X
Szanowny Użytkowniku
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Zachęcamy do zapoznania się z informacjami dotyczącymi przetwarzania danych osobowych w Portalu PolskieRadio.pl
1.Administratorem Danych jest Polskie Radio S.A. z siedzibą w Warszawie, al. Niepodległości 77/85, 00-977 Warszawa.
2.W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Inspektorem Ochrony Danych, e-mail: iod@polskieradio.pl, tel. 22 645 34 03.
3.Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
4.Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
5.Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
6.Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
7.Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
8.Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
9.Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
10.Polskie Radio S.A. informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności
Rozumiem
Muzyka

Santor Irena

Ostatnia aktualizacja: 24.06.2008 08:39
Po co żeś mnie matuleńko za mąż wydawała..." – zaczęła nieśmiało młodziutka dziewczyna poproszona przez Zdzisława Górzyńskiego, dyrektora Opery Poznańskiej, by mu coś zaśpiewała.
fot. Marek Ulatowski /mwmedia

"Po co żeś mnie matuleńko za mąż wydawała..." – zaczęła nieśmiało młodziutka dziewczyna poproszona przez Zdzisława Górzyńskiego, dyrektora Opery Poznańskiej, by mu coś zaśpiewała. Tą ludową piosenką wykonaną na przesłuchaniu zaaranżowanym przez jej gimnazjalną nauczycielkę, która wykorzystała obecność słynnego dyrygenta w Polanicy Zdroju, szesnastoletnia Irena Wiśniewska w pewnym sensie przesądziła o swoim losie: miast zdobić szkło, będzie śpiewaczką.

PRZEZ POLANICĘ DO MAZOWSZA

Przyszła gwiazda polskiej estrady urodziła się 9 grudnia 1934 w Papowie Biskupim koło Bydgoszczy. Jednakże będąc w piątej klasie podstawówki, razem z matką opuściła rodzinne Kujawy i zamieszkała w położonej w Górach Stołowych uzdrowiskowej miejscowości Polanicy Zdrój. Tam też jako uczennica Gimnazjum Zdobienia Szkła w 1951 roku wyśpiewała sobie przed Górzyńskim list polecający do prowadzonego przez Tadeusza Sygietyńskiego Zespołu Pieśni i Tańca "Mazowsze". Kolejny więc raz przenosi się, tym razem do położonego wśród mazowieckich pól Karolina, gdzie pod okiem Sygietyńskiego, nazywanego przez podopiecznych Dziadkiem, szlifuje swój talent. Mazowsze właśnie przystępuje do podbijania świata. Świeżo dołączona do zespołu, ochrzczona przez koleżanki jako Wiśnia, dostaje w przygotowanym programie solową partię w piosence "Ej przeleciał ptaszek", którą wykonuje na scenach Budapesztu, Pragi, Paryża, a nawet w odległych Chinach, gdzie zespół daje m.in. prywatny koncert dla Mao Tse Tunga.

NIEUDANE SOLO

Szczęście zawodowe idzie w parze z osobistym. W Mazowszu poznaje zdolnego skrzypka, koncertmistrza Orkiestry Polskiego Radia, Stanisława Santora, z którym bierze ślub. To on w 1959 roku po odejściu z Mazowsza przekonuje ją, by spróbowała swych sił jako solowa piosenkarka. Debiut radiowy ma miejsce 4 grudnia jeszcze tego samego roku, gdy w zastępstwie Sławy Przybylskiej śpiewa z orkiestrą Stefana Rachonia kompozycje Władysława Szpilmana "Straciłam twe serce". Trzy tygodnie później młoda Santorka, za sprawą zachwyconego jej głosem Rachonia, występuje na transmitowanej na żywo przez radio i telewizję gali z okazji 50. wydania popularnego radiowego programu "Zgaduj Zgadula". Wypełniona po brzegi Sala Kongresowa i świadomość milionów słuchaczy przed odbiornikami paraliżują nieobytą z estradą Irenę Santor. Jej sceniczny debiut zbiera nie najlepsze recenzje, a artystka chce zrezygnować z zawodu piosenkarki. Na szczęście przyjaciele wybijają jej ten pomysł z głowy. Niemogąca dotychczas szkolić swego głosu, gdyż w Mazowszu nad technikę przekładano naturalność brzmienia, Santor zaczyna pobierać lekcje śpiewu u znanej operowej śpiewaczki Wandy Weremińskiej. Z kolei obycia estradowego i interpretacji piosenek uczy się u aktorki i reżyserki przedstawień muzycznych Barbary Fijewskiej.

[----- Podzial strony -----]

OD SOPOTU...
Przychodzą pierwsze sukcesy. Nagrana próbne, na prośbę kierującego redakcją muzyczną Szpilmana piosenka "Malutki znak" staje się dużym przebojem.
Jednakże pierwszym prawdziwym wielkim sukcesem Ireny Santor okazuje się pierwszy sopocki festiwal piosenki, który odbył się w 1961 roku. Santorka zdobywa na nim pierwszą nagrodę za wykonanie piosenki "Walc Embarras".

"Walc Embarras"

Piosenkę Jerzego Wasowskiego "Walc Emabarras", pierwotnie w Kabarecie Starszych Panów, wykonywała Barbara Kraftówna. Gdy usłyszała ją Irena Santor, powiedziała do męża, że gdyby w życiu choć raz zaśpiewała taką piosenkę, byłaby szczęśliwa. Następnego dnia pomysłodawca sopockiego festiwalu Władysław Szpilman zadzwonił do niej i zaproponował próbne nagranie właśnie tego utworu.

