W 1452 notowaniu trójkowej listy przebojów utwór "Papillon" grupy Editors dotarł na pierwsze miejsce. Podobny sukces piosenka wcześniej odniosła na belgijskiej liście przebojów, zaś w Wielkiej Brytanii okazała się najlepiej sprzedającym się singlem w historii zespołu.
Stylistyczna wolta, której Editors dokonali na ostatniej płycie "In this light and on this evening" pokazała, iż grupa trzyma rękę na pulsie i wie skąd wieje wiatr. Moda na 'ejtisowe' brzmienia sprawiła, iż podobnego przesunięcia akcentu z gitar na syntezatory, taneczne bity i elektronikę w ostatnim czasie z powodzeniem dokonało wiele zespołów, że wspomnieć wystarczy ostatnie albumy Franz Ferdinand, Yeah Yeah Yeahs czy chociażby Hey.
Dziś kwartetowi z Birmingham złośliwie określanemu jako "brytyjska odpowiedź na Interpol" bliżej do New Order niż do Joy Divison. Jedynym powodem do dawnych porównań pozostaje charakterystyczny "curtisowy" wokal Toma Smitha, którego w tym roku w Polsce mogliśmy posłuchać na żywo dwukrotnie. Za pierwszym razem w Jarocinie gdzie w skutek awarii aparatu głosowego Smitha grupa musiała znacząco skrócić swój występ. Swoje wakacyjne niedomaganie zespół z nawiązką odpłacił w trakcie listopadowego koncertu w Stodole, gdzie Editors zagrali długi i pasjonujący koncert.
Tuż przed warszawskim występem wywiad gitarzystą Chrisem Urbanowiczem i perkusistą Edwardem Layem dla Programu Trzeciego przeprowadziła Anna Gacek.
Nowa płyta przyniosła nowe brzmienie i nowe instrumenty.
Album produkował Flood, mający za sobą współpracę m.in z U2, NIN, Sigur Rós i The Killers.
Michael Jackson słuchał płyty The Editors.
Kogo Editors widziałoby w muzycznym podsumowaniu dekady.
Chris Urbanowicz opowiada o zwyczaju, który przejął od gitarzysty R.E.M
Editors o teledysku do piosenki "Papillon".