- Wszystko zaczęło się od " Ballady o Baronie, Niedźwiedziu i Czarnej Helenie", która pewnego razu poszybowała bardzo wysoko na Trójkowej Liście Przebojów - wspomina Artur Andrus. - Dostałem wtedy sms-a z nieznanego numeru: "Gdyby miał Pan pomysł nagrania płyty, to kontrakt będzie czekał w naszej wytwórni". Dla jasności na końcu pojawił się dopisek: "Być może to brzmi jak żart, ale to nie jest żart".
Popularny dziennikarz Trójki i kabareciarz zebrał więc swoje przeboje ("Piłem w Spale, spałem w Pile", "Ballada o Baronie, Niedźwiedziu i Czarnej Helenie", "Cieszyńska"), dołączył do nich kilka zupełnie nieznanych piosenek (pieśń "Dam ci ptaszka" wykonywana przez Chór Męski im. Franka Szwajcarskiego czy punkowo-skinowa "Glanki i pacyfki") i tak narodziła się płyta pod wiele mówiącym tytułem "Myśliwiecka".
Przy okazji okazało się, że Arturowi Andrusowi, który - jak sam przyznaje - nie należy do największych krajowych talentów wokalnych, udało się namówić do współpracy tak wybitnych kompozytorów, jak Włodzimierz Korcz czy Krzysztof Herdzin. - To wychodziło przy okazji różnych programów telewizyjnych - wyjaśnia gość Marka Niedźwieckiego. - Traktuję te piosenki jak haki na wybitnych kompozytorów. Kiedyś będą się chcieli pochwalić, dla jakich znakomitych pieśniarzy pisali, a tu - bach!- Andrus...
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy z pasma "Do południa".