Piotr Lemańczyk - "Naha People"– 2009 Soliton
Polscy muzycy zdołali nas już przyzwyczaić do tego, że wynajdują do swoich projektów świetnych zagranicznych muzyków. Pojawienie się na najnowszej płycie kontrabasisty Piotra Lemańczyka doskonałego amerykańskiego trębacza nie stanowi więc wielkiego zaskoczenia. To tylko kolejne potwierdzenie tego jak dobrych mamy w kraju muzyków. Tim Haganens, długo grający w Europie, jazz fanom najlepiej kojarzy się zapewne ze współpracy z Joe Lovano, jest na "Naha People" niekwestionowaną gwiazdą. Ale gwiazdą w gwiazdorskiej drużynie: obok lidera na płycie znajdziemy zasłużonego Kazimierza Jonkisza na perkusji, Macieja Sikałę na saksofonie i najmłodszego z tej grupy 33. letniego Dominika Bukowskiego na wibrafonie. To zasługą tego ostatniego jest momentami delikatny, nastrojowy klimat, jak choćby w "Home Picture", przerywany duetowymi rozmowami z kontrabasem lub perkusją. Świetnie brzmią też wyważone dialogi trąbki z saksofonem ("On the Inner"). Wszystkie kompozycje napisane przez Lemańczyka są mocno melodyjne, choć niestety pozbawione szczypty szaleństwa. Sam lider w krótkich solo gra oszczędnie, czasem aż za bardzo. Momenty hard bopowych eskapad Hagansa są zdecydowanie zbyt szybko przerywane wejściami Bukowskiego, co osłabia ich wymowę. Wydaje mi się, że więcej od siebie mógłby dać Sikała – stać go na drapieżność. "Naha People" mimo tych zastrzeżeń słucha się bardzo przyjemnie, choć jest to płyta co najwyżej dobra.
Petar Petrović
John Patitucci -"Remembrance", 2009 Universal Music Poland
Gra w trio na najwyższym poziomie. Płyta, która powinna znaleźć się na półce każdego jazz fana. Takimi epitetami można określić najnowsze dzieło firmowane przez basistę Johna Patitucci’ego. Jego wieloletnia kooperacja z perkusistą Brianem Bladem w chyba najlepszym obecnie kwartecie na świecie, dowodzonym przez Wayne’a Shortera, zaowocowała świetną współpracą także na "Remembrance". Przypadek spowodował, że trzecim do gry okazał się świetny saksofonista Joe Lovano. W rezultacie trzynasty autorski album udzielającego się z równie znakomitym efektem zarówno na kontrabasie jak i gitarze basowej lidera, to prawdziwa perełka. Muzycy pozostawiają sobie bardzo dużo przestrzeni na emocje, wyzwalają masę inspirujących dla kolegów dźwięków. Efektem jest muzyka melodyjna, choć nieprzewidywalna, miejscami szorstka, dynamiczna, choć nieśpieszna. Nie ma tu podziału na pierwszy i drugi szereg. Jedenaście wspólnie opracowanych utworów, odwołania do jazzowych legend: Monka, Trane’a, Joe Hendersona i Michaela Beckera, przegląd jazzowych stylów, elementy swingu, strolling, troszkę funku, szczypta free. Jedna z lepszych płyt 2009 roku.
Olga Spasojewska
Piotr Żaczek - "Balboo", 2009 Fonografika
"Balboo" trudno zaliczyć do jazzu w takim sensie w jakim twórczo rozwijali go Davis, Coltrane, Coleman, czy Jarrett. Tak to już jednak jest, że gdy gitarzyści basowi zaczynają brać odpowiedzialność za kompozycję, to najczęściej daleko przekraczają płynne gatunki muzyczne. Większość z kolegów po fachu Piotra Żaczka, o których mówimy, że przynależą do jazzowego światka, często robiło sobie, najczęściej wieloletnie, wycieczki w stronę soulu, rapu, czy r&b. Wystarczy wspomnieć o takim Marcusie Millerze, czy Stanleyu Clarku. Druga płyta Żaczka to erupcja energii, poskręcanych dźwięków, wymieszana z fascynacją kulturą Bliskiego Wschodu – reprezentowanej przez śpiew i grę na santurze Jahiara Azima Iraniego. Zaskoczenie – to na pewno pojawienie się na płycie gitarowego innowatora Davida Fuze Fiuczyńskiego i Leszka Możdżera. Smaczku krążkowi dodaje też gra na armeńskim instrumencie ludowym – duduku – na co dzień saksofonisty – Grzegorza Piotrowskiego. Podsumowując - muzyka nieokiełznana, zróżnicowana, ale odległa o mile świetle od jazzowych krajobrazów.
Olga Spasojewska
Janusz Mackiewicz - "Układ scalony", 2009 Soliton
Trzeci autorski album kontrabasisty Janusza Mackiewicza ciężko nazwać rewolucyjnym. "Układ Scalony" - osiem utworów opartych o klasyczny kwartet, w którym miejsce przeznaczone dla pianisty zajął wibrafonista Dominik Bukowski, udzielający się na krążku także ma marimbie, to muzyka środka. Bez nieposkromionych wzlotów i zbyt kojących ballad. Niebiańska harmonia panująca miejscami na płycie, w szczególności "Ja też cię kocham", to w większości zasługa "polskiego Burtona", który łagodzi dźwięki grającego na tenorze i barytonie Darka Herbasza. "Macek" pozwala rozwinąć skrzydła także pozostającego trochę na drugim tle Michałowi Szczeblewskiemu, który odwdzięcza się mu m.in. świetną solówką w "Autostrada A 1". Koncepcja płyty? Optymizm przemieszany z nutką melancholii. Najlepszy na krążku? Zdecydowanie "Przecieki", luźniejsza struktura, maestria gry lidera, baryton spuszczony ze smyczy. I końcówka, "Odprawa" czyli numer solo na kontrabasie, prawdziwy "wyciskacz łez" i dźwięk zamykanych drzwi.
Petar Petrović