Bardzo krytyczne opinie polityków wywołała deklaracja
szefa MSWiA Jerzego Millera dotycząca terminu publikacji raportu w
sprawie katastrofy pod Smoleńskiem. Szef komisji zapowiedział, że
dokument zostanie opublikowany w ciągu kilkunastu dni. Minister spraw
wewnętrznych przypomniał, że jego upowszechnienie jest zależne od
przygotowania tłumaczenia w języku rosyjskim i angielskim.
Zdaniem
wicemarszałek Sejmu z PSL Ewy Kierzkowskiej kolejna deklaracja co do
terminu publikacji raportu to lekceważenie społeczeństwa. Jej zdaniem,
premier Donald Tusk powoli traci wiarygodność, ponieważ wcześniej
zapewniał, że raport będzie upubliczniony bez zbędnej zwłoki.
Wicemarszałek
Kierzkowska dodaje, że w takiej sytuacji wciąż tworzy się pole do
spekulacji na temat tez raportu. Posłanka PSL podkreśla też, że
przestaje już wierzyć, że powodem opóźnienia w publikacji jest
tłumaczenie.
Z kolei szef SLD Grzegorz Napieralski uważa za błąd
przesuwanie publikacji raportu. Polityk dodał, że dopóki dokument nie
zostanie przedstawiony opinii publicznej, będzie coraz więcej spekulacji
na jego temat. "Najgorsze tymczasem jest to, że ciągle nie wiemy co
dokładnie stało się 10 kwietnia i kto za to ponosi odpowiedzialność".
Grzegorz
Napieralski uważa, że premier "ukrywa raport" . Jego zdaniem wakacyjny
czas, kiedy jego tekst ma zostać upubliczniony to moment kiedy większość
polityków i Polaków będzie na wakacjach, dzięki czemu "rządowi uda się
przepchnąć ten raport" i może taka jest strategi premiera - podsumował
szef SLD.
Tymczasem poseł PiS Andrzej Dera uważa, że w rządzie
trwa przepychanka w sprawie publikacji dokumentu. O "podskórnej grze"
raportem świadczą według posła przecieki prasowe, a także wczorajszy
apel wicepremiera Waldemara Pawlaka o publikację dokumentu i wyjaśnienie
źródeł przecieków.
Poseł PiS uważa, że raport powinien być
opublikowany natychmiast po sporządzeniu i przyjęty przez komisję.
Dodał, że jedynym wytłumaczeniem zwłoki jest lęk przed
odpowiedzialnością ponieważ wszyscy domyślają się, że ogromne
zaniedbania były po stronie polskiego rządu.
Zdaniem Andrzeja
Dery, podstawowy problem polega na tym jak wytłumaczyć się z zaniedbań
ministra obrony Bogdana Klicha i Biura Ochrony Rządu, za które odpowiada
minister, który jest jednocześnie autorem raportu.
Poseł PiS
uważa, że wszystko zmierza ku temu by publikacja nastąpiła w szczycie
sezonu urlopowego, aby jak najmniej osób przeczytało raport i usłyszało
komentarze do niego.
Zdaniem prezesa PJN Pawła Kowala, przesuwanie
daty publikacji raportu komisji Jerzego Millera na czas kampanii
wyborczej jest bardzo niepaństwowe. Oznacza to też bardzo niepoważne
traktowanie obywateli i jak zaznaczył polityk PJN, "kto tak traktuje
obywateli i swoje słowo w końcu przegra".
Minister Jerzy Miller
przypomniał, że data publikacji dokumentu jest zależna od tego kiedy
zostanie przygotowane tłumaczenie w języku rosyjskim i angielskim.
Podkreślił, że wszystkie informacje w sprawie raportu, które docierają
do prasy, są tylko domysłami.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/W.Banach/to/