- Pamiętam pierwsze reakcje na "Stairway to Heaven", zanim wyszła płyta, ludzie wstawali z miejsc - wspominał w trójkowej audycji Jimmy Page. Był rok 1971, grupa miała za sobą roczną przerwę wydawniczą i teraz powracała krążkiem bez nazwy opatrzonym jedynie czterema dziwnymi symbolami na okładce.
- Tzw. fachowcy mówili, iż popełniamy samobójstwo nie umieszczając na płycie żadnych informacji - ironizował po latach lider Zeppelinów. Czas przyznał mu rację. Czwarty krążek w dyskografii grupy do dziś rozszedł się w ponad 32-milionowym nakładzie.
Płyta w pewnym sensie był podsumowaniem poszukiwań podjętych przez muzyków na poprzednich krążkach. Każdy ze stylów eksplorowanych przez grupę Jimmiego Page’a i Roberta Planta, od bluesa, przez hard rock, na folku skończywszy, znalazł na płycie swoją reprezentację.
Przełomowym momentem, a zarazem streszczeniem dla całego krążka, a może i całego dorobku Zeppelinów, stał się utwór umieszczony pod indeksem z nr 4, a znalazła się tam ośmiominutowa ballada zatytułowana "Stairway to Heaven". Utwór powstał podczas prób w wiejskiej posiadłości Headle Grange.
- Nad "Stairway to Heaven" pracowałem bardzo długo, łącząc ze sobą różne fragmenty - opowiadał w audycji gitarzysta Jimmy Page. O wiele szybciej poszło Robertowi Plantowi, który spontanicznie za jednym zamachem napisał prawie 80% tekstu opowiadającego o kobiecie, która dostaje wszystko, niczego nie dając w zamian.
Choć nigdy nie wydana na singlu piosenka mimo swej długości, stała się jednym z najpopularniejszych utworów granych nawet przez komercyjne radiostacje.
Więcej w dźwięku "Led Zeppelin IV - Strona A" oraz "Led Zeppelin IV - Strona B".
Zachęcamy również do słuchania muzyki Led Zeppelin na kanale moje.polskieradio.pl.