Gościem audycji Jerzego Sosonowskiego, Trójkowy Wehikuł Czasu, przybliżającej polską kulturę lat 60. i 70. był Michał Morawski, gitarzysta grupy Pesmymiści. Zespół ten w latach 60. wspólnie z Tajfunami, Chochołami, Dzikusami i Kawalerami stanowił o sile warszawskiego rock'n'rolla.
Jego matecznikiem był legendarny klub "Sezam" znajdujący się na rogu Al. Niepodległości i ul. Jarosława Dąbrowskiego. Klub mieścił się w stanicy harcerskiej, w której spotykali się amatorzy rock'n'rollowego grania.
- Początki zespołów były takie, że mieliśmy niezłe składy instrumentalne trzy gitary, perkusja, w Pesymistach jeszcze pianino. Natomiast była posucha na wokalistów. Minął jakiś czas zanim się pojawiły pierwsze talenty, które mogły w sposób zawodowy śpiewać - wspominał na antenie Trójki, Michał Morawski.
Zespoły koncertowały w studenckim klubie "Centon", gdzie od poniedziałku do czwartku odbywały się wieczorynki taneczne, na których przygrywała m.in. grupa Pesymiści.
- Nikt nie żył z muzyki, nie było z tego pieniędzy, grało się wyłącznie dla przyjemności. Składy dobierało się bardzo często do konkretnego występu - wspominał Morawski. Wyjątkiem od tej reguły był zespół Kawalerowie.
- Kawalerowie to była grupa trzech przyjaciół, Zarzycki, Szcześniak, Raczew, i oni od początku do końca grali razem. Zawsze im tego zazdrościłem i tej przyjaźni muzycznej i jednolitości stylu - zdradzał były Pesymista. W audycji przypomniał on jednak, że i Kawalerom zdarzało odstępować od swojego przymierza.
- Artysta Zarzycki miał silne parcie na piękne kobiety, co dawało mi szansę zagrania za niego, na zasadzie: zagraj za mnie jeden numer, a ja sobie zatańczę.
Rok zakąski i big beatu
Młodzi big beatowcy podczas koncertów nie stronili od alkoholu, choć wybór trunków był w owym czasie dość ubogi.
- Nie istaniały narkotyki, piwo nie nadawało się do spożycia, bo dostępny był tylko browar warszawski, który popularnie nazywany był "moczem pawiana". Takoż i wódka z czerwoną kartką z kapslem była niepijalna. Zostawała tylko alpaga – to nie był wtedy napój meneli tylko młodej intweligencji polskiej - wspominał Morawski, który w audycji przypomniał "kluczowy" dla jego pokolenia rok 1965.
Z jedenej strony był to to "rok koszmarny", jak go określił Morawski, gdyż z datą tą wiąże się fakt wprowadzenia przez ustawodawcę obowiązku brania zakąski do zamawianego alkohlu. Z drugiej strony rok 65' okazał się przełomowy dla polskiej muzyki młodzieżowej, która w końcu zaczęła być prezentowana na antenie Polskiego Radia.
- To wtedy zaszedł taki bardzo znaczący fakt, że jeden z big beatowców ożenił się z córką prezesa Radiokomitetu, wszechwładnego pana Sokorskieg. Z niewiadomych przyczyn powstało wkrótce młodzieżowe "Studio Rytm", w którym można było słuchać big beatowych zespołów - żartował w Trójce Morawski.
Z archiwum Polskiego Radia
W audycji tradycyjnie zabrzmiały fragmenty archiwalnych materiałów radiowych:
- Fragment audycja "7 dni w kraju i na świecie" z 24 stycznia 1960 roku o francuskich próbach z bombą atomową na Saharze.
- Fragment audycji "Popołudnie z Młodością" z sierpnia 1968 roku poświęconej alkoholizmowi wśród młodzieży.
- Fragment audycji "7 dni w kraju i na świecie" z 22 maja 1966 roku poświęconej laserom "made in poland".
Aby wysłuchać wspomnień Michała Morawskiego, gtarzysty grupy Pesymiści wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj", w ramce po prawej stronie.
(bch)
Cover piosenki grupy The Zombies w wykonaniu Pesymistów