Radio Parlament
Section01

"Umowa Totalizatora z firmą GTech zagrożeniem"

migracja
migrator migrator 09.03.2010

Sejmowa komisja hazardowa przesłuchała Sławomira Łopalewskiego, Piotra Goska i Grzegorza Sołtysińskiego. Gosek i Sołtysiński są członkami zarządu Totalizatora Sportowego. Sławomir Łopalewski był w zarządzie tej spółki w latach 2006 - 2008.

O wezwanie wszystkich trzech świadków wnioskował wiceszef komisji hazardowej z lewicy - Bartosz Arłukowicz.

Piotr Gosek powiedział przed komisją, że nie znał żadnych polityków, a o stanowisko, które uważał za ambitne wyzwanie, ubiegał się w konkursie. Na pytanie dlaczego został odwołany odpowiedział: "Nie wiem, widocznie minister Leszkiewicz uznał, że jestem bezwartościowy". Potem dodał, że jeden z dyrektorów z Ministerstwa Skarbu powiedział mu, że to "jakaś sprawa polityczna". Sam świadek uważa, że w zawodzie menedżera z takimi sytuacjami należy się liczyć bo ocena dokonań zależy od tego kto ocenia.

Piotr Gosek zeznał, że znał umowę między Totalizatorem a firmą G-Tech. W opinii świadka, wtedy kiedy umowa była podpisywana, czyli w 2001 roku "pewnie była korzystna" natomiast w momencie kiedy on się z nią zapoznał - wiele rzeczy mu się nie podobało. "Diagnozowałem je jako zagrożenie dla prowadzenia biznesu" - mówił Gosek.

"Wideoloterią nie musiał zająć się G-Tech"

Komisja hazardowa przesłuchała dzisiaj także byłego członka zarządu Totalizatora Sławomira Łopalewskiego. Od czerwca 2006 roku do lutego 2008 roku odpowiadał on w Spółce za sprzedaż.

Świadek powiedział, że dzięki podjętym przez niego działaniom zysk netto spółki wzrósł o 40 procent a sprzedaż o blisko 50 procent. Sławomir Łopalewski przyznał, że w związku z tym odwołanie z zarządu, do którego doszło po zmianie rządu było dla niego zaskoczeniem. Świadek dostał nawet nagrodę za 2007 rok.

Sławomir Łopalewski zeznał, że nie wie, kto napisał projekt ustawy hazardowej z 2006 roku, który dzięki zmianom opodatkowania umożliwiał uruchomienie wideoloterii. W opinii świadka, wcale nie było przesądzone, że obsługą wideoloterii zajmowałby się G-Tech, ponieważ wybór firmy musiałby zostać rozstrzygnięty w przetargu.

Sołtysiński: chodziło o wyrównanie podatków

Komisja przesłuchał również obecnego członka zarządu Totalizatora Sportowego Grzegorza Sołtysińskiego. Zeznał on, że w lutym 2007 r. w spółce powstał wewnętrzny zespół, który przygotowywał propozycje zmian do ustawy hazardowej.

Sołtysiński poinformował, że na stanowisko członka zarządu TS został nominowany - w wyniku wcześniejszego konkursu - 2 grudnia 2006 r. Jak zaznaczył, w tym okresie trwały już intensywne prace nad projektem nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych w ramach międzyresortowego zespołu ówczesnej minister finansów Zyty Gilowskiej. Zaznaczył, że o pracach tego zespołu był informowany od początku 2007 r., ale nie uczestniczył w jego posiedzeniach.

Dodał, że w lutym 2007 r. w Totalizatorze powstał wewnętrzny zespół, nadzorowany przez zarząd, który "intensywnie pracował nad tymi sprawami"; zespołem tym kierował Grzegorz Maj. "Jako członek zarządu brałem udział w powołaniu tego zespołu i potem nadzorowałem - tak jak każdy inny członek zarządu - jego prace" - powiedział.

Sołtysiński zeznał, że najważniejszym celem, jaki postawił przed tym zespołem, było wyrównanie obciążeń podatkowych na rynku hazardu między branżą prywatną a Totalizatorem Sportowym. "To był główny cel" - zaznaczył Sołtysiński. "Następny cel to było niedopuszczenie do tego, żeby TS został odcięty od technologii, czyli: internet, SMS, nowoczesne gry" - zeznał.

