Rozwiązanie zespołu lider Pixies i twórca większości repertuaru grupy Black Francis ogłosił 14 stycznia w wywiadzie dla radia BBC. Nie podał przyczyny. O swej decyzji pozostałych muzyków poinfromował faxem. Jedynie do gitarzysty Jose Santiago, z którym w 1986 roku zakładał grupę, odważył się zatelefonować.
W Pixies już od dłuższego czasu nie działo się dobrze. Pierwsze wielkie tąpnięcie nastąpiło w 1989 roku po wydaniu nieźle sprzedającego się jak na zespół ze sceny niezależnego rocka, albumu "Doolitle". Płyta trafiła do pierwszej setki najlepiej sprzedających się płyt w USA i aż na 8. miejsce na analogicznej liście w Wielkiej Brytanii. Sukces na tyle podniósł ciśnienie w zespole, iż pozostali muzycy, a zwłaszcza charyzmatyczna basistka Kim Deal, domagali się większego udziału w komponowaniu piosenek na płyty. Całe napięcie wyszło podczas wyczerpującej trasy promującej "Doolitle", odbywającej pod znaczącym hasłem "Fuck or Fight".
Między Francisem, a Kim dochodziło do gorszących incydentów na oczach publiczności. Na koncercie w Stuttgarcie zdarzyło się, że lider Pixies rzucił w Kim gitarą. Z kolei uparta basistka odmówiła wyjścia na scenę we Frankfurcie. Po tym zdarzeniu muzycy przestali ze sobą rozmawiać.
Pomimo przerwy, którą Pixies urządzili sobie po trasie atmosfery w zespole nie udało się już odbudować. Kim założyła grupę The Breeders. Francis zaczął działać na własną rękę jako Frank Black. Zespół z rozpędu nagrał jeszcze dwie płyty, ostatnią w 1991 roku zatytułowaną "Trompe Le Monde", po czym po wspólnej trasie z U2 zamilkł.
Potrzeba było 11 lat i sporych dziur w prywatnych budżetach muzyków by twórcy podwalin pod rockowy boom początku lat 90., dojrzeli do myśli o reaktywacji. Przez lata milczenia kult Pixies rozrósł się do rozmiarów, których bostoński kwartet nie zaznał za pierwszego życia. Trasa, którą zespół rozpoczął 13 kwietnia 2004 roku w Minneapolis, wyprzedała się w ciągu kilku minut. Zespół na samych tylko biletach zarobił ponad 14 milionów dolarów.
Pojawiły się pogłoski o nowej płycie. Mimo presji ze strony fanów szósty album Pixies jak dotąd nie ujrzał światła dziennego. I najprawdopodobniej nie ujrzy. Frank Black rokrocznie powiększa swoją solową dyskografię, zaś w wywiadach, żali się, że jest już znudzony tym ciągłym postrzeganiem go przez media jako kolesia od Pixies.
(bch)