Sejmowa komisja zdrowia zajmie się w środę sporem pomiędzy lekarzami i aptekarzami a Ministerstwem Zdrowia, dotyczącym przepisów refundacyjnych. W obradach mają uczestniczyć m.in. minister zdrowia i szef Naczelnej Rady Lekarskiej.
Sprzeciw środowisk lekarskich wzbudzają zapisy ustawy refundacyjnej mówiące, że wypisanie recepty osobie nieuprawnionej ma skutkować nałożeniem kar umownych i obowiązkiem zwrotu kwoty refundacji. Lekarze nie chcą określać na receptach, czy pacjentowi przysługuje refundacja. Jak powiedział PAP przewodniczący komisji zdrowia Bolesław Piecha (PiS), w środowych obradach ma uczestniczyć minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Oprócz kwestii związanych z refundacją leków, Arłukowicz przedstawi priorytety MZ na lata 2012 - 2015.
Rzeczniczka Naczelnej Rady Lekarskiej Katarzyna Strzałkowska poinformowała PAP, że w posiedzeniu komisji zdrowia weźmie też udział prezes NRL Maciej Hamankiewicz. Natomiast w piątek minister Arłukowicz ma przedstawić podczas obrad NRL propozycję zmiany przepisów dot. wypisywania recept na leki refundowane. NRL chce, by po wejściu w życie ustawy refundacyjnej (1 stycznia) wszyscy lekarze i dentyści wypisywali tylko recepty pełnopłatne, także na leki refundowane przez NFZ. Lekarze mają zaprzestać określania uprawnień pacjentów do leków refundowanych oraz nie wpisywać odpłatności. Na recepcie chcą umieszczać natomiast adnotację: "Refundacja leku do decyzji NFZ". Także prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Grzegorz Kucharewicz oświadczył, że w przypadku wątpliwości co do prawidłowości recepty aptekarze będą stawiać pieczątkę: "Refundacja do decyzji NFZ". Dodał, że taka decyzja wynika z przepisów, które proponuje MZ. "Chodzi o formalizm i karanie za brak przecinków lub pieczątek, a nie o dobro pacjenta" - powiedział prezes NRA. Rada zaapelowała do kierowników i właścicieli aptek o wstrzymanie się z podpisywaniem umów z NFZ. NRA poinformowała, że podpisywanie umów będzie możliwe dopiero po przyjęciu zasady, że każdemu ubezpieczonemu w ramach jego uprawnień, niezależnie od błędów formalnych na recepcie, przysługuje lek refundowany.
W MZ trwają prace nad nowym rozporządzeniem w sprawie recept. Ma ono zostać przedstawione w najbliższych dniach. Zgodnie z zapowiedziami resortu, nowe przepisy mają pozwolić na zakończenie sporu z lekarzami i aptekarzami. Według mediów, MZ zamierza zaproponować, by pacjenci nie musieli przedstawiać dowodu ubezpieczenia, a jedynie podpisać oświadczenie, że go posiadają.
Obecnie w zdecydowanej większości przychodni pacjenci przedstawiają dowód ubezpieczenia (np. druk RMUA, książeczka ubezpieczeniowa) osobom zatrudnionym w rejestracji, jeszcze przed wejściem do gabinetu lekarskiego. Tylko w sporadycznych przypadkach zdarza się, że ubezpieczenie kontrolują lekarze. Pacjent może otrzymać bezpłatne świadczenie zdrowotne także bez dowodu ubezpieczenia, po podpisaniu oświadczenia zobowiązującego do dostarczenia dowodu w ciągu siedmiu dni.
PAP dowiedziała się ze źródeł w NFZ, że kontrole prowadzone w całym kraju w trzech pierwszych kwartałach tego roku wykazały tylko sześć przypadków, w których lekarze wystawili receptę refundowaną osobom nieuprawnionym. Medycy musieli zwrócić kwotę refundacji, np. 20 zł. Przepisy dot. recept nie są jedynymi kontrowersyjnymi zapisami z ustawy refundacyjnej. Według raportu przygotowanego przez specjalistów przemysłu farmaceutycznego, po jej wejściu w życie może zbankrutować nawet 1,5 tys. aptek. W raporcie IMS Health napisano, że nowa ustawa w istotny sposób obciąża apteki, zmuszając je do poniesienia jednorazowych kosztów w wysokości około 110 mln zł, średnio ponad 8 tys. zł na aptekę. Chodzi m.in. o przecenę zapasów magazynowych leków refundowanych, koszt aktualizacji oprogramowania i wymiany sprzętu komputerowego oraz koszt dostosowania do przepisów zakazujących reklamy aptek. Zgodnie z ustawą, ceny i marże leków refundowanych będą stałe; nie będzie można ich zmieniać. Obecnie apteki stosują często promocje na leki finansowane przez NFZ, niektóre można kupić nawet za kilka groszy lub złotówkę. MZ uważa, że ustawa refundacyjna zakończy "grę pacjentem" - chodzi o sytuacje, gdy pacjenci zachęcani przez koncerny farmaceutyczne niskimi cenami leków (do których dopłaca państwo), nabywają je bez potrzeby.Stałą cenę leku refundowanego MZ będzie negocjowało z producentem. Od jej wartości będzie ustalana urzędowa marża - w wysokości 5 proc. (obecnie 8,91 proc.). Oznacza to, że ceny leków refundowanych nie będą mogły być ani niższe, ani wyższe od ustalonych. Obecnie apteki stosują często promocje na leki finansowane przez NFZ, niektóre z nich można kupić nawet za kilka groszy lub złotówkę.Marża hurtowa w wysokości 5 proc. będzie obowiązywała dopiero od 2014 r. W 2012 roku miałaby wynosić 7 proc., w 2013 - 6 proc. urzędowej ceny zbytu.
Obawy środowiska farmaceutycznego budzą m.in. zmiany dotyczące zamrożenia środków na refundację na stałym poziomie 17 proc. rocznego budżetu NFZ; zakaz stosowania wszelkich zachęt przy sprzedaży leków refundowanych; zakaz reklamy aptek; podatek payback (firmy farmaceutyczne mają zwracać część swojego przychodu ze sprzedaży leków refundowanych w przypadku przekroczenia ustalonego limitu na refundację leku).
Zgodnie z ustawą refundacyjną lekarz, który pracuje w jednym miejscu, nie będzie musiał podpisywać z NFZ umowy na wydawanie recept. Jeśli jednak będzie pracował w dwóch lub więcej, taka umowa będzie konieczna.Ustawa refundacyjna wprowadza także instrumenty dzielenia ryzyka związanego z ponoszeniem przez NFZ wydatków na refundację. Chodzi np. o uzależnienie wielkości przychodu firmy farmaceutycznej od uzyskiwanych efektów zdrowotnych.
Źródło: PAP