Autorem tekstu piosenki był Andrzej Kuryło, który na przełomie lat 60. i 70. współpracował z przedstawicielami wrocławskiego rocka, grupami Romuald i Roman oraz Nurt. To do jednego z tych zespołów miały trafić ironiczne słowa piosenki zainspirowanej nieudanym dla polskich grup beatowych festiwalem Opole 70’, po którym prasa ogłosiła śmierć big beatu i kryzys w piosence młodzieżowej.
Pierwsze podejście do nagrania tego rock’n’rollowego anty-hymnu powstrzymał cenzor, który przyczepił się do ostatniego wersu z drugiej zwrotki piosenki: "I znajdziemy cichą przystań w diamentowym niebie". Było to oczywiste odwołanie do piosenki Beatlesów "Lucy in the Sky with Diamonds", interpretowanej, od pierwszych liter tytułu, jako jednoznaczne zachęcanie do odurzania się LSD. Zakwestionowany fragment zgrabnie korespondował też z ostatnim wersem z pierwszej zwrotki piosenki, w którym Kuryło nawiązał do innego giganta brytyjskiego rocka, grupy The Rolling Stones („jak toczące się kamienie z niebotycznej góry”). Niestety koncept autora na skutek państwowej interwencji upadł. Jakoby gorszące słowa o diamentowym niebie zastąpiła fraza "I znajdziemy naszą przyjaźń nim zgubimy siebie", zaś sam tekst trafił do szuflady.
Kuryło sięgnął po niego ponownie po telefonie od Jerzego Kondratowicza, który szukał ostrych tekstów dla nowej grupy eks czerwonogitarzysty Krzysztofa Klenczona. Autor "Nie przejdziemy do historii" polskiego Johna Lennona spotkał tylko raz podczas przekazywania kartki z tekstem. Muzykę napisaną przez Klenczona usłyszał z radia. Nie był zachwycony ostateczną wersją piosenki.
- Piosenka była marna. Z jednej strony gitarowe riffy w stylu Jimiego Hendrixa, z drugiej niby kabaretowe czastuszki. Ostry rock i knajpa – wspominał po latach Kuryło. Nowa propozycja muzyczna lidera Trzech Koron spotkała się też z ostrą krytyką ze strony prasy.
(bch)
Więcej na temat piosenki w jedynkowym felietonie Adama Halbera (dźwięk w boksie po prawej stronie).