W Sejmie w środę odbyło się drugie czytanie projektu PO, który
zmienia zasady wyboru władz IPN i poszerza dostęp do jego akt. Po
debacie i złożeniu kolejnych poprawek skierowano go ponownie do komisji.
PiS chce odrzucenia projektu; PO apeluje o jego poparcie.
W debacie o poparcie projektu apelował poseł PO Arkadiusz Rybicki.
Natomiast Arkadiusz Mularczyk (PiS) powiedział, że jego klub jest za
odrzuceniem całego projektu, a gdyby tak się nie stało, złożył poprawki.
Powiedział, że PO chce przejąć IPN, tak by nie mogły ukazywać się
książki o Lechu Wałęsie czy publikacje o Aleksandrze Kwaśniewskim, bo -
zdaniem posła - chodzi tu o ochronę "establishmentu okrągłostołowego".
Powtórzył, że byli agenci w środowiskach naukowych będą mogli wskazywać
kandydatów do Rady IPN. Poseł pytał też o przesłanki konstytucyjne,
które pozwalałyby krajowym radom sądownictwa i prokuratury wskazywanie
tych kandydatów.
Ryszard Kalisz w imieniu Lewicy oświadczył, że dla "unormalnienia
IPN" jego klub popiera projekt PO, z zastrzeżeniem, by zachować sejmową
większość 3/5 głosów do odwołania prezesa IPN (projekt wnosi, by była to
zwykła większość). Nikt nie zabrał głosu w imieniu PSL, które wcześniej
deklarowało, że liczy na mniejszą obecność polityki w IPN.
Wiceminister sprawiedliwosci Zbigniew Wrona powiedział posłom, że
rząd popiera projekt. "Dziwię się głosom kwestionującym udział polskich
uczelni w wyłanianiu kandydatów do Rady IPN; chodzi przecież o
zagwarantowanie merytorycznego poziomu prac IPN" - mówił.
W początkach marca sejmowa komisja skończyła, przy sprzeciwie PiS,
prace nad projektem zmian. PiS mówi o "ciśnieniu na pośpiech" w pracach,
dowodząc, że PO chce, by nowego prezesa IPN wybierano już według nowych
zasad.
Koło SdPL popiera projekt, choć Marek Borowski powiedział, że
posłom PO zabrakło odwagi by skończyć z lustracją, bo "nie ma już kogo
lustrować", a obecna ustawa lustracyjna obejmuje zbyt wiele osób, bo aż
kilkadziesiąt tysięcy.
Zmiany zmierzają do osłabienia IPN; jesteśmy przeciw - mówił w
imieniu koła Polska Plus Jarosław Sellin. Nie rozumiał on, dlaczego
archiwa IPN mają być otwarte dla agentów służb PRL, którzy mogliby
sprawdzać, co jest na ich temat w IPN - by ewentualnie móc wrócić do
życia politycznego. DKP popiera projekt - mówił Bogdan Lis w imieniu
koła, krytykując działalność lustracyjną IPN.
"Łakomy kąsek
dla polityki"
Gdy w grudniu 2009 r. PO złożyła swój projekt, politycy PO mówili,
że "trzeba naprawić tę źle kierowaną przez prezesa Janusza Kurtykę
instytucję", bo IPN "zaczął mówić podobnym językiem jak PiS" i mieć
"podobną wizję historii". Zarazem zapewniali, że nie chcą odwoływać
Kurtyki przed upływem jego kadencji pod koniec 2010 r. (zmiany miałyby
wejść w życie do czerwca 2010 r., aby wybór nowego prezesa odbywał się
już na nowych zasadach
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka uważa, że
propozycje zawarte w rozpatrywanym w Sejmie projekcie ustawy dotyczącej
IPN to próba upolitycznienia instytutu i wciągnięcie do politycznych
gier środowisk naukowych. Zdaniem Janusza Kurtyki, placówka ta działa
bardzo sprawnie i jest w związku z tym łakomym kąskiem dla polityki.
W
ocenie szefa IPN, zapisy projektu nowelizacji są bardzo ryzykowne,
ponieważ może dojść do konfliktu między radą naukową, która ma być
powołana w miejsce obecnego kolegium, a prezesem. Według Kurtyki, stanie
się on w ten sposób zakładnikiem rady. Prezesa będzie bowiem łatwo
odwołać, ale zarazem będzie on odpowiedzialny za zadania finansowe i
merytoryczne Instytutu. Janusz Kurtyka zwraca również uwagę, że pojawiły
się w tym projekcie bardzo nierealne propozycje, między innymi
zewidencjonowania w ciągu dwóch lat 24 milionów teczek, które znajdują
się w archiwach IPN. Zdaniem Kurtyki nierealny jest także przepis o
przekazywaniu badaczom materiałów w ciągu siedmiu dni.
Projekt nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej autorstwa
PO przewiduje między innymi szerszy dostęp do akt oraz zmiany zasad
powoływania prezesa tej instytucji. W myśl projektu , każdy obywatel
będzie miał prawo dostępu do własnej teczki. Ponadto poprawka
przewiduje, że w przypadku, gdy dana osoba nie była oficerem lub agentem
służb PRL, będzie też mogła zastrzec informacje dotyczące jej
pochodzenia, przekonań religijnych, przynależności wyznaniowej oraz dane
o stanie zdrowia, życiu seksualnym i stanie majątkowym.
Zmiany w
strukturze IPN przewidują zastąpienie jedenastoosobowego kolegium Radą
składającą się z 9. członków, natomiast powołanie i odwołanie prezesa
IPN przyjmowałby Sejm zwykłą większością głosów, a nie jak jest teraz -
większością 3/5.
rr, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR), PAP