Radio Parlament
Section01

Hazardowa komisja śledcza kończy prace czy zaczyna?

migracja
migrator migrator 06.04.2010

Szef hazardowej komisji śledczej Mirosław Sekuła powiedział, że Sejm będzie musiał zdecydować, czy rozszerzyć prace komisji o wątki badane przez prokuraturę. Jak mówił, taka decyzja może wymagać zawieszenia prac komisji "do nieprzewidywalnej przyszłości".

We wtorek po południu posłowie komisji śledczej badającej tzw. aferę hazardową spotkali się z prokuratorami prowadzącymi śledztwo w sprawie afery.

Przewodniczący komisji Mirosław Sekuła powiedział, że prokuratorzy nie mówili o szczegółach śledztwa, a posłowie o nie nie prosili, by nie stwarzać możliwości kolejnego przecieku. Tłumaczył, że prokuratura idzie innym tropem niż komisja. "My jesteśmy znacznie dalej, jeśli chodzi o badanie procesu legislacyjnego, natomiast prokuratura jest znacznie, znacznie dalej, jeżeli chodzi o odpowiedzialność poszczególnych osób za ewentualne naruszenie prawa" - mówił polityk Platformy.

Zaznaczył ponadto, że z informacji, które posłowie otrzymali od prokuratorów, wynika "jednoznacznie, że śledztwa prokuratorskie nie zakończą się prędko".

W związku z tym - jak powiedział - komisja musi zdecydować, czy zakończy pracę na etapie oceny procesu legislacyjnego i wtedy - jak mówił - jest całkiem realne, że zakończy działania zgodnie z planem do końca kwietnia, czy też zajmie się również wątkami badanymi przez prokuraturę. W jego ocenie to drugie spowoduje przedłużenie prac komisji o rok a nawet dłużej.

Sekuła podkreślił, że decyzja należy zarówno do poszczególnych członków komisji, jak i do klubów parlamentarnych, które oni reprezentują. "To jest decyzja polityczna, czym tak naprawdę mają być komisje śledcze i jaki ma być zakres ich pracy" - ocenił.

"W związku z tym przed komisją, ale również przed większością sejmową, stoi odpowiedź na pytanie, czy komisja ma ograniczyć się do tego, co jest w uchwale, czyli do zbadania procesu legislacyjnego i przedstawić z tego zakresu sprawozdanie, czy też ma pogłębiać swoją pracę, idąc w wątki prokuratorskie" - powiedział szef komisji.

Nie chce iść za śledczymi

Zaznaczył, że on od dawna jest zwolennikiem poglądu, że "komisja nie może być drugą prokuraturą i nie może iść śladem prokuratury". "Ale niektórzy członkowie komisji uważają, że powinniśmy iść śladem prokuratury" - dodał. Podkreślił, że gdyby przyjąć właśnie taki punkt widzenia, "to wtedy nie ma najmniejszych szans nie tylko na zakończenie prace komisji do końca kwietnia, ale również do końca tego roku". "A nie wiem, czy nie jeszcze później" - dodał.

"Jeżeliby była taka wola komisji, że mamy poczekać na wszystkie informacje z prokuratury i na zakończenie postępowań prokuratorskich, to musielibyśmy skorzystać chyba z tej możliwości, którą daje ustawa o sejmowej komisji śledczej o zawieszeniu prac komisji do zakończenia postępowań prokuratorskich" - powiedział.

W jego ocenie jest to złe rozwiązanie, bo oznacza zawieszenie prac komisji "do nieprzewidywalnej przyszłości". Jak mówił, komisja śledcza jest kontrolnym organem Sejmu, tzn. "dokonuje przede wszystkim kontroli w takim trybie, w jakim działa Sejm. Posłom nie jest potrzebna do dokonania ocen procesu legislacyjnego znajomość szczegółowa postępowań prokuratorskich zarówno dotyczących spraw przeciekowych, jak i ewentualnego nielegalnego wpływania na proces legislacyjny" - mówił.

Również wiceszef komisji Bartosz Arłukowicz (Lewica) powiedział dziennikarzom po zakończeniu spotkania, że prokuratorzy przekazali posłom informacje, które "w bardzo znaczący sposób wpływają na dalszą przyszłość prac komisji".

Zaznaczył, że uzyskanie pełnych materiałów z prokuratury - którymi w ocenie posła Lewicy komisja dysponować musi - jest możliwe dopiero za kila tygodni bądź nawet kilka miesięcy.

"Przed nami trudna decyzja, co dalej, ponieważ wiemy na pewno, że w najbliższych dniach całości materiałów nie dostaniemy; otrzymamy część materiałów, które prokuratura posiada" - powiedział. Jak dodał, chodzi o "różne materiały operacyjne, którymi prokuratura dysponuje lub będzie dysponować".

Poinformował, że umówili się z Sekułą na spotkanie w najbliższym czasie dotyczące przyszłości prac komisji.

Zbigniew Wassermann (PiS) ocenił z kolei, że spotkanie może być przełomowe dla sejmowego śledztwa. Podkreślił, że wynika z niego, że prace komisji są bardzo ograniczone i dotyczą tylko części wątków wynikających z afery hazardowej. "Możemy się tak naprawdę pochylić nad formalną stroną stanowienia prawa nie mając przesłanek do stwierdzenia, dlaczego wystąpiły nieprawidłowości, czy one są tylko wynikiem złej organizacji, czy one są wynikiem braku profesjonalizmu, czy też umyślnych działań" - mówił polityk.

Jak zaznaczył, komisja nie jest w stanie stwierdzić tego bez dostępu do stenogramów z podsłuchów i opracowanych billingów połączeń rozmów telefonicznych bohaterów afery hazardowej. Poinformował, że prokuratura spodziewa się otrzymać te materiały dopiero najwcześniej za miesiąc. Jego zdaniem sejmowe śledztwo bez billingów i stenogramów było ułomne, co potwierdzili prokuratorzy.

Za przygotowanie materiałów odpowiedzialne jest CBA. Wassermann zaznaczył, że dotychczas pracowało nad nimi zbyt mało funkcjonariuszy, ale według niego zmieniło się to niedawno. "Bardzo słuszne jest pytanie, dlaczego dopiero teraz. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi, dlaczego parę miesięcy zostało zmarnowane" - podkreślił polityk PiS.

sż,PAP

Section02
Section03
Section04