Radio Parlament
Section01

"Pisma w sprawie dopłat nie były sprzeczne"

migracja
migrator migrator 09.07.2010

B. minister sportu Mirosław Drzewiecki zeznał, że jego stanowisko w sprawie dopłat do gier było jednolite i niezmienne.

B. minister sportu Mirosław Drzewiecki zeznał, że jego stanowisko w sprawie dopłat do gier było jednolite i niezmienne.

Były minister sportu Mirosław Drzewiecki podkreślił, że pismo z 30 czerwca 2009 r.  ws. rezygnacji z dopłat do gier na automatach nie mogło nic zmienić w kształcie ustawy o grach losowych. Jak podkreślał, taka teza jest błędna.

Pismo - jak tłumaczył komisji - miał charakter informacyjny. Jak dodał, mimo że zawierało usterki, nie miało żadnej mocy prawnej.

 

Dokument z 30 czerwca 2009 dotyczył wykreślenia z projektu ustawy hazardowej przepisów rozszerzających katalog gier objętych dopłatami.

Dopłaty wprowadza resort finansów

"To Ministerstwo Finansów chciało wprowadzić dopłaty do gier jako źródło finansowania przedsięwzięć Euro 2012. Jeżeli ktoś coś musi wyjaśnić to właśnie Ministerstwo Finansów(...) Moje stanowisko było jednolite i niezmienne. Jedynym pewnym i niezmiennym źródłem finansowania obiektów na Euro 2012 jest budżet państwa i uzyskałem w tej sprawie stosowną decyzję rządu" - powiedział Drzewiecki w swoim oświadczeniu poprzedzającym piątkowe przesłuchanie przed komisją.

Cztery pisma w sprawie dopłat do gier

B. minister starał się wytłumaczyć śledczym, że pisma, które wysyłał ws. dopłat do gier do Ministerstwa Finansów wcale nie były ze sobą sprzeczne.

W sprawie dopłat Drzewiecki wysłał cztery pisma do resortu finansów (który przygotowywał projekt zmian w ustawie hazardowej). Dwa w 2008 r. - w jednym z nich (z kwietnia) stwierdził niecelowość wprowadzenia rozszerzenia katalogu gier objętych dopłatami, w drugim (z maja) opowiedział się jednak za ich wprowadzeniem.

Również w 2009 r. Drzewiecki napisał dwa razy do MF w sprawie dopłat: 30 czerwca 2009 r. w sprawie wykreślenia dopłat z projektu i 2 września 2009 r., w którym wycofał się z wcześniejszych uwag i sprawę dopłat pozostawił do decyzji ministra finansów.

W piątek Drzewiecki mówił śledczym, że jego pismo z kwietnia 2008 r. wynikało z tego, że na Euro 2012 miał zagwarantowane pieniądze z budżetu. Z kolei w maju opowiedział się za ich wprowadzeniem, gdyż jak wyjaśnił, w toku prac nad budżetem na 2009 r ustalił z ministrem finansów nowy cel dla dopłat, czyli tzw. drugi etap Narodowego Centrum Sportu.

"Kiedy zrezygnowaliśmy z realizacji II etapu NCS ustał cel, na który miały być przeznaczone pieniądze z dopłat. O tym fakcie byłem zobowiązany poinformować ministra finansów i taki był cel pisma z 30 czerwca 2009. Z kolei w trakcie prac nad budżetem na 2010 rok uznaliśmy, że dodatkowe środki mogą być przeznaczone na realizowane przez ministerstwo zadania sportowe. Wskazaliśmy zatem inny cel. Na jakiej podstawie twierdzi się więc, że moje decyzje były niejasne, a kierowane do resortu finansów pisma wzajemnie sprzeczne" - pytał śledczych Drzewiecki

Drzewiecki: spotkania na Florydzie nie było

B. minister sportu zeznał także, że do momentu przesłuchania nie spotkał się z biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem na Florydzie. Dodał, że Sobiesiak spotkał tam jego żonę.

Sobiesiak w lutym na zamkniętym posiedzeniu komisji śledczej zeznał, że rozmawiał z Drzewieckim o tzw. aferze hazardowej podczas spotkania w Stanach Zjednoczonych. Sobiesiak nie pamiętał jednak dokładnie przebiegu rozmowy z byłym ministrem sportu.

