Premier stworzył nową instytucję – Radę Gospodarczą. Dziś powołał
jej członków, którymi są między innymi byli członkowie Rady Polityki
Pieniężnej. Mimo że RG zdaje się być tylko kopią prezydenckiej rady
rozwoju, eksperci pomysł popierają.
Eksperci: rządowi przyda się fachowa wiedza
Jako pierwszy na pomysł powołania ekonomicznego zespołu doradczego
wpadł prezydent. Stworzył w drugiej połowie 2009 r. Narodową Radę
Rozwoju (NRR). W zeszłym tygodniu media rozpisywały się o posiedzeniu
NRR, a prezydent w świetle kamer mówił o jej ustaleniach.
Donald Tusk nie czekał długo z odpowiedzią. 4 marca podpisał
dokument powołujący Radę Gospodarczą – doradczy zespół ekonomiczny, tyle
że w kancelarii premiera, a nie pałacu prezydenckim.
Idea jest szczytna i zakłada mądre spojrzenie na państwo oraz
lepszą politykę gospodarczą. Jednak czy te instytucje mają szansę wyjść
poza swoje PR-owe role, skoro powstały tuż przed kampanią prezydencką?
-
Po likwidacji Rządowego Centrum Studiów Strategicznych brakuje ośrodka
planującego strategiczny rozwój państwa – zaznacza Leszek Skiba, ekspert
Instytutu Sobieskiego.
Skiba podkreśla, że potrzeba takiej instytucji, bo musi znaleźć się
grupa ludzi, którzy będą w stanie mieć perspektywę dalszą niż tylko
kadencja. Dlatego też ekspert nie uważa powołania tych ciał za
zignorowanie instytucji badawczych jak Instytut Sobieskiego.
Wśród członków Rady Gospodarczej przy premierze podobnie jak w
NRR fachowców nie brakuje. Znajdą się tam głównie osoby ze świata
finansów, jak Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku w
Polsce, czy Mateusz Morawiecki, prezes banku BZ WBK. W radzie zasiada
również dwóch byłych członków Rady Polityki Pieniężnej Dariusz Filar i
Bogusław Grabowski.
Rady mogą tylko doradzać
Kraj stał się bogatszy o dwa konkurencyjne twory administracyjne.
Trudno określić, czy będą miały realny wpływ oraz które będzie
sprawniejsze.
- Rada Gospodarcza przy premierze nie ma być lepsza od
Narodowej Rady Rozwoju. Ma swoje odrębne określone cele - mówi członkini
Rady Gospodarczej, Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna
ekonomistka Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan".
- Rada Gospodarcza nie ma działać ani wywierać wpływu - zaznacza
Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
Według jej opisu rada przy
premierze ma doradzać, dawać wiedzę i informacje z szerszych źródeł.
Może jak politycy będą mieli ekspertów bliżej siebie, to ich praca
nie pójdzie na marne.
- Im więcej miejsc, gdzie specjaliści mogą
przekazać swoja wiedzę rządowi, tym lepiej – twierdzi Leszek Skiba.
Przyznaje
jednak, że dopiero owoce pracy tych dwóch rad pokażą, czy to tylko PR,
czy troska o gospodarkę Polski. Na wszelki wypadek jeden z członków
Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku w Polsce, odmawia
wszelkich komentarzy na jej temat i swojego uczestnictwa w jej
działaniach.
tk, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)