Zespół Grandbrothers wystąpił w studiu im. Agnieszki Osieckiej we wtorek (24 kwietnia). Transmisja koncertu odbyła się w środę (25 kwietnia) o godz. 20.05.
John Cage miał swoje słynne powiedzenie, którym zawsze zwracał się do Erola Sarpa – połowy dusseldorfskiego duetu Grandbrothers: "Nie rozumiem, dlaczego ludzie boją się nowych pomysłów. Ja boję się starych". Te emocje idealnie pasują do pracy Erola Sarpa i jego muzycznego partnera Lukasa Vogela.
Duet nieustannie stara się znaleźć nowe, pod względem estetycznym i praktycznym, sposoby komponowania. Grandbrothers jest sumą wyjątkowych elementów: progresywnego szwajcarskiego inżyniera/mechanika/twórcy oprogramowania – Vogela i niemiecko-tureckiego pianisty – Sarpa.
Na drugim albumie "Open" artyści łączą swoje talenty w niezwykły sposób. Sarp gra na klawiaturze z kości słoniowej, podczas gdy Vogel, schowany za klawiaturą komputerową, sampluje na żywo wygrywane przez partnera nuty i wyzwalając je poddaje dalszej obróbce.
Na drugiej płycie eksplorują wymiary, które tylko sugerowali na debiutanckim albumie "Dilation". Każdy dźwięk, jaki nagrali, pochodzi z jednego, konkretnego instrumentu. Z fortepianu. Nic więc dziwnego, że to, co robią, bywa określane jako "operacja na otwartym sercu fortepianu".
"Open" jest dużym krokiem naprzód dla duetu, zarówno pod względem muzycznym, jak i technicznym. "Piosenki bardzo się rozwinęły" – mówi Sarp. Częściowo wynika to z nieustannie przerabianego systemu Vogela. Jak sam mówi: "Główne elementy mechaniczne pozostają te same, ale teraz używam potężniejszych efektów, np. distortion. Najbardziej interesującą zmianą jest to, że stworzyliśmy elementy, które nazywamy smyczkami. Wzbudzają struny przy pomocy pola elektromagnetycznego, bez ich dotykania. Działa to na tej samej zasadzie co E-Bow, jednak musi to być dużo mocniejsze, bo struny fortepianu są dużo grubsze i sztywniejsze". Dla Sarpa te innowacje są na porządku dziennym. "Lukas zawsze wymyśla nowe rzeczy" – przyznaje z uśmiechem. "Gdy tylko nasz sprzęt zaczyna działać stabilnie, Lukas zdaje się być tym znudzony i zaczyna szukać nowych wyzwań".
Sugestia, że Grandbrothers należą do rozwijającego się ruchu, który sam nazywa się neoklasycznym, wydaje się być rozsądna, jednak oni twierdzą, że wymykają się temu szyldowi. "Tylko dlatego, że używamy tego samego instrumentu, wcale nie oznacza, że jest to ta sama muzyka" – mówi Sarp.
"Jesteśmy różnymi osobowościami o różnych umiejętnościach, które dobrze do siebie pasują" – mówi Vogel, z czym zgadza się Sarp. "Nasza muzyka powstaje z wnikliwej analizy i robienia prostych rzeczy. Nie mogę go hamować, uspokajać, a on nie może mnie podburzać. Jest nie tylko moim kolegą, ale też jednym z najbliższych przyjaciół".
Tę zrodzoną z osobistej i muzycznej nici porozumienia i intuicji synergię, słychać w technicznie innowacyjnej, ekscytującej twórczości Grandbrothers. Stworzonej przez dwa genialne umysły, idealnie zestrojone i niestrudzenie odkrywające nowe terytoria. Nie ma się czego bać. Wystarczy otworzyć swój umysł.
(mat. prasowe)