Jej poprzedni album, nominowany do nagrody Grammy "The Reminder" ukazał się na muzycznym rynku w 2007 roku i na dwa lata wciągnął Leslie Feist w trasę koncertową.
Kolejne lata przyniosły kilka projektów tworzonych z innymi artystami, ale jak mówi wokalistka nie stanowi zagrożenia dla jej kariery solowej.
- Kiedy śpiewam z Wilco zajmuje mi to jeden dzień w Chicago, Doug Paisley, z którym zaśpiewałam jeden kawałek, też zabrał mi tylko jeden dzień, bo nagrywaliśmy blisko mojego domu, tylko Broken Social Scene, z którymi piszę piosenki, angażuje nieco więcej czasu. To wszystko i tak idzie na konto Feist, tak naprawdę niczym innym się nie zajmuję - podkreśla.
Po powrocie z trasy w 2009 roku na rok odcięła się od wszystkiego, a minionej jesieni zaczęła pisać nowe piosenki i dziś ten czas określa jako nowy etap w karierze.
- Ten rok przerwy mnie całkiem zresetował, wyczyścił przyzwyczajenia, wspomnienia granych setki razy piosenek, mogła podejść do albumu "Metals" (2011) z zupełnie nowym nastawieniem - opowiada.
Posłuchaj całej rozmowy Piotra Metza z Feist, a dowiesz się z nagraniem którego utworu miała największy problem. Zapraszamy także na kolejne spotkanie z Leslie Feist w sobotniej "Liście osobistej".