Już od sześciu lat polscy bluesmeni 16 września, by uczcić urodziny B.B. Kinga, obchodzą Polski Dzień Bluesa. To kolejna z wielu okazji w roku, by się spotkać i posłuchać muzyki wymyślonej przed wiekiem przez zniewolonych Afroamerykanów z południa Stanów Zjednoczonych. Ta cieszy się nad Wisłą niemiennie od wielu lat dużą popularnością.
- Fakty są takie, że w Polsce w tym roku odbędzie około 40 festiwali bluesowych - cieszył się w audycji "Ściąga z Popkultury" Sławomir Wierzcholski . - Do tych starych, jak "Jesień z bluesem" w Białymstoku, czy słynna "Rawa Blues", która jest największym bluesowym festiwalem odbywającym się pod dachem na świecie, ciągle dochodzą nowe, jak na przykład "Suwałki Blues Meeting", który jest największym bluesowym festiwalem w Polsce i gromadzi co roku kilka tysięcy osób - wyliczał.
Wierzcholski w rozmowie z Eweliną Grygiel podkreślał, że teraz już nie musi specjalnie martwić się organizacją święta, bo idea została podchwycona przez zespoły i kluby, które samorzutnie w całym kraju przygotowują imprezy z tej okazji. Jedyne, co martwi muzyka Nocnej Zmiany Bluesa, to coraz mniejsze zainteresowanie bluesem wśród młodzieży.
- Z żalem muszę powiedzieć, że publika bluesowa się starzeje. Jak ja zaczynałem, to blues był muzyką modną, a nawet i szpanerską. Teraz ten pozytywny snobizm trochę podupadł. Wiele osób ma niewłaściwe mniemanie o tej muzyce, że to jest coś smutnego i nudnego. A to przecież bardzo energetyczne granie - przekonywał.
Sławomir Wierzcholski oddał bluesowi już 30 lat swojego życia. O tym, co mu dała ta muzyka i dlaczego uważa ją z najpiękniejszy spośród wszystkich gatunków, dowiesz się, słuchając nagrania audycji.
Płyty Wierzcholskiego można zdobyć na stronach Polskiego Radia
bch