Dziś ciężko uwierzyć, że Róisín Murphy wcale nie planowała swojej kariery od wczesnych lat życia, a dzieciństwa nie spędziła na bieganiu z lekcji śpiewu na lekcje tańca, w międzyczasie pokazując się na kilku castingach. Jej przygoda z muzyką zaczęła się zupełnie przypadkowo, kiedy to połączyło ją głębsze uczucie z producentem muzycznym Markiem Brydonem. Ich wspólnego dziecka, formacji Moloko, nikomu chyba przedstawiać nie trzeba. Wybijając się z kręgów alternatywnych, projekt odniósł spory sukces komercyjny, zdobywając pierwsze miejsca list przebojów oraz pojawiając się jako tło muzyczne w reklamach, filmach, serialach, a nawet grach komputerowych. Jednak mimo wielu osiągnięć wraz z rozpadem związku tych dwojga zespół został zawieszony, a Róisín podjęła decyzję o rozpoczęciu kariery solowej. Nad debiutanckim krążkiem pracowała z ambitnym, lubiącym eksperymentować z muzyką elektroniczną Matthew Herbertem. Zaowocowało to nagraniem świetnego materiału, który – choć zebrał przychylne opinie krytyków – nie przyniósł artystce popularności nawet w połowie tak dużej jak za czasów Moloko.
Sytuacja jednak może się zmienić za sprawą kolejnego albumu, który z "Ruby Blue" oprócz wokalu chyba niewiele ma wspólnego. Tym razem Murphy do współpracy zaprosiła kilku znanych, przebojowych producentów: m.in. Andy’ego Cato (Groove Armada), Seji (Bugz In The Attic), Richarda X, Ill Factora, Marka de Clive-Lowe czy Calvina Harrisa. Jak Róisín sama podkreśla w wywiadach, praca nad tym albumem była dla niej czymś nowym. Kursowała między Londynem, Barceloną a Miami, gdzie w ciągu jednego tygodnia pracowała z kilkoma różnymi artystami, a każdy z nich starał się stworzyć dla niej singlowy hit. Tym sposobem nagrana została tak duża ilość materiału, że część utworów nie zmieściła się na albumie – trafiła do odbiorców w postaci B-side’ów i jako bonus tracki.
Rzeczywiście, na "Overpowered" nie brakuje potencjalnych hitów. Całość materiału to połączenie disco i niebanalnego popu z funkowym vibe’em. Wiele tu elektryzujących, tanecznych melodii, począwszy od tytułowego utworu, przez singlowe "You Know Me Better", "Let Me Know", "Footprints", "Dear Miami". Nie zabrakło również spokojniejszych ballad jak "Tell Everybody" i "Scarlet Ribbons". A wszystko to zachwycające również błyskotliwą warstwą liryczną, skierowaną głównie do osobnika płci przeciwnej, zaśpiewaną zmysłowym, pewnym siebie, kobiecym głosem. Dbałość o wysoką jakość i oryginalność cechuje artystkę także w sferze wizualnej. Jej wideoklipy oraz występy na żywo są wielobarwne, pomysłowe i zaskakujące, w dużej mierze za sprawą dziwacznych kostiumów, w jakie zwykła się ubierać.
Róisín Murphy – "Overpowered"
Zadziwiające, że pomimo takiego stażu, talentu, artystycznej wyrazistości i naturalnej przebojowości Róisín Murphy nie jest gwiazdą wielkiego formatu. Być może to wina stosunkowo późno rozpoczętej kariery solowej. Dzięki "Overpowered" może się to zmienić, bo album ten często określany jest jako najlepsza popowa płyta od czasu "Ray Of Light" Madonny. Oby tylko Róisín nie obrała podobnej ścieżki co starsza koleżanka – z Ali G w klipach i samplami z Abby.
(nk)