Jak poinformował, propozycje wewnętrznego zespołu TS były przekazywane do Ministerstwa Finansów, a Maj uczestniczył także w pracach międzyresortowego zespołu, który opracowywał projekt zmian w ustawie hazardowej. W zespole wewnętrznym byli ekonomiści, prawnicy, specjaliści od gier i oni ustali jak powinien brzmieć taki zapis i ta propozycja szła do Ministerstwa Finansów - powiedział.

Zmiany ws. wideoloterii

Sołtysiński był pytany czy wie, kto był autorem projektu zmian w ustawie hazardowej, który latem 2006 roku trafił do rządu. Wiceminister finansów w rządzie PiS Marian Banaś zeznał przed komisją śledczą, że projekt ten otrzymał na przełomie czerwca i lipca 2006 r. od przedstawiciela Totalizatora. Następnie projekt ten trafił do ówczesnego szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów Przemysława Gosiewskiego. Gosiewski sporządził później notatkę, z której wynikało, że Banaś chce zgłoszenia tego projektu jako propozycji klubu PiS, bo departament zajmujący się grami losowymi w Ministerstwie Finansów jest - jak to określono - "uwikłany".

Projekt zakładał m.in. obniżenie opodatkowania wideoloterii. Monopol na ich prowadzenie miał Totalizator, jednak duże obciążenie podatkowe (45 proc.) sprawiło, że gra ta nigdy nie została uruchomiona. Z zeznań Gosiewskiego i minister finansów w rządzie PiS Zyty Gilowskiej wynika, że rząd ostatecznie nie pracował nad tym projektem (pracował nad własnym projektem w ramach zespołu międzyresortowego).

Sołtysiński zeznał, że o istnieniu takiego projektu dowiedział się z doniesień medialnych już po wybuchu tzw. afery hazardowej. "Słyszałem o tym, ale jako o fakcie medialnym, natomiast ja się z tym po prostu nigdy nie spotkałem, z żadnym takim dokumentem, który byłby zatytułowany, że to jest ustawa napisana przez TS" - zeznał. Jak mówił, członkowie zarządu nie dyskutowali na temat tych doniesień, "bo nie było powodu, żeby na ten temat rozmawiać".
Wideoloterie „konkurencją dla automatów”

Jednocześnie ocenił, że uruchomienie przez TS wideoloterii doprowadziłoby do wyrównania warunków działania na rynku hazardu firm prywatnych i Totalizatora. Jak zaznaczył, wideoloterie byłyby bowiem konkurencją dla automatów o niskich wygranych.

Przedstawił wyliczenia, według których przy założeniu, że obrót jednego punktu wideoloterii osiagnął by 10 tys. zł, to w ciągu pięciu lat łączny obrót wyniósłby około 10 mld zł, czyli - tłumaczył - około 2 mld w skali jednego roku. Jak mówił, według różnych wariantów inwestycja w wideoloterie powinna zwrócić się TS w ciągu albo około pięciu albo siedmiu lat.

Powiedział też, że w okresie 2006/2007, kiedy rozpoczynał pracę w Totalizatorze, pozycja tej spółki na rynku gier słabła. Jak poinformował, by temu przeciwdziałać zarząd TS rozważał wprowadzenie nowych gier w segmencie tzw. nowego rynku: wideoloterii, gier interaktywnych oraz gier internetowych.

Jak wyjaśniał, rynek hazardu dzieli się na kilka segmentów. "Pierwszy segment to są gry liczbowe i loterie, drugi to kasyna i salony gier, a trzeci segment tzw. nowy rynek - wideoloterie i gry na automatach o niskich wygranych". Przypomniał, że został on otwarty poprzez nowelizację ustawy hazardowej z 2003 r.

Sołtysiński zeznał też, że nie zna biznesmena z branży hazardowej Ryszarda Sobiesiaka, ani jego córki, która w 2009 roku starała się o stanowisko członka zarządu Totalizatora.

ag, PAP, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)

Section02
Section03
Section04