Przed komisją śledczą badającą tzw. aferę hazardową staną w
czwartek dyrektor generalna Ministerstwa Sportu Monika Rolnik oraz były
wiceszef Kancelarii Prezydenta Robert Draba.
Rolnik, która pełniła swoją funkcję także z czasów, gdy resortem
kierował Mirosław Drzewiecki, została wezwana przez sejmowych śledczych,
bo brała udział w przygotowaniu pisma z 30 czerwca 2009 roku od
Drzewieckiego do wiceministra finansów Jacka Kapicy. Dotyczyło ono
wykreślenia zapisów dotyczących dopłat do gier z projektu nowelizacji
ustawy hazardowej.
Były minister sportu przekonywał przed komisją, że pismo to miało
mówić o rezygnacji z budowy drugiego etapu Narodowego Centrum Sportu.
Podkreślał, że intencją dokumentu było poinformowanie, że w wyniku tej
rezygnacji konieczna jest zmiana uzasadnienia dla wprowadzenia dopłat
(miały one inwestować tę inwestycję). Według niego, nie chodziło o
wykreślenie zapisu o dopłatach. Przekonywał, że ostateczna treść pisma
była wynikiem "błędu ludzkiego".
Drzewiecki powiedział też, że to właśnie Rolnik miała uznać za
konieczne poinformowanie Kapicy jako odpowiedzialnego za projekt zmian w
ustawie hazardowej o tym, że resort sportu zrezygnował z II etapu
budowy NCS. Zaznaczył, że polecił jej przygotowanie stosownego pisma i
nie ingerował w jego treść.
Drugim świadkiem przed komisją ma być Robert Draba, który według
materiału przekazanego śledczym z Kancelarii Premiera, w styczniu 2007
r. (będąc wówczas wiceszefem Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego)
skierował do ówczesnej szefowej resortu finansów Zyty Gilowskiej prośbę o
ustosunkowanie się do uwag, jakie do prezydenckiej kancelarii przekazał
prezes Totalizatora Sportowego Jacek Kalida. Uwagi dotyczyły
przygotowywanego wówczas projektu zmian w tzw. ustawie hazardowej.
PAP