Dylan zagrał solowy koncert na uniwersytecie w mieście Ho Chi Minh, dawnej stolicy Wietnamu Południowego. Zebrana w liczbie 4000 słuchaczy publiczność wysłuchała klasycznych utworów z repertuaru mistrza. W programie nie zabrakło słynnego apokaliptycznego protest songu "A Hard Rain's a-Gonna Fall" oraz "Highway 61 Revisited".
Pierwszy w historii występ Boba Dylana w Wietnamie miał wymiar symboliczny. W latach 60. jego zaangażowane piosenki takie jak "All Along The Watchtower" czy "Masters of War" były hymnami antywojennych ruchów społecznych domagających się wycofania amerykańskich wojsk z Wietnamu. Po latach ich znaczenie docenił Tran Long An, obecny wiceprezydent wietnamskiego związku kompozytorów, który w wywiadzie dla BBC stwierdził, iż piosenki Dylana były bronią skierowaną przeciw wojennej przemocy, niesprawiedliwości i rasizmowi.
Kontrowersji niedzielnemu występowi Boba Dylana w Wietnamie dodał fakt, iż ten piewca wolności, przed koncertem w rządzonym przez komunistów kraju musiał oddać cenzorom do sprawdzenia cały program koncertu. Obyło się jednak bez skandalu gdyż nie zakwestionowano żadnej z piosenek amerykańskiego barda.
Wietnamski koncert Dylana jest częścią wielkiego tourne po regionie Azji i Pacyfiku odbywającego się z okazji 50. rocznicy pierwszego koncertu Dylana. Wcześniej artysta, pod 'cenzorskim okiem' zagrał w Chinach, czym ściągnął na siebie krytykę organizacji walczących o prawa człowieka i Wolny Tybet. Następnym przystankiem na jego trasie będzie Hong Kong.