Gabrielę Kulkę często porównuje się do Kate Bush czy Tori Amos. Mnie do głowy jako pierwsza przyszła Regina Spektor, lecz nie ma to znaczenia, gdyż każde z tych porównań byłoby dla artystki krzywdzące. Płyta "Out" to manifestacja własnego, unikatowego stylu. To najciekawsze wydarzenie na polskim rynku muzycznym w roku 2006, które niestety przemknęło zupełnie niezauważone.
Gdyby Gaba zapytała swoich fanów: "Skąd dowiedziałeś się o Gabrieli Kulce?", znakomita większość odpowiedziałaby, że od znajomych. I tak to się działo: ktoś skierował na stronę, ktoś wskazał, gdzie można pobrać darmowe mp3. Potem pierwsze przesłuchanie i... szał. Następnie: "Ojej, ona nagrała już dwie płyty! Dlaczego nie usłyszałem/łam o tym wcześniej?". Prawdopodobnie dlatego, że Gabriela od początku pisze, śpiewa, nagrywa i promuje się sama. Własnym sumptem wydała obie długogrające płyty. "Out" dopiero w listopadzie ubiegłego roku trafiła do dystrybucji w większych sklepach muzycznych.
Album „Out” to wybuchowa mieszanka zarówno pod względem muzycznym, jak i tekstowym. Artystka nazywa swoje dzieło czymś w rodzaju dziwacznego musicalu. Zaiste, od pierwszych dźwięków słuchacz porywany jest w szaloną podróż w klimatach jazzu, kabaretu i popu. Już w muzyce słychać ogrom pomysłów, a gdy dodać do tego utrzymane w klimacie niepokojących baśni teksty o przeróżnej tematyce, wiemy, że znajdujemy się w niezwykłym, malowniczym świecie zamkniętym w tej magicznej płycie.
Pisząc o Gabie, nie można nie wspomnieć o jej głosie: w jednym momencie spokojnie oczarowuje, po to aby w drugim drapieżnie ukłuć. Odważne wokalizy świetnie wpisują się w szalone kompozycje. Bogactwo i elastyczność głosu Gabrieli zachwycają. Warto dodać, że jest ona jedną z bardzo niewielu polskich artystek poprawnie śpiewających po angielsku. To, obok wybitnych umiejętności muzycznych i możliwości wokalnych, jej największy atut.
Mam więc nadzieję, że w nieodległej przyszłości Gabriela Kulka zyska uwagę, na którą zasługuje. A gdy już zobaczymy ją w świetle reflektorów, ja z miłą chęcią odkurzę wspomnienia z kameralnych koncertów, podczas których artystka nieśmiało oprowadzała słuchaczy po swoim magicznym muzycznym świecie.
(mm)