Jacaszek
Ostatnia aktualizacja:
17.02.2010 07:30
Zajęcie się muzyką stanowiło w jego życiu nagły zwrot - od dzieciństwa kierował się w stronę plastycznych działań, czego zwieńczeniem było ukończenie studiów na Wydziale Konserwacji Zabytków Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
fot. https:\/\/www.myspace.com/jacaszek
Michał Jacaszek opracował własną metodę radzenia sobie z fascynacjami. Poznając rozmaite zjawiska przeszłe i współczesne, stara się do nich zbliżyć - "przetrawia" je więc w taki sposób, że tworzy muzykę. Jak sam twierdzi, kluczem doboru muzycznych środków jest dla niego chęć przeżycia niepowtarzalnej przygody. Wyniki słychać w jego produkcjach.
Zajęcie się muzyką stanowiło w jego życiu nagły zwrot - od dzieciństwa kierował się w stronę plastycznych działań, czego zwieńczeniem było ukończenie studiów na Wydziale Konserwacji Zabytków Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Muzyka jednak fascynowała go od zawsze i obecnie zdecydowanie stawia ją ponad malowaniem obrazów. Pomimo braku klasycznego wykształcenia muzycznego paradoksalnie to studia plastyczne pomogły mu w lepszym zrozumieniu dźwięków – przede wszystkim rozwijając wyobraźnię, która następnie przełożyła się na duży rozrzut stylistyczny jego produkcji oraz komponowanie w sposób plastyczny i ilustracyjny. Stąd też zapewne aspiracje do tworzenia soundtracków, jak np. stworzona przez niego ścieżka dźwiękowa do spektaklu TV "Golgota Wrocławska" Jana Komasy, emitowanego w Teatrze Telewizji.
Za jego oficjalny debiut uznaje się nagraną w 1999 r., powstałą we współpracy z poetą Waldemarem Ślefarskim, płytę "Waldemar Ślefarski – wiersze zmieszane 1996-99". Szersze zainteresowanie u odbiorców przyniósł mu jednak solowy album producencki "Lo-Fi Stories", wydany w 2004 roku nakładem Gusstaff Records. Płyta odnosiła się do dziecięcej podświadomości, do przeszłości, a to za sprawą użycia na niej fragmentów starych bajek, wydawanych przed 20 laty na płytach winylowych i magnetofonach szpulowych. Podczas pracy nad tym albumem wykształcił niekonwencjonalne metody samplingu, korzystając z archaicznych nagrań i dźwięków wydawanych przez zabawki, instrumenty i szczątki znalezionych mechanizmów, nazywając tę technikę "muzykotroniką". Nie skupiał się na fragmentach charakterystycznych vinyla, lecz na odgłosach mniej dosłownych, niełatwych do bezpośredniego zidentyfikowania. Spomiędzy wierszy wycinał ciekawe, klimatyczne dźwięki, fragmenty melodii, harmonii i wokół tak dobranych sampli budował cały utwór, partie instrumentalne itd. - wszystko to zaledwie przy pomocy dość prymitywnego gramofonu i komputera.
Pracując jako realizator w toruńskiej rozgłośni radiowej, poznał poetkę i wokalistkę Miłkę Malzahn, której pomagał przy realizacji jej krążka "Mapa". Współpraca z czasem nabrała szerszego wymiaru, czego efektem było wydanie w 2006 r. wspólnej, melodyjnej, piosenkowej płyty "Sequel", porównywanej często do duetu Matthew Herbert - Dani Siciliano. Nie trzeba było jednak długo czekać na kolejny zwrot stylistyczny u Jacaszka. Jeszcze w tym samym roku artysta zaczął eksplorować rejony stylistyki kontemplacyjnej czy wręcz religijnej przy okazji współpracy ze Stefanem Wesołowskim. Powstały wówczas krążek "Kompleta" łączył tekst modlitwy brewiarzowej śpiewanej przez dwoje wokalistów z akompaniamentem kwartetu smyczkowego oraz elektroniką. Jacaszek pozostał w stylistyce religijno-melancholijnej i wydał w 2008 r. swój kolejny album "Treny". Odwołujące się do twórczości Jana Kochanowskiego, poruszają nutę lamentującą, ale jak twierdzi sam autor "jest w tej muzyce dużo piękna, nie ma natomiast rozpaczy". Album zebrał bardzo pochlebne recenzje nie tylko w Polsce, ale i szerzej za granicą, gdzie jest dostępny dzięki dystrybucji norweskiej wytwórni Miasmah Records, która na luty przewiduje nawet winylową edycję tego materiału. Natomiast w maju 2009 r. Michał Jacaszek wyruszy w trasę koncertową na podbój Wielkiej Brytanii.
(nk)