Sanchez Yvonne
Ostatnia aktualizacja:
07.02.2009 13:16
Osobę o tak egzotycznym imieniu i nazwisku trudno podejrzewać o jakiekolwiek rodzinne konotacje z naszym krajem. A jednak. Choć Yvonne Sanchez jest w połowie Kubanką, jest też w połowie Polką.
Osobę o tak egzotycznym imieniu i nazwisku trudno podejrzewać o jakiekolwiek rodzinne konotacje z naszym krajem. A jednak. Choć Yvonne Sanchez jest w połowie Kubanką, jest też w połowie Polką. Mało tego, artystka ma w naszym kraju dom. Tylko... nie za często go odwiedza.
Yvonne urodziła się 1969 roku w Bytomiu. Dzięki śląskiemu pochodzeniu nietrudno było jej trafić na lidera SBB Józefa Skrzeka. To właśnie u niego stawiała pierwsze muzyczne kroki. Jako osiemnastoletnia dziewczyna trafiła do solowego zespołu Skrzeka (działalność SBB była wówczas zawieszona), w którym grała na perkusji. Po latach z uśmiechem wspomina, że pełniła bardziej funkcję dekoracji niż pełnoprawnego muzyka.
W tamtym czasie niewiele wskazywało, że Sanchez objawi się światu w późniejszych latach jako wokalistka. Po epizodzie z perkusją artystka grała jeszcze na gitarze w prowadzonym przez siebie klubie jazzowym w niemieckim Stuttgarcie. Przygodę ze śpiewaniem zaczęła dopiero w 1994 roku. Mieszkała już wtedy w Pradze. Stolica Czech jest do dziś miejscem, w którym Yvonne spędza najwięcej czasu. W 1998 roku Czesi uznali ją za najlepszą wokalistkę w swoim kraju, choć wydawać by się mogło, ze monopol na to wyróżnienie na zawsze będzie mieć Helena Vondráčková. W kraju Wodnika Szuwarka Sanchez nagrała swój debiutancki krążek "The Invitation", który ukazał się w 2002 roku. Sześć lat później wokalistka dorobiła się kolejnego albumu "The Garden", promowanego singlem "Under The Moon And The Stars". Yvonne ma także na koncie album "Brazilian Mood", na którym wykonuje wyłącznie piosenki w języku hiszpańskim i portugalskim. Za sprawą komponowanych i śpiewanych przez siebie piosenek Yvonne ukazuje latynoską część swojej natury. Jej twórczość opiera się głównie na smooth jazzie i bossa novie.
Artystka nie ukrywa, że wie, co się dzieje na polskim rynku muzycznym. Zawdzięcza to babci, która na stałe mieszka w Krakowie: "To dzięki niej znam Kayah czy Edytę Górniak". Podkreśla także, iż ma na półce książki Witolda Gombrowicza, Stanisława Lema. Przyznaje, że trochę zaniedbuje nasz język, który - bądź co bądź - jest jej ojczystym. Tłumaczy, że dzieje się tak, gdyż z ojcem rozmawia po hiszpańsku, z matką po niemiecku, z mężem i synem po angielsku, a z przyjaciółmi po czesku. Języka polskiego używa głównie w rozmowie z babcią.
(mk)