Piosenki są prezentowane w porannym paśmie Programu Trzeciego od poniedziałku do czwartku około godziny 7:35. Podsumowanie każdego tygodnia znajdą Państwo na naszych stronach w czwartek lub piątek.
W drugim tygodniu cyklu mogliśmy wysłuchać historii następujących piosenek:
10.01 – "The Unforgettable Fire" – U2 przesuwa brzmienie w stronę smyczków i klawiszy kosztem gitary Edge’a, który komentuje to tak: - W tym czasie w naszym obozie pojawiły się dwa konkurencyjne kierunki. Bono zafascynował się totalnie bluesem, Ameryką i mentalnie zmierzał w tę stronę. Ale w tym samym czasie jego serce było gdzie indziej. Wciąż pisał te zakręcone miłosne teksty. To był mój, bardziej europejski sposób istnienia. W końcu te dwa podejścia zaczęły się przenikać.
11.01 – "Bad" – Utwór opowiada o ofierze narkomanii. Zawiera odniesienie do dwóch klasyków rocka – "Walk on the Wild Side" Lou Reeda i "Astral Weeks" Vana Morrisona. Szybko stał się najmocniejszym punktem koncertów U2, wykonywany w rozciągniętej, hipnotyzującej wersji, szczególnie podczas trasy "Conspiracy of Hope" dla Amnesty International.
12.01 – "Where The Streets Have No Name" – Zespół miał problemy z nagraniem tego otwierającego album "The Joshua Tree" utworu. Edge: - W studio nic z tym nie wychodziło, może dlatego, że w zamierzeniu był to utwór koncertowy. Próbowaliśmy go nagrać na różne sposoby – na żywo, z automatem perkusyjnym i nic nie działało. Brian Eno tak się w końcu sfrustrował, że chciał skasować taśmę z wybranym przez nas podkładem, myśląc, że może go wyrzucimy, ale przynajmniej ominiemy tę blokadę i skończymy album.
13.01 – "I Still Haven’t Found What I’m Looking For" – Utwór-ikona w dyskografii U2. The Edge: - Początkowo Bono nie wierzył zupełnie w ten numer, Pracowaliśmy nad innym numerem i Bono zaczął śpiewać gospelową melodię, chyba bardziej dla żartu. Daniel Lanois natychmiast powiedział "popracujmy nad tym, to świetne". Ale nikt go nie słuchał, bo motyw wydawał się dość dziwny jak na nas. Ale powoli zacząłem sobie zdawać sprawę, że to świetny numer. W końcu Bono też się przekonał i zaśpiewał to parę razy. Tytuł wziąłem ze ścieżki dźwiękowej, nad którą wcześniej pracowałem. Pasował do refrenu. Bono szybko dopisał tekst. Ale do ostatniej chwili nie byliśmy pewni, czy dawać ten numer na płytę.