Powstały dziś sejmowy zespół poselski do spraw wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej nie ma w praktyce żadnych uprawnień - uważa minister sprawiedliwości.
Krzysztof Kwiatkowski wyjaśnił, że zespół będzie mógł funkcjonować raczej na zasadzie próśb i wspólnych oczekiwań członków. Podkreślił, że regulamin Sejmu nie nadaje takim zespołom żadnych kompetencji władczych.
"Przepisy prawa tego typu zespołom nie przypisują żadnych formalnych kompetencji. Dlatego praktyka pokaże, jak będzie funkcjonował ten zespół i w jaki sposób może wspomóc prace związane z wyjaśnieniami przyczyn katastrofy smoleńskiej. Także jego wielkość może w jakiś sposób rzutować na te prace. Liczy on ponad stu parlamentarzystów" - podkreślał minister Krzysztof Kwiatkowski.
Szef resortu sprawiedliwości zaznaczył jednak, że rozumie potrzebę parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, która towarzyszy im przy powołaniu tego typu zespołu. Krzysztof Kwiatkowski - pytany, czy stawi się przed zespołem poselskim, jeśli zostanie przez niego wezwany - uchylił się od konkretnej odpowiedzi.
"W najbliższym czasie, także po tym jak zespół określi w jakiej formule chce pracować i z kim chce rozmawiać, będziemy zakładam rozmawiać także na poziomie rządu co do zakresu współpracy z tym zespołem. Wtedy będzie czas odpowiedzi na tego typu pytania" - zaznaczył minister Krzysztof Kwiatkowski.
Z inicjatywy Prawa i Sprawiedliwości w Sejmie powołano zespół poselski, który ma zbadać okoliczności katastrofy smoleńskiej. Pracami zespołu będzie kierował Antoni Macierewicz. W prezydium zasiadają także między innymi wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski i poseł Jarosław Zieliński. Wszyscy są politykami Prawa i Sprawiedliwości.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Radomir Czarnecki/dj