Na nowo zdefiniował rolę gitary w muzyce improwizowanej, jest znakomitym kompozytorem i liderem, posiadającym niebywałego „nosa” do tworzenia zespołów składających się z samych pierwszoligowych zawodników. Marek Napiórkowski przedstawia nam właśnie najnowszy owoc swojego talentu - nagranie live z koncertu w radiowej Trójce, podczas którego, wraz z takimi tuzami jak: Adam Pierończyk (saksofon sopranowy i tenorowy), Henryk Miśkiewicz (klarnet basowy), Krzysztof Herdzin (fortepian, flet), Robert Kubiszyn (kontrabas, gitara basowa) Paweł Dobrowolski (perkusja), z których każdy to klasa dla siebie – ukazuje nam wszystkie barwy jazzowego mainstreamu.
ZAPOZNAJ SIĘ Z KATALOGIEM PŁYT POLSKIEGO RADIA >>>
Znajdziemy tu to, co miłośnicy nurtu Milesowsko-Traneowego lubią najbardziej – żywiołowe solówki, zespołowe zgranie, pasję, energię i „zostawianie serca na scenie”, a także tak niezbędną liryczność i melancholię. Wszystko odpowiednio dozowane przez lidera sprawia, że „Marek Napiórkowski Sextet Trójka Live” jest mocnym kandydatem do uzyskania tytułu najlepszej tegorocznej płyty.
Michał Kulenty to wyjątkowy…. nie, nie tylko jazzman, ale i szerzej – artysta, który patrzy na muzykę nie kategoryzując jej, nie dzieląc na gatunki, style, na muzykę rozrywkową i poważną. Słuchając jego najnowszego krążku „Dusza w uszach” ciężko jest nie wrócić do przeszłości, gdy przed 13 laty ukazała się inna jego płyta „Polska” – ukazująca pełny obraz wrażliwości Michała Kulentego – jego rozkochania w jazzie i muzyce symfonicznej. Po „Duszy w uszach” nie czuć sztuczności, autor nie sili się jedynie na ubranie improwizacji w szatki klasyki – nie chodzi mu o to, by pokazać, że jego muzyka porusza się w wyższych sferach.
Jego celem jest stworzenie spójnego przekazu, jednej, niepodzielnej, wymieszanej całości. Jego bogate CV to także muzyka folkowa – w końcu gra też na flecie, a także teatralna i filmowa. Nie obce mu jest też poszukiwanie inspiracji w muzyce sakralnej. Stąd jego twórczość – podobnie jak wielkiego Jana Garbarka, do którego jest nieraz porównywany – przepełniona jest mistycyzmem i romantyzmem. Co więcej, doskonale wie z kim współpracować, by osiągać zamierzone cele. Spójrzmy – na fortepianie znajdziemy Krzysztofa Herdzina, na perkusji Cezarego Konrada, a na basie Roberta Kubiszyna – każdy z nich to wielka postać krajowej sceny jazzowej. Herdzin dodatkowo dyryguje też Polską Orkiestrą Radiową, której muzycy mają ogromne doświadczenie w prezentowaniu dzieł na styku gatunków. Dodajmy jeszcze, że on sam jest też przecież mistrzem w tworzeniu muzyki symfonicznej, bazującej na źródłach w jazzie. To znakomite połączenie – doskonałych muzyków, z wyśmienitymi kompozycjami, sprawiają, że mamy do czynienia z murowanym kandydatem do miana płyty roku.
Zespół skrzypka Mateusza Plniewicza to formacja złożona z pianisty Nikoli Kołodziejczyka, basisty Marcina Jadacha i perkusisty Szymona Madeja, którzy współpracują ze sobą od 2008 roku. Skrzypce i elektronika, a przy tym nieszablonowe podejście do struktury utworów robią duże wrażenie – o tym mogę zapewnić już po pierwszym przesłuchaniu krążka. Tym bardziej może dziwić, że „Warsztat dźwięku: 2 fala polskiego jazzu”, na którym większość utworów napisał Pliniewicz - to debiut tego zespołu. Chociaż na naszej scenie skrzypce zyskują coraz większą akceptację, to jednak wciąż definiują grę wszystkich jego członków.
Adam Bałdych czy Mateusz Smoczyński zrobili wiele, by uwrażliwić krajowych jazzfanów na brzmienie tego instrumentu, na którym można improwizować z taką samą mocą jak na saksofonie czy trąbce. Mateusz Pliniewicz woli jednak bardziej melodyjne tematy, nawiązujące zarówno do folkloru, bluesa jak i groove’u. Jego „Warsztat dźwięku: 2 fala polskiego jazzu” – to debiut, na który warto zwrócić uwagę, cieszy przede wszystkim to, że chłopaki potrafią czerpać radość z tego, co robią.
Krzysztofa Komedy nie trzeba przedstawiać – to muzyk, którego osoba i twórczość wychodzą daleko poza ramy środowiska miłośników jazzu. To człowiek, który był jednym z najważniejszych polskich artystów XX wieku i na stałe zapisał się złotymi zgłoskami w polskiej kulturze. Jego muzyka jest przeszywająca, przyspieszająca puls, tajemnicza, przepełniona emocjami. Niestety, nie pozostawił po sobie zbyt wielu dzieł, tragiczna śmierć przerwała życie muzyka, który mógłby jeszcze przez wiele lat zadziwiać publikę. Właśnie ukazała się ostatnia – siódma płyta z jego muzyką - z serii wydawanej przez Polskie Radio -zatytułowana „Litania”. Wszystkie albumy charakteryzują się znakomitą, estetyczną szatą graficzną, doskonałym dźwiękiem (nagrania ze studia Polskiego Radia i z festiwalu Jazz Jamboree) i w komplecie stanowią doskonały przewodnik po twórczości genialnego muzyka. Ostatni album – jest formą pożegnania z miłośnikami jego twórczości – liryczna, ulotna „Litania” rozpoczyna płytę, a później otrzymujemy różniące się składami i nagrane w innych okolicznościach dwa utwory o jednym tytule „Night Time, Day Time Requiem”. Polski Miles, polski Trane – człowiek, który położył podwaliny pod naszą szkołę improwizacji i z którego dokonań dumne są kolejne pokolenia.
Polskie Radio ma posiada przepastne archiwa z wieloma muzycznymi skarbami, przekonują się o tym stale miłośnicy wyśmienitej pod względem artystycznym, edytorskim i historycznym serii Polish Radio Jazz Archives. Jej kolejne dwa numery: vol.26 i 27 poświęcone są przypomnieniu „wszystkie co najlepsze” wydarzyło się na festiwalu Jazz Jamboree w 1965 roku. Na krążkach znajdziemy rewelacyjne numery, o których wszystko możemy powiedzieć, tylko nie to, że „trącą myszką”. Annie Ross, NOVI Singers, kwartet Kurylewicza i Ptaszyna, trio niemieckiego pianisty Joachima Kuhna, kwintet Alberta Mangelsdorfa a także sekstet Andrzeja Trzaskowskiego z pamiętnym występem znakomitego amerykańskiego trębacza Teda Cursona – to wszystko na dwóch płytach - łącznie prawie 2,5 godziny jazzu na najwyższym poziomie.
Mieczysław Burski