Przejęta swoim występem nie czeka na werdykt, tylko prosto ze sceny idzie spać. Wieść o pierwszej nagrodzie, którą wówczas stanowił piękny zegarek na wisiorku z kopertą i dedykacją, zaspanej Irenie Santor przekazuje Jerzy Połomski. Zwyciężczyni z Sopotu po powrocie do Warszawy otrzymuje od Starszych Panów pierwszy w życiu bukiet czerwonych róż.
Pomimo sławy i splendoru, który spłynął na Irenę Santor po sopockim sukcesie, nie zaprzestaje ona ciężkiej pracy nad warsztatem. Jako zwykła chórzystka pracuje w teatrach Ateneum i Syrena, gdzie podpatruje i uczy się interpretacji tekstu od aktorów tego kalibru co Irena Kwatkowska czy Bogusław Kobiela.
Wielką szkołą estradowego życia jest dla niej wyjazd z teatrzykiem Wagabunda na występy do USA i Kanady. Polonia żywo reaguje na wykonywane przez nią piosenki, co przekłada się na przyznane jej przez w latach 1965 i 1967 nagrody dla najpopularniejszej piosenkarki roku wśród polonii amerykańskiej.

...DO OPOLA

Kolejny wielki sukces Santorki przynosi rok 1966 i IV Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu, na którym w konkursie Premier zdobywa główną nagrodę za utwór "Powrócisz tu".

[----- Podzial strony -----]

Pierwszą propozycję występu na opolskim festiwalu Irena Santor dostała w 1963 roku jednakże Estrada Poznańska zażądała zbyt dużo pieniędzy za występ artystki. Kolejna przyszła w 1966 roku zaledwie na tydzień przed rozpoczęciem IV edycji festiwalu, gdy Piotr Figiel zaproponował Santorce wykonanie swojej piosenki napisanej do słów Janusza Kondratowicza "Powrócisz tu". Krótki czas na przygotowanie, jak i ostrość utworu sprawiły, iż artystka początkowo odmówiła. Jednakże po pierwszej próbie z orkiestrą - jak to sama ujęła - "złapała bakcyla". Utwór ten zdobył w tym samym roku III nagrodę na festiwalu w Sopocie.

Kolejne lata utrwalają wizerunek Ireny Santor jako wielkiej polskiej piosenkarki. Wybitny krytyk muzyczny Jerzy Waldorff określa ją mianem "pierwszej damy polskiej piosenki". Ona zaś odwdzięcza się kolejnymi przebojami. Dużą popularnością cieszy się piosenka "Każda miłość jest pierwsza" z filmu Stanisława Barei "Przygoda z piosenką" z 1968 roku, w którym Irena Santor zagrała jedną z głównych ról.

TYCH LAT NIE ODDA NIKT

Wielkim hitem roku 1970 staje się wybrana przez Santor spośród sterty poniewierających się w redakcji muzycznej Polskiego Radia piosenek kompozycja Szpilmana "Tych lat nie odda nikt", o której sam kompozytor wypowiada się z niesmakiem: "Toż to trzy nutki na krzyż" (z tego powodu nie podpisał jej swoim nazwiskiem).

"Tych lat nie odda nikt"


Ostatecznie w 1991 roku po latach użyczania swojego ciepłego mezzosopranu najpiękniejszym polskim piosenkom, latach niezliczonych nagród i występów na obu półkulach świata , Irena Santor postanawia zakończyć karierę, ograniczając swoją działalność artystyczną do występów charytatywnych. Bynajmniej artystka nie porzuciła śpiewania, do swojej bogatej dyskografii dorzucając kolejne albumy takie jak "Duety" czy "Jeszcze". W 2000 drugim ukazała się będąca zwieńczeniem jej marzeń płyta "Santor Cafe", na której artystka zaśpiewała przetłumaczone przez Wojciecha Młynarskiego swoje ulubione standardy światowej muzyki wykonywane kiedyś przez takie gwiazdy pokroju Edith Piaf czy Charlesa Aznavoura. Na płycie tej Irena Santor pokazała, iż po ponad 50 latach śpiewania ciągle dysponuje wspaniałym głosem, który nic nie stracił ze swej mocy i liryczności.
Czego dowód na żywo dała podczas recitalu na Sopot Festival z okazji wręczenia jej Bursztynowego Słowika. Entuzjastyczne przyjęcie tego występu pokazało, jak bardzo ciągle potrzebna jest polskiej publiczności i jak ponadczasowe są piosenki, które w czasie swojej kariery zaśpiewała. Głos Ireny Santor na trwałe wpisał się w polską kulturę i kolejne pokolenia bez wątpienia będą mogły podpisać się pod napisaną dla niej przed laty fraszką Mariana Załuckiego: "Ile Polakowi może dać radości prawdziwa Polka z krwi i przy kości".

Bartosz Chmielewski


Opracowane na podstawie książki Ireny Santor "Miło wspomnieć - wypisy z radiowej taśmy", Warszawa 1995.
https:\/\/pl.wikipedia.org/wiki/Irena_Santor
https:\/\/www.lastfm.pl/music/Irena+Santor