Pierwszy krążek wokalisty Comy ukazał się w marcu tego roku i nosi tytuł "Loki". Jak wyjaśnia artysta, tytuł płyty nie nawiązuje do jego fryzury: - „Loki” to imię, pseudonim artystyczny głównego bohatera, który przejawia się w dwunastu odsłonach na tej płycie.
Album powstał we współpracy m.in. z Marianem Wróblewskim, producentem. Choć znalezienie ekipy do realizacji płyty zajęło kilka lat, to przysłowiowa „chemia” pojawiła się między panami bardzo szybko.
- Kiedy Marian przysłał mi pierwsze aranżacje okazało się, że to jest trafiony zatopiony – śmieje się muzyk.
Płyta „Loki” to jak gdyby ścieżka dźwiękowa do filmu, który nigdy nie powstał.
- Nie jest to chwyt marketingowy, tylko w rzeczywistości mój plan, na którym powstawała warstwa literacka tej płyty – mówi Piotr Rogucki, po czym dodaje, że nie jest to materiał na film, który by się sprzedał, a raczej na dramatyczną sztukę teatralną.
Jak podkreśla Piotr Rogucki, myśl stworzenia tej płyty była z nim od dawna. Jej pojawienie się nie oznacza, że wokalista opuszcza Comę. Wręcz przeciwnie. Na kwiecień planowana jest szybka solowa trasa koncertowa, a już jesienią pojawi się nowy album zespołu.
Jak udało się zrealizować teledysk „Szatany”, do którego zdjęcia kręcono w kościele? Dlaczego Piotr nie zagrał na płycie z członkami zespołu Coma? Jeśli chcesz znać odpowiedź na te i inne pytania, posłuchaj fragmentu audycji „Stacja Kultura”. Dźwięk znajdziesz w ramce po prawej stronie.
KaW