Debiutancki album gitarowego tria z Łodzi ukazał się 2001 roku i pod wieloma względami był dla polskiego rynku muzycznego wydarzeniem przełomowym.
- Oni wydali płytę, zanim zagrali pierwszy koncert. To jest zaprzeczenie tego wszystkiego, co się powinno dziać w show-biznesie - wspomina w reportażu Anny Gacek i Tomasza Żądy Paweł Jóźwicki z Sissy Records, wydawca albumu.
Już wtedy media - w oparciu o zaledwie 15 piosenek i nie do końca nawet świadome wyglądu muzyków CKOD - przykleiły grupie etykietę nowych buntowników i wściekłego głosu pokolenia wchodzącego w dorosłe życie. Głos ten brzmiał wyjątkowo ostro i szczerze z wielu względów, jak choćby młody wiek liderów CKOD czy pochodzenie muzyków z robotniczej i pogrążonej w bezrobociu Łodzi. Do tego dochodziła otoczka związana z produkcją albumu, który muzycy nagrali własnymi siłami, w suszarni na 11. piętrze łódzkiego bloku. Przeboje takie jak "Butelki z benzyną" czy "Piosenki o miłości" powstawały przy użyciu starego komputera i multiefektu gitarowego. Przerażony tymi warunkami nagraniowymi Jóźwicki ściągnął do domowego studia CKOD uznanego producenta Andrzeja Smolika.
- Zostawiłem go samego z Cinasem [Marcin Kowalski, gitarzysta zespołu - przyp.red.], żeby wspólnie popracowali nad miksami przygotowanymi przez chłopaków. Wieczorem powiedział mi, że niczego nie zmienili. Powiedział, że to jest tak dziwna konstrukcja, że, jak się ją zaczyna poprawiać, to wszystko się sypie - wspominał popularny Józek.
Socjologom i badaczom kultury materiału do pracy dostarczyły teksty basisty grupy Kuby Wandachowicza i wokalisty Krzysztofa Ostrowskiego, w których zawarły się frustracja i gniew młodzieży skazanej przez warunki społeczno-ekonomiczne na emigrację zarobkową lub wewnętrzną.
Po latach muzycy, którzy wpisali się w narodową dyskusję na temat słynnej "Generacji Nic" (nazwanej tak od tytułu jednej z ich piosenek), tłumaczyli w trójkowej audycji, że w pewnym stopniu ich tekstom zostały dopisane znaczenia, jakich pierwotnie nie planowali.
- Tekst "Butelki z benzyną i kamienie", ważny element tej płyty, powstał jako reakcja alergiczna na program "Rower Błażeja", który wydawał mi się tak idiotyczny, że aż nie miałem siły go wyłączyć, tylko słuchałem tych głupot - opowiadał w reportażu Kuba Ostrowski.
Więcej w dźwięku "Cool Kids Of Death - Historia Pewnej Płyty"