszcze kilka lat temu SLD był partią, o której nikt nie chciał mówić, tymczasem dziś zainteresowanie wypływa i z Platformy Obywatelskiej i z Prawa i Sprawiedliwości.

To political-fiction

Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Eugeniusz Kłopotek uważa, że mówienie obecnie o koalicji Prawa i Sprawiedliwości z Sojuszem Lewicy Demokratycznej to political-fiction. Nie wyklucza jednak, że do porozumienia tych partii może dojść w przyszłości.

Kłopotek dodaje, że zdaje sobie sprawę, że gdyby obecnie doszło do porozumienia SLD i PiS-u obie te partie starałyby się pozyskać do współpracy również ludowców. Poseł zarzeka się jednak, że do końca tej kadencji Sejmu nie ma na to szans.

Józef Oleksy z Sojuszu Lewicy Demokratycznej uważa, że jest za wcześnie, by myśleć i mówić o koalicji SLD z Prawem i Sprawiedliwością po wyborach w 2011 roku. Zdaniem byłego premiera o takich sprawach będzie można rozmawiać dopiero, gdy poznamy wyniki głosowania.

„Przesądzanie dziś, że koalicja PiS-SLD jest możliwa jest wróżeniem z fusów. W polityce wszystko często jest możliwe. Dziś żadna ze stron nie może wiedzieć jaki będzie jej wynik w wyborach i jakie będą zdolności koalicyjne” – mówi Oleksy.

Józef Oleksy dopatruje się pewnych cech wspólnych u obu partii, ale widzi i rozbieżności.

„PiS i SLD to są rozbieżne nurty myślenia i widzenia polskich spraw i w przeszłości i przyszłości. Większe zbliżenie możliwe jest tylko w kwestiach gospodarczych. Wspólne akcenty można by znaleźć również w polityce socjalnej, ale to zbyt mało, by mówić o zbieżności ugrupowań” – mówi były premier.

"Koalicja możliwa"

Zdaniem Aleksandra Kwaśniewskiego koalicja PiS-SLD oparta na pragmatycznym programie ku przyszłości jest realna. „Ja bym nie odrzucał takiej możliwości” – mówił były prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Zdaniem Kwaśniewskiego, ewentualne porozumienie PiS z SLD "to jeden z wątków dyskusji, który na pewno w Prawie i Sprawiedliwości ma miejsce". Według niego, jeśli jest w PiS frakcja, która o tym rozmawia, jest to grupa ludzi, "która jest przede wszystkim zorientowana na władzę".

W przekonaniu Kwaśniewskiego, ewentualne porozumienie PiS i SLD mogłoby się opierać na "pragmatycznym programie ku przyszłości". "Przecież nie na próbie znalezienia kompromisu w sprawach oceny PRL, komunizmu, generała Jaruzelskiego, bo to jest niemożliwe" - ocenił. "Dla trzydziestoparolatków takie zostawienie historii +w kącie+ nie wydaje mi się niemożliwe" - dodał b. prezydent.

Wezmą to za zdradę

Zdaniem socjologa Andrzeja Rycharda, PiS na ewentualnej koalicji z SLD może wiele stracić. Zostałaby ona odebrana przez elektorat Jarosława Kaczyńskiego jako zdrada. „Dla części wyborców tej partii, byłby to szok. Partia ta wyrosła ze zdecydowanego sprzeciwu wobec dziedzictwa komunistycznego. Sprzeciwu wobec tego dziedzictwa, z którym SLD nie umie sobie do tej pory poradzić” – mówi Rychard.

sż,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR),PAP

Section02
Section03
Section04