Dopalacze w Sejmie - to prowokacja mówią politycy.
migracja
migrator migrator
11.10.2010
Tomasz Obara - działający na rzecz legalizacji konopii indyjskiej - został zatrzymany przed gmachem parlamentu przez policję po tym, jak próbował przekazać Donaldowi Tuskowi marihuanę i próbki czegoś, co nazywał "materiałami kolekcjonerskimi"
Politycy nazywają "prowokacją" próbę wniesienia na teren Sejmu dopalaczy
i marihuany.
Tomasz Obara - działający na rzecz legalizacji konopii
indyjskiej - został zatrzymany przed gmachem parlamentu przez policję po
tym, jak próbował przekazać Donaldowi Tuskowi marihuanę i próbki
czegoś, co nazywał "materiałami kolekcjonerskimi". Oprócz
zalegalizowania konopi indyjskiej Tomasz Obara domaga się także
legalizacji dopalaczy.
Wiceprzewodnicząca klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska mówi wprost,
że nie podoba się jej tak demonstracyjne zachowanie zwolenników
dopalaczy. Tłumaczy, że nie mają oni prawa - nawet jako lobbyści -
rozprowadzać na terenie Sejmu dopalaczy. Taka manifestacja nie pomoże
zwolennikom dopalaczy w ich legalizacji - zapewnia posłanka PO i
przypomina, że większość społeczeństwa jest przeciwna sprzedaży
dopalaczy.
Również poseł PiS Andrzej Dera jest zdeklarowanym przeciwnikiem
dopalaczy. Jego zdaniem, podobne demonstracje są w złym guście i z
pewnością nie znajdą zwolenników w parlamencie. Poseł Dera jest
wstrząśnięty tym, że osoby, które doskonale zdają sobie sprawę z tego
jakie skutki niesie używanie dopalaczy, próbują jeszcze rozdawać takie
środki w Sejmie.
Ostatecznie lobbyście nie udało się wejść do gmachu Sejmu.
Został zatrzymany przez policję do czasu zbadania zawartości torebek z
próbkami dopalaczy oraz konopii indyjskiej. Z aresztu wyjdzie
najwcześniej jutro.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Anna Mytko/jp/dabr