Radio Parlament
Section01

Jarosław Marzec: nie podsłuchiwano dziennikarzy.

migracja
migrator migrator 26.01.2011

Przed Komisją Śledczą ds. nacisków zeznawał Jarosław Marzec, były szef CBŚ

Przed Komisją Śledczą ds. nacisków zeznawał  Jarosław Marzec, były szef CBŚ. Komisja bada sprawę kontroli operacyjnej dziesięciorga dziennikarzy, którą służby miały prowadzić w latach 2005-2007 w związku z operacjami „Cele” i „Doradcy”. Operacja „Cele” została podjęta po informacji o zagrożeniu bezpieczeństwa Zbigniewa Ziobro. W operacji „Doradca” celem inwigilacji był wysoki urzędnik jednego z resortów gospodarczych. Obie sprawy nadzorował Jarosław Marzec będący wówczas naczelnikiem zarządu warszawskiego CBŚ.

Jarosław Marzec zeznał, że w trakcie operacji „Cele” nie stosowano podsłuchów wobec dziennikarzy. O tym, że podsłuchiwano dziennikarza Gazety Wyborczej Wojciecha Czuchnowskiego dowiedział się po otrzymaniu bilingów. Wyjaśnił, że podsłuch nie był założony dziennikarzowi lecz tzw. „nn”, czyli nieznanej osobie.  Gdy dowiedział się, że kontrola operacyjna objęła również  dziennikarza podjął decyzję o jej „wyłączeniu”. Na pytanie czy ktoś naciskał na niego, by ten podsłuch kontynuował - odpowiedział, że był do tego zachęcany. Ma na tę okoliczność świadka. Jego nazwisko poda na posiedzeniu niejawnym. Zapewnił, że operację „Cele” prowadzono zgodnie z prawem i z zasadami sztuki. Jego zdaniem powinna ona jednak przełożyć się na materiał dowodowy, a tak się nie stało. Udowodni to na posiedzeniu niejawnym.

Jarosław Marzec powiedział, że operacja „Cele „  rozpoczęła się od powzięcia informacji o zagrożeniu bezpieczeństwa Zbigniewa Ziobro i Janusza Kaczmarka.  Sprecyzował, że nie była to operacja w policyjnym rozumieniu tego słowa. Założono wtedy jedynie teczkę operacyjnego sprawdzenia. Otrzymał w tej sprawie dokument podpisany przez Bogdana Święczkowskiego,  Zainicjował wtedy  wykonanie określonych  czynności.  W odpowiedzi na pytanie jak przebiegała weryfikacja numeru telefonu z którego  rzekomo dzwoniono do partnerki Zbigniewa Ziobry z groźbami  zeznał, że podjęto rutynowe czynności sprawdzające.

Podczas przesłuchania stwierdził również, że do dziś jest dla niego zagadką skąd brała się wiedza i znajomość niektórych informacji dotyczących tej sprawy przez ministra Ziobro. „Nie wiem, czy kontrolując nie byłem kontrolowany” – stwierdził.  Zeznał, że miał wrażenie, iż inne służby też zajmowały się tą sprawą.  Zwrócił uwagę na to, że dokumenty  z którymi zapoznawali się jego przełożeni wracały do niego bez śladu ich czytania. Potem pojawiły się na nich zapiski przełożonych, które miały – jego zdaniem – pokazać, jak bardzo interesowali się tą sprawą. „Być może będę mógł komisji służyć informacją czy dokumenty „Cele” i „Doradca” nie były modyfikowane” – mówił.

Całą wiedzę o nieprawidłowościach w pracy policji i okolicznościach w których podzielił się tą wiedzą z b. prokuratorem krajowym Januszem Kaczmarkiem ujawni na posiedzeniu niejawnym. Wcześniej mówił, że był zmuszany do potwierdzania nieprawdy. Na pytanie dlaczego został przeniesiony do pracy z Gdańska do Warszawy odpowiedział, że być może miał być skutecznym narzędziem do kreowania rzeczywistości. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że mieliśmy do czynienia z rywalizacją służb. Podam kilkanaście przykładów przy których afera gruntowa to pikuś – stwierdził.

Na pytanie komisji czy był zatrzymany w związku z przeciekiem informacji w związku z aferą gruntową powiedział, że w rozumieniu prawa to nie było zatrzymanie. Mimo to czuł się  jak zatrzymany i zmuszony do odbycia podróży do Gdańska w celu przeszukania jego mieszkania. Powiedział również, że domagał się wtedy przesłuchania. Ale nie byłem przesłuchany, bo formalnie mnie nie zatrzymano – mówił.  Zdaniem byłego zastępcy prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga, Jarosław Marzec 13 lipca 2007 roku poinformował ówczesnego szefa policji Konrada Kornatowskiego, że pod domem Ryszarda Krauzego w Gdyni jest ekipa CBA.

IAR/Danuta Zaczek/Radio Parlament

 

 

 

 

 

Jarosł
Section02
Section03
Section04