"Straciliśmy cudownego i ukochanego ojca i przyjaciela. Świat stracił naprawdę wspaniałego i utalentowanego gitarzystę" - napisała w oświadczeniu rodzina brytyjskiego muzyka.
Dawny przyjaciel z zespołu i wciąż grający na basie w Ten Years After Leo Lyons przyznał, że Alvin Lee "był mu najbliższą osobą, niczym brat". - Był inspiracją dla całego pokolenia gitarzystów - napisał Lyons w wiadomości przesłanej agencji AP, w której m.in. wyraził szok i wielki smutek z powodu śmierci przyjaciela.
Zespół Ten Years After został założony przez Alvina Lee w 1967 roku w Wielkiej Brytanii. W tym samym roku zdobył swój pierwszy kontrakt, a w rok później wyjechał w trasę po USA, po sukcesie, jaki odniósł w undergroundowych stacjach radiowych.
Popularność grupy wzrosła po występie z utworem "I'm Going Home" na słynnym festiwalu Woodstock w 1969 roku. Epickie wręcz i elektryzujące solo Lee na gitarze Gibsona w czasie 11-minutowego występu przeszło do historii muzyki bluesrockowej i zostało uwiecznione w filmie dokumentalnym z 1970 roku na temat legendarnego festiwalu.
Muzyka Ten Years After to mieszanka bluesa, swingu, jazzu i rocka. Zespół w ciągu siedmiu lat aż 28 razy odbył trasy po Stanach Zjednoczonych.
Lee opuścił zespół w roku 1975 i poświęcił się karierze solowej i nagrywał z takimi muzykami jak George Harrison, Steve Winwood, Ronnie Wood i Mick Fleetwood. Eksperymentował, grając różne style muzyczne, od rhythm and bluesa po country rocka. W trakcie swej 45-letniej kariery Lee wydał ponad 20 albumów.
sm