W 71. rocznicę deportacji polskich obywateli do ZSRR w Sejmie otwarto ekspozycję "Skazani na Sybir". W holu głownym Sejmu ustawiono 30 sześcianów - tyle, ile osób mieściło się w sowieckim wagonie.
W nocy z 12 na 13 kwienia 1940 roku rozpoczęła się druga wywózka Polaków z rodzin oficerów, funkcjonariuszy policji, służby więziennej, żandarmerii, ziemian i urzędników.
Wspomnienia z dni wywózki są pozostaną na zawsze - podkreśla Ireneusz Piotrowski. Jak zaznacza, miał wówczas 10 lat, a jego rodzina została deportowana tuż po jego imieninach. Gdy na Syberii zmarła jego mama, został sam.
Na wystawie znalazły się historie kobiet, dzieci i mężczyzn pochodzących z różnych części Polski - przypomniał prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
Na wystawie zaprezentowano losy Ryszarda Czwalińskiego, który został wywieziony jako roczne dziecko i przeżył dzięki rosyjskiej babuszce. Przedstawiono także losy 12-letniej Danuty Roszkiewicz, która przez 4 lata łagru nie urosła ani centymetra. Jest także historia rodziny Marcinkiewiczków, która zmarła z głodu w Wigilię Bożego Narodzenia.
Prezes Związku Sybiraków Tadeusz Chwiedź apelował o zachowanie pamięci o tragicznych losach deportowanych.
Jak mówił, jest sprawą wstydliwą i upokarzającą, żeby podawane były różne dane o liczbie wywiezionych.
Wystawa "Skazani na Sybir" promuje realizowany w Białymstoku projekt pod nazwą Muzeum Pamięci Sybiru. Muzeum powstanie na Węglówce w dawnych magazynach wojskowych.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Edyta Poźniak/jg/dj