Zbigniew Ziobro oświadczył, że gdy był ministrem sprawiedliwości
nie było żadnych nacisków. Były minister składa zeznania przed sejmową
komisją śledczą, badającą naciski na organy władzy.
W swym oświadczeniu Ziobro powiedział, że jako minister i
Prokurator Generalny dążył do tego, aby wymiar sprawiedliwości sprawnie
wykonywał swoje zadania, a Polska była krajem równego prawa dla
wszystkich. Publikacje o nieprawidłowościach i naciskach w organach
ścigania w tym okresie były, według Ziobry, inspirowane przez osoby,
które poczuły się zagrożone jego działaniami.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości przyznał, że za jego kadencji
prowadzono wiele spraw, w których pojawiali się politycy. Podejmowano je
gdyż, jak powiedział Ziobro, nikt nie powinien stać ponad prawem.
Jedna z takich spraw dotyczyła podejrzeń o korupcję w Ministerstwie
Rolnictwa, kierowanym wówczas przez Andrzeja Leppera z Samoobrony.
Ziobro podkreślił, że śledztwo dotyczyło nie polityków opozycji, ale
ludzi władzy. Świadek powiedział, że o możliwości korupcji w
Ministerstwie Rolnictwa poinformował go w styczniu 2007 roku ówczesny
szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Mariusz Kamiński. CBA
dowiedziało się o tym z doniesień 4 osób, którym złożono propozycje
korupcyjne.
"Działałem rzetelnie i uczciwie"
Ziobro powiedział, że jego działania w sprawie afery gruntowej,
dotyczącej korupcji w Ministerstwie Rolnictwa, były "rzetelne i
uczciwe".
Podkreślił, że gdy był ministrem zarzucano mu, że działał
"kierowany motywami politycznymi". Wyraził nadzieję, że przesłuchanie
dowiedzie, że gdy był ministrem sprawiedliwości, "nie było nacisków, ale
ciężka praca".
Ziobro zaznaczył, że były śledztwa, w których pojawiali się
politycy różnych opcji. "Jedną z takich spraw jest sprawa podejrzenia
korupcji w Ministerstwie Rolnictwa" - przyznał. Zapewnił, że w tej
sprawie "były obiektywne, pewne dowody, które dawały pewność, że
dochodzi do przestępstwa, które powinno być ścigane".
Jak zeznał, w styczniu 2007 roku szef CBA Mariusz Kamiński
przedstawił mu informację, iż Biuro ustaliło, że we Wrocławiu działa
dwóch ludzi, którzy powołują się na swoje wpływy w Ministerstwie
Rolnictwa i "resorcie zajmującym się zagadnieniami budownictwa". Ziobro
podkreślił, że Kamiński zaprezentował mu relację "bezpośrednich
świadków, że propozycje korupcyjne zostały złożone". Według Ziobry CBA
dysponowało 4 świadkami korupcji - przedsiębiorcami zbulwersowanymi
korupcyjnymi propozycjami Piotra Ryby i Andrzeja K., oskarżonymi w
sprawie afery gruntowej.
Ziobro powiedział, że zgodę na wszczęcie procedury ws. afery
gruntowej wydał wiceprokurator generalny Jerzy Engelking. Zaznaczył, że
był informowany na temat przebiegu działań w tej sprawie.
Były minister podkreślił, że docierały do niego informacje, iż
Piotr Ryba i Andrzej K działali "nie na własną rękę, ale w sprawę może
być uwikłany wicepremier Andrzej Lepper". Według Ziobry w działaniu
Leppera i kierownictwa ministerstwa rolnictwa dało się zauważyć
"nadzwyczajne postępowanie w odrolnieniu gruntów".
Dowiedziałem się od Engelkinga
Były minister sprawiedliwości zeznał, że o finalizacji akcji
specjalnej CBA w Ministerstwie Rolnictwa 6 lipcu 2007 r. dowiedział się
od wiceprokuratora generalnego Jerzego Engelkinga dzień wcześniej.
"5 lipca uzyskałem informację od mojego zastępcy prokuratora
Engelkinga, że następnego dnia ma być realizowana operacja specjalna
związana z odrolnieniem gruntu i przekazaniem łapówki z tego powodu" -
mówił Ziobro. Jak dodał, otrzymał te informacje najpierw w sposób
ogólny, do godzin południowych, a o szczegółach dowiedział się dopiero
po południu.
