Jan Kanty Pawluśkiewicz to bezsprzecznie jeden z najwybitniejszych polskich kompozytorów ostatniego półwiecza. Szerokiej publiczności znany z dokonań grupy Anawa, której był współzałożycielem. Połączone talenty dwóch architektów, Marka Grechuty i Jana Kantego, wspieranych rzeszą zdolnych muzyków, wzbogaciły polską fonografię o nieśmiertelne przeboje jak "Nie Dokazuj", "Dni których nie znamy" czy "Będziesz Moją Panią", do dziś niedoścignione w swym wyrafinowaniu. Wydany przez grupę w 1971 roku album "Korowód" do dziś przez wielu uważany jest za najwybitniejszą płytę w historii polskiej muzyki rozrywkowej.
Po odejściu od Anawy w 1980 roku kompozytor zaangażował się w tworzenie większych form m.in. muzyki filmowej ("Wodzirej", "Ćma") i oratoriów ("Nieszpory Ludźmierskie"). Mniej znaną pasją Pawluśkiewicza jest malarstwo. Artysta stosuje niecodzienną technikę przez siebie nazywaną żel - artem. Polega ona na nakładaniu na obraz, za pomocą długopisów żelowych, wielu tysięcy kropek, (średnio 350 - 400 na jeden centymetr kwadratowy).
Z honorowym obywatelem Nowego Targu i gminy Polkowice o ulubionych artystach i nie tylko w audycji Prywatna Kolekcja (Trójka) rozmawiał Artur Orzech.
O dorabianiu z pomocą Errolla Garnera.
O dłoniach pianisty.
Fantazja Igora Stravinskiego.
O Duke'u Ellingtonie i śpiących perkusistach.
O legendarnej płycie "Korowód".
Janusz Gajos byłby wzruszony.
O grupie Anawa.
Zapomniana płyta z Andrzejem Zauchą.
O tym co łączy album "Anawa" (1973) z historycznym remisem na Wembley.
Harmoniczny talent Stinga.
O muzycznej awangardzie.
Praworęczność Oscara Petersona.
Kawałek nr 1 imienia Milesa Davisa.
O życiu pozagrobowym.