Jerzy Miller o pracach komisji badajacej katasrofę smoleńska
migracja
migrator migrator
19.01.2011
Jerzy Miller zapewnił, że komisja badająca wypadek TU 154M będzie publikować informacje na temat katastrofy dopiero, gdy będzie mieć całkowitą pewność, co do prawdziwości ogłaszanych wniosków i ich zgodności z prawem i obyczajami.
Jerzy Miller zapewnił, że komisja badająca wypadek TU 154M będzie
publikować informacje na temat katastrofy dopiero, gdy będzie mieć
całkowitą pewność, co do prawdziwości ogłaszanych wniosków i ich
zgodności z prawem i obyczajami. Szef MSWiA podkreślił, że dlatego po
ogłoszeniu raportu MAK strona polska mogła upublicznić stenogramy z
wieży kontrolnej na smoleńskim lotnisku.
Szef resortu spraw
zagranicznych przypomina, że prace komisji są uzależnione od działań
zewnętrznych specjalistów. W związku z tym prace trwają długo i nie
można wykluczyć, iż jeszcze potrwają jakiś czas. Jerzy Miller zaapelował
również do mediów i opozycji o nie epatowaniu negatywnymi ocenami prac
komisji. Podkreślił również, że strona polska nie zrzuca
odpowiedzialności za wypadek tylko na Rosjan. Jednocześnie zapewnił, iż
Warszawa nie pozwoli na ignorowanie naszych uwag do projektu raportu MAK
i finalnego dokumentu.
Minister spraw zagranicznych zapewnił, że
komisja, którą kieruje działa niezależnie od Rosjan. Zadaniem polskiej
strony jest ustalenie przyczyn katastrofy, aby w przyszłości podobny
wypadek nie mógł się powtórzyć - powiedział Miller. Po raz kolejny
podkreślił, że w ramach kompetencji jego komisji nie jest wskazywanie
winy poszczególnych osób. Zapewnił również, że wraz z nim nad sprawą
pracują ludzie doświadczeni o wyjątkowej etyce pracy, która zapanowała
nad pokusą nieobiektywnego podejścia do tematu.
Jerzy Miller
podkreślił, że dzięki współpracy z Rosją udało się dojść do wielu
ważnych wniosków. W jego ocenie, Moskwa jest partnerem, który mimo, że
trudny, to jednak dzięki niemu można było otworzyć proces analityczny.
Podkreślił jednak, że wiele nieścisłości pomiędzy polskimi a rosyjskimi
wnioskami wynika z problemów z tłumaczeniem, jakie miały miejsce po
stronie naszych partnerów. Przypomniał również, że wczoraj można było
wysłuchać rozmów z kokpitu, w których słychać było dwa razy komendę
"Odchodzimy". Miller poinformował, że w rosyjskim raporcie to polecenie
pojawia się tylko raz. A wynika to z faktu, że prace nad taśmami są
prowadzone w bardzo wolnym tempie i wiele szczegółów wypływa na światło
dzienne późno. Jednak jest to spowodowane chęcią prowadzenia bardzo
dokładnych prac a nie złej woli.
Jerzy Miller powiedział, że
wczorajsza prezentacja była wynikiem ustosunkowania się MAK-u do
polskich uwag do raportu Komitetu. Minister spraw wewnętrznych uważa, że
nasze wątpliwości mają pomóc w dokładnym wyjaśnieniu przyczyn
katastrofy. Podkreślił również, że nasze wątpliwości nie zostały przez
Rosjan odrzucone. Żadna z naszych uwag nie została uznana za fałszywą -
przypomniał przewodniczący komisji mającej wyjaśnić przyczyny
katastrofy.
Zdaniem MAK, wszystkie uwagi o charakterze technicznym
zostały uwzględnione w dokumencie, a pozostałe Rosjanie uznali za
nieistotne dla wyjaśnienie przyczyn wypadku. Jerzy Miller podkreślił, że
z taką opinią nie można było się zgodzić, jednak nie można tego
traktować jako polemiki ze stroną rosyjską - dodał szef MSWiA.
Informacyjna Agencja Radiowa/lm/dj