X
Szanowny Użytkowniku
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Zachęcamy do zapoznania się z informacjami dotyczącymi przetwarzania danych osobowych w Portalu PolskieRadio.pl
1.Administratorem Danych jest Polskie Radio S.A. z siedzibą w Warszawie, al. Niepodległości 77/85, 00-977 Warszawa.
2.W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Inspektorem Ochrony Danych, e-mail: iod@polskieradio.pl, tel. 22 645 34 03.
3.Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
4.Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
5.Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
6.Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
7.Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
8.Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
9.Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
10.Polskie Radio S.A. informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności
Rozumiem
Muzyka

Spięty - "Antyszanty"

Ostatnia aktualizacja: 01.12.2009 10:00
Ortodoksi z forum portalu szantymaniacy płytę Spiętego przyjęli z równym entuzjazmem, z jakim żeglarze witają trzytygodniową flautę.

Jeśli chodzi o ambitną muzykę rozrywkową, wielki sezon kobiet trwa w najlepsze: co i rusz rozkwitają wokół nas bujne, mądre i subtelne światy, otwierane przez Katarzynę Nosowską, Gabę Kulkę, Candelarię Saenz Valiente, i inne wybitne wokalistki. Niewątpliwie Polska śpiewa w tej chwili głosem kobiety. Głos ten nie znajduje bowiem żadnej przeciwwagi w operetkowej męskości postaci w rodzaju Nergala czy melancholijnych trelach indierockowych młodzieńców, dla których tak zwany przekaz jest tylko kłopotliwym dodatkiem do kolorowych wdzianek.
Tym ciekawiej zapowiadała się solowa płyta Spiętego – czyli Huberta Dobaczewskiego, wokalisty zespołu Lao Che.

Kto miał okazję słuchać na żywo piosenek z rewelacyjnego "Powstania Warszawskiego", ten wie, że testosteronem, który wytwarzał się wtedy na salach koncertowych, można by obdzielić kilka pułków wojska na froncie. Przy czym był to testosteron, by tak rzec, czysty, szlachetny i heroiczny, nieskażony tępą wulgarnością i duchową tandetą. Już z okładki Antyszant patrzy na nas Spięty prowokacyjnie, szorstko i czarno-biało, kopcąc fajka i obnażając klatę. W piosence "Nie wszystko zostało napisane" nazywa swoją twórczość – przyszłą, ale przecież i teraźniejszą – "ponurą i figlarną" – i taka właśnie jest ta okładkowa autoprezentacja, spójna zresztą z tym, co słyszymy na samej płycie. A słyszymy na niej piosenki inspirowane morzem.

Z klasycznymi szantami niewiele mają wspólnego, o czym świadczy choćby dyskusja fanów tego gatunku na forum portalu szantymaniacy. Ortodoksi przyjęli tam płytę Spiętego z równym entuzjazmem, z jakim żeglarze witają trzytygodniową flautę. I trudno im się dziwić – w dużo większym stopniu jest to eksperymentalna wypowiedź poszukującego artysty, niż jakiś uładzony dialog z szacownym idiomem.

W piosenkach Spiętego "czarnomori" płynnie przechodzi w memento mori, a wszechogarniające morze okazuje się dogodną metaforą, pozwalającą mówić o sprawach ostatecznych – śmierci i wierze ("Bajka o śmierci" i "Morże"), szaleństwie ("Łódź wariatów"), poznaniu samego siebie ("Nie wszystko zostało napisane"). Morze to test na dobro i prawdę – "za próżne serce – wykręca ręce (...) za dobre słowo – odrodzi na nowo" ("Ma czar karma"). I na męskość, oczywiście – tylko prawdziwy chłop "na przemijanie gwizda" a bab ma na kopy; tylko na morzu dostaje szansę "raz w życiu się postawić".
Muzycznie też jest szorstko; monotonne, oszczędne podkłady gitarowe przeplatają się z elektronicznym, minimalistycznym pulsem a la Kraftwerk, i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wszystko tu do siebie dobrze pasuje. Może nie zawsze i nie każdego wciąga w pełni – muzyczno-liryczne opowieści Spiętego są dużo bardziej osobne i idiosynkratyczne niż, dajmy na to, Maleńczuka, i ten brak przystępności tworzy pewną barierę w całkowitym oddaniu się Antyszantom.

Oczywiście, na płycie jest nie tylko ponuro, ale i figlarnie – berlińskie kazamaty co chwila rozjaśnia rodzimy, straganowy folk, a nawet reggae ("Szkoda"). Powaga spraw ostatecznych też nie jest aż taka spiżowa – w "Dworujże" słyszymy, że "do powagi mi hola", a w "Trafionym/zatopionym" okazuje się, że cały ten morski patos to tylko chłopięca gra w okręty. Co lekko osłabia "męskość" Antyszant, ale świadczy o ich mądrości. Kto wie, może gdyby wysłać innych polskich wokalistów w długi morski rejs (choćby metaforyczny), okazałoby się, że jednak mają oni o czym – i jak - śpiewać?   

Maciej Kaczyński