Relacjonował, że w godzinach wieczornych 5 lipca 2007 r. zwrócił
się do ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i administracji Janusza
Kaczmarka o spotkanie ws. akcji specjalnej CBA. Kaczmarek - jak mówił
Ziobro - przyjechał do niego około godziny 20, sama rozmowa trwała pół
godziny.
"Przekazałem panu Kaczmarkowi wiedzę, że dnia następnego będzie
finalizowana akcja specjalna, że z informacji, jakie uzyskałem od
ministra Mariusza Kamińskiego wynika, iż operacja jest bardzo dobrze
przygotowana, są podjęte wszelkie niezbędne działania operacyjne, aby ją
zabezpieczyć, są przygotowane pieniądze, specjalna walizka. Krótko
mówiąc - są wszystkie niezbędne działania, aby śledzić bieg pieniędzy,
do kogo one trafiają i czy rzeczywiście jest tak jak mówi pan Piotr
Kruszyński, że te pieniądze mają być dzielone w ten sposób, że jeden
milion ma być dla niego, drugi dla pana Piotra Ryby, a trzeci dla pana
Andrzeja Leppera" - podkreślił Ziobro.
Jak dodał, poinformował także Kaczmarka, że "jest to sprawa
zupełnie nadzwyczajna". Ziobro podkreślił, że nigdy do tej pory w Polsce
nie było tak, że jakakolwiek służba zdecydowała się śledzić
wicepremiera, gdy były podejrzenia, że dopuszcza się korupcji. "Nigdy do
tej pory w stosunku do wicepremiera, który może być uwikłany w
korupcję, służby nie zdecydowały się uruchomić operacji specjalnej" -
dodał.
Były minister podkreślił, że Kaczmarek przyjął te informacje z
zainteresowaniem, a po spotkaniu z nim udał się do prezydenta Lecha
Kaczyńskiego.
Ziobro zeznał, że 6 lipca, w godzinach południowych, gdy pytał
Engelkinga, co się dzieje ze sprawą, ten przysłał mu informacje, że
wszystko jest prowadzone prawdopodobnie zgodnie z planem.
Poinformował, że dzwonił do niego także Kaczmarek, dopytując
również, co ze sprawą. Następnie - jak mówił Ziobro - sytuacja
diametralnie się zmieniła, kiedy w godzinach wieczornych zjawił się u
niego szef CBA Mariusz Kamiński.
"Poinformował mnie w bardzo poważnym tonie, że doszło do przecieku,
ktoś świadomie, z premedytacją przekazał informacje osobom
zainteresowanym i w momencie przekazywania pieniędzy Piotr Kruszyński
wykonał jeden telefon, który zmienił zupełnie obraz sprawy" - powiedział
Ziobro.
"Kaczmarek chciał, bym kłamał"
Były minister sprawiedliwości zeznał przed komisją śledczą ds.
nacisków, że były szef MSWIA Janusz Kaczmarek nakłaniał go do składania
fałszywych zeznań.
Ziobro zeznał, że po nieudanej akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa w
piątek 6 lipca 2007 roku, 8 lipca rozmawiał na ten temat z Januszem
Kaczmarkiem, który miał mu mówić, że "jego w tej sprawie nie ma".
"Zwrócił się do mnie, żebyśmy ustalili, że jego w tej sprawie nie
ma. Uzasadnił to tym, że nie miałem prawa przekazać mu tej informacji,
że byłoby lepiej dla mnie, żebym zapomniał, że go informowałem" -
podkreślił.
Ziobro zapewnił, że nie zgodził się na tę propozycję. "Sytuacja
wydała się kuriozalna, że minister spraw wewnętrznych namawia mnie,
żebym składał fałszywe zeznania, skoro wie, że sprawa jest prowadzona" -
tłumaczył.
Ziobro zeznał, że relacjonował rozmowę z Kaczmarkiem m.in.
wiceprokuratorowi generalnemu Jerzemu Engelkingowi i szefowi CBA
Mariusza Kamińskiemu. Engelking - według b. ministra sprawiedliwości -
miał mu powiedzieć, że sądzi, że "Janusz strzelił z ucha". "To
sformułowanie, którego używa się w gwarze służb w sytuacji, kiedy mamy
do czynienia z przeciekiem" - mówił.
