Antony & The Johnsons
Ostatnia aktualizacja:
14.02.2009 13:15
Antony Hegarty to papierek lakmusowy coraz szybciej pędzącej rzeczywistości, a jego wrażliwość, ponad wszelkimi podziałami społecznymi i seksualnymi, stanowi dobro, które winno zostać wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego.
Antony Hegarty to papierek lakmusowy coraz szybciej pędzącej rzeczywistości, a jego wrażliwość, ponad wszelkimi podziałami społecznymi i seksualnymi, stanowi dobro, które winno zostać wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego.
Antony urodził się w 1971 roku w Chichester w hrabstwie West Essex w Wielkiej Brytanii. Od najmłodszych lat jak gąbka wchłaniał wszystkie dźwięki, jakie do niego docierały, szczególną sympatią obdarzając najważniejsze postaci popkultury lat osiemdziesiątych: Boya George’a, Alison Moyet, Marca Almonda. Wymienionych artystów łączy nieokreśloność, tajemnica, zdolność do wcielania się w role męskie i żeńskie – tak po latach o swych idolach z młodzieńczych lat opowiadał na łamach dwutygodnika "Rolling Stone".
Na początku lat osiemdziesiątych państwo Hegarty przeprowadzili się do Kalifornii. Zmiana miejsca zamieszkania zbiegła się z rozpoczęciem procesu dojrzewania Antony’ego, który wraz z mentalnym wsparciem ukochanych artystów zdał sobie sprawę, że również i on łączy w sobie pierwiastki żeńskie i męskie. Dziś pewny siebie stwierdza: - Jestem osobą transgenderyczną, mężczyzną uwięzionym w ciele kobiety, kobietą, której doczepiono niewłaściwe skrzydła. Mogę czerpać inspiracje z różnych rodzajów wrażliwości. Trzeba jednak podkreślić, iż do pełnego przyzwolenia na funkcjonowanie pomiędzy stereotypowymi podziałami Hegarty’ego prowadziła długa droga, przede wszystkim artystyczna. Hegarty próbował wielu rzeczy: był aktorem w niszowych teatrach, gdzie wcielał się w rolę homo/bi/transseksualistów, występował jako drag queen w gejowskich klubach Manhattanu (dokąd przeprowadził się w wieku 19 lat). Wreszcie, zdecydował się skupić przede wszystkim na muzyce: w 1998 roku pojawiła się na rynku debiutancka płyta projektu Antony & The Johnsons, zatytułowana po prostu "Antony & The Johnsons", nagrana z przyjaciółmi, którzy podobnie jak on zostali zepchnięci na margines życia społecznego, bowiem nie mieścili się w jego ramach. [----- Podzial strony -----]
Przełomowym wydarzeniem w życiu artystycznym Antony’ego było bez wątpienia spotkanie z Lou Reedem, liderem legendarnego The Velvet Underground. Otumaniony i oczarowany wrażliwością i głosem Hegarty’ego Lou Reed zaprosił artystę do udziału w nagraniu albumu "The Raven" (2003). Do dziś zresztą osobowość Antony’ego uwodzi innych, by wspomnieć choćby Marianne Faithfull oraz Björk, na płytach których słychać powszechnie rozpoznawalne rozpaczliwe vibratto. Dzięki spotkaniu z Lou Reedem Hegarty podpisuje kontrakt płytowy z Secretly Canadian, nakładem której w 2004 ukazuje się płyta "I Am A Bird Now". To porażająco introwertyczny i niezwykle szczerzy album, w którym pierwszorzędną rolę odgrywa żmudna walka o akceptację niedopasowania, wyjątkowości. To też i płyta, która dla artysty pełni rolę autoterapeutyczną, w wyniku której w życiu Hegarty’ego – jak sam mówi – po raz pierwszy pojawił się spokój. Krążek w 2005 r. otrzymał prestiżową Mercury Music Prize, przyznawaną najbardziej progresywnym wydawnictwom nagranym przez brytyjskich artystów (Kaiser Chiefs, którzy zgodnie z notowaniami bukmacherów mieli największą szansę na zdobycie tego wyróżnienia, publicznie zakwestionowali sens jej przyznania artyście, którego z Wielką Brytanią łączy jedynie metryka). W ciągu jednej nocy dziwak stał się eterycznym motylem – wspomina Antony.
Na kolejną płytę projektu Antony & The Johnsons musieliśmy czekać do stycznia 2009. "The Crying Light", poprzedzone EP-ką "Another World", zostało nagrane wraz z orkiestrą symfoniczną, a za partie orkiestrowe odpowiedzialni są Hegarty i Nick Muhly, jeden z najbardziej utalentowanych kompozytorów młodego pokolenia. To nie jedyne novum w podejściu Antony’ego do tworzenia – zmianie uległa również podejmowana problematyka. Pogodzony ze sobą Hegarty tym razem dokonuje wiwisekcji swych relacji z rodziną oraz naturą. Świat pędzi nieustannie do przodu, z dnia na dzień stając się coraz słabszy. Ziemia ginie, wraz z nią giniemy my. To nieuniknione, ale musimy ten moment odłożyć jak najdalej w czasie. Apel Antony’ego brzmi mocniej i donioślej niż jakiekolwiek akcje zacietrzewionych ekologów. O jego sile będziemy mogli przekonać się sami - promując "The Crying Light", artysta wystąpi 29 kwietnia 2009 r. w Teatrze Wielkim w Warszawie; będzie to jego trzecia wizyta w Polsce.
(mt)