fot. myspace.com/kingsofcaramel
Projekt powstał w bardzo spontaniczny sposób. Gdy Biela zaczął grać próby ze Ścianką, nie mieszkał jeszcze w Trójmieście. Zatrzymał się więc u swojego kolegi - Szarmacha. Ten pokazał mu szkice kilku kompozycji i wspólnie postanowili nad nimi popracować.
Podczas jamów duetu, w domowej atmosferze wykluwała się muzyka. Gdy wstępne wersje utworów były gotowe, rozpoczęli ich rejestrację pod okiem lidera Ścianki, Maćka Cieślaka, który wniósł swoje pomysły aranżacyjne. Wystąpił także w nietypowej dla siebie roli - pianisty i perkusisty. Ponadto panowie wykorzystali syntetyczne podkłady wygenerowane za pomocą prostego keyboardu Yamaha. Z amatorskich warunków sesji potrafili uczynić atut (duża w tym zasługa zasługa odpowiedzialnego za produkcję Cieślaka) - zachowali intymną, ciepłą aurę, nie popadając przy tym w ckliwość emotroniki czy manieryzm modnej "muzyki z sypialni". Odpowiedniego kolorytu nadały piosenkom dodane później brzmienia wiolonczeli (na której zagrała kończąca właśnie studia na Akademii Muzycznej Karolina Rec) i puzonu (w wykonaniu Adama Schenfelda). Ich stonowane, zaaranżowane z umiarem i smakiem barwy pięknie podkreśliły klimat; z kolei uchwycone tu i ówdzie dźwiękowe drobinki (jakieś przeszkadzajki czy też odgłosy dochodzące z podwórka, bądź inne dźwięki otoczenia) wniosły pierwiastek urzekającej niefrasobliwości.
Pomimo, iż inicjatorem projektu był Szarmach i w większości jego pomysły legły u podstaw piosenek, kluczowy wpływ na ostateczny kształt płyty mieli Biela i Cieślak. Spotkanie tych dwojga musiało zaowocować wyjątkową chemią (wiedzą to wszyscy, którzy widzieli koncerty Ścianki w ostatnich miesiącach). Choć panowie wyrośli na innej muzyce, dzieli ich blisko 10-letnia różnica wieku, to wspólna jest im głęboka dźwiękowa wrażliwość, która przejawia się w zamiłowaniu do specyficznego, nico odrealnionego liryzmu, skłonności do minimalizmu, stosowania pewnych niedopowiedzeń, jak i w wyczuleniu na brzmieniowe detale i barwy. Wszystkie te elementy ujawniali już wcześniej – Maciek w twórczości Ścianki, a Michał w muzyce Kristen, jednego z najlepszych, a na pewno najbardziej niedocenionego rockowych zespołów w Polsce, czerpiącego ze spuścizny wizjonerskich zjawisk na światowej gitarowej scenie - minimal rocka Slinta, jazzującego noise'u June of 44, amorficznego postrocka Storm and Stress, aksamitnego avant-popu Sea & Cake, ale i zgrzytliwych, a przy tym szalenie uwodzicielskich piosenek Deerhoof. Projekt Kings Of Caramel okazał się dla obu, a zwłaszcza Cieślaka – wielbiciela surowego transu i surrealistycznej psychodelii – doskonałym medium dla zamanifestowania bardziej kameralnego, wyciszonego oblicza.
Zapytany o nazwę formacji Maciek tłumaczy, iż jej źródłem było określenie "karmelowy", którego muzycy używali w odniesieniu do delikatnego głosu Michała. Choć pierwotny pomysł brzmiał "Caramel Islands", w końcu stanęło na Kings of Caramel.
https:\/\/www.myspace.com/kingsofcaramel
https:\/\/www.lastfm.pl/music/Kings+Of+Caramel
(łi)