Ziobro przekonywał, że były dowody wskazujące, że o akcji CBA w
ministerstwie rolnictwa poinformował ówczesnego szefa tego resortu
Andrzeja Leppera poseł Samoobrony Lech Woszczerowicz. Podkreślił, że
świadczą o tym m.in. zeznania funkcjonariusza BOR, który stwierdził, że
Andrzej Lepper powiedział mu, że "poseł Oszczerowicz" przekazał mu
informację o akcji CBA.
Ziobro zaznaczył, że po zeznaniach funkcjonariusza BOR i
przeprowadzonej następnie kontroli rozmów telefonicznych Woszczerowicza
zaczęto badać wersję przecieku, według której o akcji CBA Andrzeja
Leppera uprzedził ówczesny szef MSWiA Janusz Kaczmarek - przez
Woszczerowicza i biznesmena Ryszarda Krauzego.
"Byłem gotów na ujawnienie materiałów"
Zbigniew Ziobro oświadczył, że gdyby prokuratorzy prowadzący
śledztwo w sprawie afery gruntowej nie zdecydowali się ujawnić części
materiałów dowodowych, to taką decyzję podjąłby on sam.
31 sierpnia 2007 roku odbyła się multimedialna konferencja, podczas
której wiceprokurator generalny Jerzy Engelking zaprezentował dowody,
które miały potwierdzić zarzuty m.in. wobec ówczesnego szefa MSWiA
Janusza Kaczmarka w sprawie utrudniania wyjaśnienia domniemanego
przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa.
"Z całą pewnością decyzję (o ujawnieniu części materiału dowodowego
ze śledztwa) uznając, że jest określony moment w postępowaniu,
podjąłbym, ale nie musiałem, ponieważ niezależnie od mojej woli, którą
deklarowałem też publicznie, do takiego samego wnioski doszli
prowadzący, nadzorujący to postępowanie moi zastępcy, którzy uznali, że
sami taką konferencję czy takie informacje przekażą" - mówił Ziobro.
Podkreślił, że gdyby prokuratorzy nie zdecydowali się ujawnić
materiałów ze śledztwa w zakresie niezbędnym do wykazania niesłuszności
insynuacji i zarzutów stawianych pod adresem organów ścigania, które -
zdaniem Ziobry - powodowały niestabilność w państwie, to on podjąłby
taką decyzję.
Dodał, że był gotowy wziąć za tę decyzję pełną odpowiedzialność,
także gdyby trzeba było podjąć ją wbrew woli prokuratorów w - jak mówił -
interesie polskiego państwa.
Według niego prokuratorzy uznali, że cała sytuacja jest niezwykle
szkodliwa dla samej prokuratury oraz powagi tej instytucji. "Na nas
leciała lawina nieustannych oskarżeń" - mówił.
"Nie informowałem o akcji CBA"
Zbigniew Ziobro powiedział, że nie informował Andrzeja Leppera o
akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Minister rolnictwa w rządzie
Jarosława Kaczyńskiego Andrzej Lepper twierdził wcześniej, że Zbigniew
Ziobro podczas spotkania w czerwcu 2007 roku informował go o
przygotowywanej akcji CBA w resorcie rolnictwa. Biuro badało
okoliczności odrolnienia działki w okolicy Mrągowa pod budowę osiedla. W
wyniku tej akcji został odwołany minister Andrzej Lepper, rozpadła się
koalicji PiS - LPR - Samoobrona.
Były minister sprawiedliwości zeznał przed komisją naciskową, że
Andrzej Lepper domagał się spotkania w cztery oczy. Zbigniew Ziobro
powiedział, że obawiał się, iż Andrzej Lepper pomówi go co do treści
tego spotkania i dlatego zdecydował się nagrać rozmowę przez dyktafon.
Od godz. 10.30 Ziobro występuje przed komisją w ramach
przysługującej mu tzw. swobodnej wypowiedzi. Po krótkiej przerwie w jej
trakcie posłowie PO pytali świadka, jak długo jeszcze zamierza
przemawiać. Krzysztof Brejza (PO) mówił, że ma wrażenie, iż wypowiedź
byłego ministra sprawiedliwości ma charakter "słodkiej, aksamitnej
obstrukcji" prac komisji. Z kolei Robert Węgrzyn (PO) powiedział, że
traktuje jego wypowiedź jako manifest polityczny. Ziobro odpowiada, że
przed posiedzeniem komisji nie odbywał żadnej próby w celu sprawdzenia
długości jego swobodnej wypowiedzi.
sż,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR),PAP