Ból, rozpacz i niepokój towarzyszą wszystkim podróżnym pociągu
specjalnego, który w sobotę jeszcze przed godziną 17 czasu lokalnego
wyruszył w drogę powrotną do Warszawy. Katastrofa prezydenckiego
samolotu pod Smoleńskiem ma wymiar narodowy - zgodnie podkreślają
rozmówcy
Wiele osób płacze. Jedni mówią, że śmierć polskich
elit "jest koszmarnym snem", inni nie wierzą w to, co się stało.
Zdezorientowani, dopytują się nawzajem o nazwiska osób, które leciały
prezydenckim samolotem.
"Zginęły polskie elity. Zginął pan
prezydent" - mówiła, płacząc, posłanka PiS Jadwiga Wiśniewska. "Zginęli
nasi przyjaciele, Grażyna Gęsicka, Ola Natalli-Świat. Jesteśmy
wstrząśnięci. To się nie mieści w głowie. Katyń - tu wymordowano polskie
elity i dzisiaj tu znów zginęli najlepsi" - powiedziała posłanka,
krótko po zakończeniu mszy św. w intencji ofiar Katynia i ofiar
katastrofy.
Msza św., którą ze wzruszeniem odprawił proboszcz
parafii katolickiej w Smoleńsku ks. Ptolemeusz, była jedynym i
wyjątkowym punktem programu sobotnich uroczystości w 70. rocznicę
zbrodni katyńskiej.
"Wierzymy w znaki czasu i dlatego w tych
okolicznościach musimy wyciągnąć dla siebie lekcję. Jak Chrystus by nas
dzisiaj napominał w Katyniu, gdyby nas spotkał? Może chciałby powiedzieć
nam: zjednoczcie się w końcu! Nie kłóćcie się!" - mówił ks. Ptolemeusz.
Po
mszy podano komunikat, że wszyscy, którzy chcą oddać hołd pomordowanym
Polakom, mogą złożyć wieńce indywidualnie.
W ciszy i smutku
obecni na uroczystościach wrócili do autokarów. "Śmierć prezydenta
tutaj, na smoleńskiej ziemi, jest tragicznie symboliczna. Nie wiemy, jak
się z tego wszystkiego podnieść. Brakuje nam słów" - mówił jeden z
uczestników uroczystości.
W rozmowie z dziennikarzami poseł PiS
Antoni Macierewicz określił obecną sytuację jako stan zagrożenia
państwa. "Nie ma wątpliwości, że w naszej historii nie było tak
wielkiej, tak wstrząsającej tragedii i musimy wyjaśnić wszystkie
okoliczności, które do tego doprowadziły. To jest stan rzeczywistego
zagrożenia państwa" - powiedział.
"To jest ogromna, niepowetowana
strata. Przychodzi na myśl tragedia gen. Sikorskiego pod Gibraltarem.
Boże mój, to pierwsza osoba w państwie zginęła" - mówił z
niedowierzaniem pan Przybyłowicz, którego teść zginął w Katyniu. "Myślę,
że nie tylko Polska będzie w żałobie. Może ta śmierć przyczyni się do
tego, żeby nie było więcej w Polsce narodowych kłótni. To jest nakaz
historii. Polak nie może być synonimem kogoś skłóconego z drugim
Polakiem" - mówił.
ag, PAP