Sejmowa komisja etyki podjęła decyzję o nierozpatrywaniu
wzajemnych skarg PiS i PO na zachowanie swoich posłów w czasie debaty o
katastrofie smoleńskiej.
Komisja nie zajęła się
sprawą posła Ludwika Dorna, którego zachowanie podczas jednego z
grudniowych posiedzeń sprawiło, że dziennikarze pytali, czy pił alkohol.
Komisja
miała zająć się sprawą byłego marszałka Sejmu na wniosek obecnego
marszałka, Grzegorza Schetyny. Nie był to wniosek o ukaranie posła
Dorna, ale o wyjaśnienie sytuacji.
Poseł
Sławomir Rybicki z Platformy Obywatelskiej powiedział, że poseł Dorn
przysłał do komisji list, w którym poinformował, że nie widzi powodu, by
pojawiać się przed komisją.
Poseł Rybicki
podkreślił, że komisja zamierzała porozmawiać z Ludwikiem Dornem o
sprawie, która może bulwersować opinię publiczną i stawiać Sejm w
niekorzystnym świetle. Wobec niestawienia się posła jego sprawa w
komisji etyki zakończyła się. Niestety - dodał Sławomir Rybicki.
Komisja
etyki podjęła też większością głosów decyzję o pozostawieniu bez
rozpatrzenia wszystkich wniosków, które mają w kontekście katastrofę
smoleńską.
Poseł Rybicki przyznał, że był temu przeciwny, ale został przegłosowany.
Jego
zdaniem, niektóre słowa, które padły w debacie publicznej były tak
bulwersujące, że osoby, które je wypowiadały, powinny ponieść
konsekwencje.
Po debacie nad informacją
rządu w sprawie katastrofy do komisji wpłynęły wnioski PiS o ukaranie
Donalda Tuska, Adama Szejnfelda i Stefana Niesiołowskiego oraz wnioski
PO dotyczące wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, Beaty Kempy, Antoniego
Macierewicza i Krzysztofa Sońty.
Komisja
etyki postanowiła zaapelować do szefów klubów parlamentarnych, by
katastrofa smoleńska nie była pretekstem do zaostrzania języka debaty
publicznej.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/I.Szczęsna/jg/dj