Większość z nas kojarzy go jako klawiszowca Roxy Music oraz wizjonera rockowej produkcji, odpowiedzialnego za brzmienie Talking Heads, U2 oraz Coldcut. Miłośnicy elektroniki i awangardy uważają go przede wszystkim za kompozytora-minimalistę oraz pioniera ambientu. Sam Brian Eno - jeden z najbardziej wpływowych muzyków ostatniego półwiecza - najwięcej czasu spędza ostatnio w galeriach sztuki, tworząc oryginalne audiowizualne instalacje. O wiele bardziej od samych dźwięków oraz ich układania interesuje go bowiem sposób, w jaki je słyszymy oraz interpretujemy w kontekście całego otaczającego nas świata (przede wszystkim tego "widzialnego").
Fragmenty "77 Milions Paintings" - jednej z audiowizualnych, generowanych algorytmicznie instalacji Briana Eno:
Na zamówienie Europejskiego Kongresu Kultury we Wrocławiu artysta przygotował projekt "Future Perfect". Złożą się nań naturalny szum wody z Fontanny przed Halą Stulecia, elektronicznie wygenerowane odgłosy pochodzące z wielokanałowej ścieżki dźwiękowej oraz projekcje na "wodnym" ekranie o powierzchni 120 metrów kwadratowych.
Jedni dopatrzą się w instalacji Eno intrygującej manipulacji rzeczywistością; inni uznają ją za pozbawioną głębszego artystycznego i filozoficznego sensu "zabawę dźwiękami i obrazkami". Nic bardziej mylnego: to, co i w jaki sposób słyszymy, określa naszą tożsamość w o wiele większym stopniu niż można by się tego spodziewać. Rzadko zdajemy sobie z tego sprawę, bowiem żyjemy w wyjątkowo "wizualnej" kulturze. Być może dlatego fenomenem słuchania, o wiele wcześniej i poważniej od samych muzyków, zajęli się psychologowie czy antropolodzy.
Słynny teoretyk komunikacji Marschall McLuhan (ten od "globalnej wioski") zwrócił uwagę, że "obrazkowy świat" współczesnego człowieka Zachodu diametralnie różni się od uniwersum, w którym żyją społecznosci większą wagę przykładające do bodźców słuchowych (na przykład mieszkańcy tropikalnej dżungli) oraz osoby od urodzenia niewidome. W "świecie ucha" obiekty nie znajdują się po prostu w jakimś konkretnym miejscu, lecz "rozrastają się" sferycznie tak, jak rozchodzi się fala akustyczna. Bardzo często nie możemy więc jednoznacznie określić, że jakiś przedmiot znajduje się w danym punkcie czasoprzestrzeni albo że się w nim nie znajduje. A stąd już krok do zakwestionowania nie tylko naszej "uniwersalnej" geometrii lecz także logiki dwuwartościowej.
Do bardziej praktycznych wniosków doszedł w latach siedemdziesiątych inny Kanadyjczyk, Raymond Murray Schaffer - kompozytor i pionier ekologii akustycznej. Zauważył on, że człowiek Zachodu ery postindustrialnej spędza życie w środowisku lo-fi, czyli takim, w którym hałas wypiera czytelne dla nas bodźce słuchowe i czyni nas praktycznie „głuchymi”. Za jeden z największych problemów uważał oderwanie dźwięku od jego fizycznego źródła, co związane jest z możliwością nagrywania i reprodukcji tegoż.
Z Schafferem nie zgodziłaby się zapewne większość współczesnych twórców i miłośników muzyki, w szczególności "muzyki akuzmatycznej", czyli takiej, która swoją siłę oraz specyfikę czerpie właśnie z oderwania dźwięku (np. fletu albo otwieranych drzwi) od jego pierwotnego znaczenia i nadania mu - poprzez deformację - zupełnie nowych, zwykle abstrakcyjnych sensów. Tego rodzaju sztuka rozwijała się conajmniej od lat 40. w najważniejszych europejskich ośrodkach radiowych: Paryżu, Kolonii, Mediolanie oraz, last but not least , w Warszawie (słynne Studio Eksperymentalne Polskiego Radia). Z jednej strony były to po prostu wyrafinowane dźwiękowo reportaże i słuchowiska, z drugiej zaś - abstrakcyjne, czysto dźwiękowe formy muzyczne, które dały początek muzyce konkretnej (opartej na zdeformowanych nagraniach dźwięków życia codziennego) oraz elektronicznej.
"Symfonia dla samotnego człowieka" Pierre'a Schaeffera oraz Pierre'a Henry - kanonicze dzieło muzyki konkretnej:
Klasyczne oraz najnowsze dzieła tych oraz kilku innych specyficznych gatunków usłyszeć można będzie podczas Europejskiego Kongresu Kultury we Wrocławiu w ramach cyklu "Kino dźwięku".
Na pytanie, cóż takiego można przekazać poprzez dźwięki, czego nie można opowiedzieć słowami albo obrazami, odpowiada kurator projektu, Patryk Zakrocki: - Chociażby przepis kulinarny na organy kościelne albo „chór mieszany duszony”. Takie surrealistyczne idee, których nie sposób przedstawić środkami wizualnymi, prezentujemy z Wojtkiem Marcem w krótkich utworach Zakładu Produkcji Dźwięku.
Zakrocki zwraca również uwagę, że ciekawym fenomenem dźwiękowym, który na co dzień traktujemy jako „przezroczysty” nośnik informacji, jest mowa ludzka: - Ze stanu obojętności rozbudzić może nas kontakt z poważną wadą wymowy albo słuchanie całkowicie obcego języka. Ku własnemu zaskoczeniu możemy wtedy usłyszeć całkiem interesującą kompozycję dźwiękową. Nie przez przypadek ten temat cieszy się wśród twórców „Kina dźwięku” szczególną popularnością. We Wrocławiu będzie można na przykład posłuchać utkanej z codziennych rozmów kompozycji „A Collection of Smiles” Włocha Alessandro Bosettiego oraz „Une Bacchanale pour Henrii” Niemca Rudolfa Ebnera, czyli niezwykłego kolażu odgłosów wytwarzanych nieświadomie przez aparat mowy i całe ciało człowieka.
To tylko parę spośród kilkudziesięciu dźwiękowych prac, które jako "Kino dźwięku" usłyszeć można będzie we Wrocławiu w dniach 8-10 września. W tym samy okresie podziwiać można będzie instalację "Future Perfect" Briana Eno. Szczegółowy program na stronach Europejskiego Kongresu Kultury.