Posłuchaj koncertu dziś o godzinie 20:00 tutaj lub na moje.polskieradio.pl.
Guru brytyjskiego dziennikarstwa muzycznego, nieżyjący już John Peel, powiedział kiedyś, że Polly Jane Harvey jest "najmocniejszą, najbardziej utalentowaną z rock’n rollowych dam, a waga i zaangażowanie przygotowanych przez nią utworów zdaje się przygniatać ją samą". Nic więcej właściwie nie trzeba już dodawać.
Jest jedną z tych artystek, które nie musiały iść na kompromis, by spotkać się z przychylnym przyjęciem zarówno przez słuchaczy, jak i przez dziennikarzy. Płyty PJ Harvey znalazły się w ponad dziesięciu milionach domów na całym świecie, bilety na jej trasy koncertowe wyprzedawane są na pniu, a przez czytelników magazynu "Q" została w 2002 roku wybrana najlepszą rockową artystką wszechczasów. Była ulubienicą Kurta Cobaina. Często nazywana jest pupilką krytyki: jako jedyna ma na swym koncie aż dwie Mercury Music Prize, prestiżowe nagrody przyznawane najbardziej progresywnym płytom nagranym przez brytyjskich artystów (wyróżnienie to otrzymała w 2001 roku za krążek "Stories From The City, Stories From The Sea" oraz w 2011 za "Let England Shake"), a inne dwie jej płyty były do tej nagrody nominowane ("Rid Of Me" z 1993 roku oraz "To Bring You My Love" z 1995 roku), była siedmiokrotnie nominowana do BRIT Awards, pięciokrotnie do Grammy Awards, jej krążki pojawiają się regularnie w okolicznościowych zestawieniach najważniejszych albumów.
- Może po prostu jestem dobra? – śmieje się Polly Jane, dodając, że te wyróżnienia nie mają dla niej specjalnej wartości: - Niezależnie od uznania, chcę dawać z siebie to, co najlepsze.
Harvey to prawdziwy kameleon, realizujący zasadę "kobieta zmienną jest". Przez osiem lat uczyła się gry na saksofonie, rzuciła go jednak na rzecz gitary (dziś w dużym stopniu odpowiedzialna jest za wszystkie partie instrumentalne nagrywanych przez siebie utworów). Długo nie mogła zdecydować się, czy związać swą przyszłość z muzyką, dlatego też studiowała malarstwo i rzeźbiarstwo.
Inspiruje się bluesem (jako swego absolutnego idola wskazuje Johna Lee Hookera), twórczością niezależnych amerykańskich bandów (The Pixies czy Television), popowymi wymiataczami pokroju Duran Duran, czy wreszcie kompozycjami Henryka Mikołaja Góreckiego. Tak szeroki wachlarz muzycznych fascynacji powoduje, że Polly Jane wypada przekonująco i autentycznie zarówno, gdy z Nickiem Cave'em wchodzi w układ zabójca-ofiara (utwór "Henry Lee" z płyty Cave’a zatytułowanej "Murder Ballads"), gdy razem z Björk ostatecznie przypieczętowują swoje niezagrożone pozycje w muzycznym show-biznesie (wspólny występ na jednej z ceremonii wręczenia Brit Awards), a także, gdy wraz z Thomem Yorkiem, wokalistą Radiohead testują na słuchaczach nowe rozumienie pojęcia "wrażliwość" (Yorke wziął udział w nagraniu wspomnianej już "Stories From The City, Stories From The Sea").
Harvey uwielbia zaskakiwać. Kojarzona przede wszystkim z ostrym, neurotycznym rock’n rollem, w 2007 roku wydała płytę "White Chalk", na której pierwszoplanowym instrumentem jest fortepian, a rozedrgana dotychczas artystka jawi się jako spokojna, pełna pasji i zaangażowania kobieta. Krytyka na całym świecie przyjęła entuzjastycznie nowy wizerunek PJ, z uznaniem wypowiadając się o jej muzycznej erudycji. W styczniu 2009 na Broadwayu miała premiera sztuka "Hedda Gabler" oparta na noszącym taki sam tytuł dramacie Henryka Ibsena (w roli tytułowej: Mary-Louise Parker), na potrzeby którego PJ przygotowała oprawę muzyczną. Ale to nie koniec niespodzianek: jej teogorczny album "Let Angland Shake" stanowi, zgodnie z tytułem, cykl pieśni opowiadających o konfliktach zbrojnych, w które zaangażowana była Wielka Brytania, od I wojny światowej po Irak i Afganistan.
Fragmenty najnowszej płyty zabrzmiały podczas występu artystki na tegorocznej edycji Festiwalu w Roskilde.
Posłuchaj koncertu dziś o godzinie 20:00 tutaj lub na moje.polskieradio.pl.
(mt)