Jak wyjaśniał, na Florydzie, gdzie obaj mają rezydencje, przypadkowo spotkali się w listopadzie lub grudniu (2009 roku) i zdecydowali się umówić, żeby porozmawiać. Z kolei Drzewiecki zeznał, że ostatni raz widział się z Sobiesiakiem 22 września 2009 roku w Warszawie, w hotelu Radisson.

"Kłamstwo"

Drzewiecki zapewnił wcześniej po raz kolejny, że nie był twórcą afery hazardowej. O jej wymyślenie i wykreowanie oskarżył byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego, którego nazwał "czynnym politykiem Prawa i Sprawiedliwości". Dodał, że celem afery było uderzenie w rząd.

 

Mirosław Drzewiecki oskarżył też Mariusza Kamińskiego o rzucanie bezzasadnych podejrzeń pod adresem premiera, na niego i na jego asystenta Marcina Rosoła. Oskarżył też byłego szefa CBA o kłamstwo.

"Jestem patriotą"

Drzewiecki powiedział, że na skutek "manipulacji, kłamstw i nieporozumień" jego nazwisko zostało uwikłane w sprawę, która w demokratycznym państwie prawa nigdy nie powinna mieć miejsca.

"Całym swoim życiem udowodniłem, że jestem i zawsze pozostanę patriotą. Jestem dumny, że przygotowania do EURO 2012 są niezagrożone i coraz więcej polskich dzieci może korzystać z Orlików. Ostatnie miesiące to dla mnie czas wielkiej próby, niestety, także dla moich bliskich, ale wierzę, że prawda zwycięży, że nadużycia władzy, jakich dopuszczali się ludzie pokroju Kamińskiego (b. szefa CBA - PAP), zostaną ukarane" - powiedział.

Jego zdaniem "doszukiwanie się dowodów na jakiś wrogi spisek jest absurdem". "Wszystko to, co powiedziałem przed komisją w styczniu było zgodne z tym, co wówczas pamiętałem. Nie ukrywałem żadnych znanych mi informacji" - dodał.

Słowa o dzikim kraju zinterpretowano jako zarzut

Były minister sportu odniósł się też do wywiadu, który pod koniec lutego wyemitowała stacja TVN24. W wywiadzie tym Drzewiecki powiedział m.in., że gardzi polityką. "Ja jestem dowodem na to, że Polska jest w dalszym ciągu dzikim krajem. Zabito mi matkę, taka jest prawda. W związku z tym nie mam odrobiny dobrych emocji do ludzi, którzy to zrobili. Na całe szczęście wiem - bo wierzę w Boga - że jest piekło, że ci ludzie trafią do piekła" - mówił wtedy.

W piątek Drzewiecki powiedział, że wywiad został "zmanipulowany, bo słowa o dzikim kraju zinterpretowano jako zarzut pod adresem Polski i Polaków".

"Tymczasem dotyczyły one sposobu postępowania Mariusza Kamińskiego i jego popleczników. Przeciwko temu protestowałem i protestuję nadal. (...) Tych, którzy poczuli się dotknięci moimi słowami przeprosiłem i przepraszam. Jest mi przykro, że doszło do tej sytuacji" - podkreślił

Pytania CBA

Według materiałów CBA, biznesmenom z branży hazardowej zależało wtedy na tym, by nie rozszerzać katalogu gier objętych dopłatami o gry spoza monopolu państwa, a więc te prowadzone w kasynach i salonach gier. W tej sprawie mieli - według materiałów CBA - kontaktować się wtedy z politykami PO - Zbigniewem Chlebowskim i właśnie z Drzewieckim. Środki z dopłat do gier nie trafiają do budżetu państwa tylko, w przeważającej części, do Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej, którym zarządza minister sportu.

Pismo z 30 czerwca 2008 roku Drzewickiego do wiceszefa resortu finansów Jacka Kapicy, który był odpowiedzialny za projekt zmian w ustawie hazardowej zawierało sformułowanie dotyczące wykreślenia z projektu ustawy hazardowej przepisów rozszerzających katalog gier objętych dopłatami o te spoza monopolu państwowego np. o gry na automatach. Wprowadzenie dopłat zakładał projekt zmian w ustawie hazardowej, pozyskane dzięki nim fundusze miały być przeznaczone na inwestycje sportowe.

agkm, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR), PAP

Section02
Section03
Section04