Jak stworzyć obiektywną listę najlepszych płyt tego roku? Grzegorz Hoffmann stworzył takie podsumowanie sumując wyniki najbardziej wpływowych magazynów i portali muzycznych m.in. Mojo, Q, NME, Billboard, Rolling Stone, Pitchfork, Drowned In Sound, Amazon...
"Z każdej z tych gazet, periodyków, czy stron internetowych wziąłem po dwudziestce najlepszych płyt. Liczyłem za pierwsze miejsce 20 punktów, za drugie 19 itd." Wyniki tej zabawy Grzegorz Hoffmann zaprezentował w co poniedziałkowej audycji GH+ w Trójce.
Oto czołowa 10 zdaniem krytyków zjednoczonych sił amerykańsko brytyjskich.
10. Girls - Album (True Panther Sound)
Debiutancki album kalifornijskiej formacji wzbudził zainteresowanie krytyków nie tylko plażową bezpretensjonalnością i odwołaniami do złotej epoki rock'n'rolla ale też postacią lidera Christophera Owensa. W młodości był on członkiem sekty Bożych Dzieci, w której zakazane było słuchanie muzyki powstałej poza sektą.
9. Manic Street Preachers - Journal For Plague Lovers (Sony)
Dziewiąty album najlepszego zespołu Walii w całości został oparty na tekstach Richeya Edwardsa członka grupy, który zaginął w 1995 roku i rok temu został uznany za zmarłego. Ceniony za elokwencję i niezwykłą wrażliwość Edwards, tuż przed zniknięciem przekazał teczkę ze swoimi tekstami i rysunkami basiście Nickowi Wire'owi.
8. Fever Ray - Fever Ray (Rabid Records)
Fenomen szwedzkiej muzyki to w dużej mierze zasługa tamtejszych wokalistek, które z wielką wprawą zarażają świat skandynawską melancholią. Karin Dreijer Andersson jest w w tej materii prawdziwą mistrzynią. Znana z rodzinnego duetu The Knife, swoją pierwszą solową płytą potwierdziła, iż ma wszelkie dane ku temu by przejąć po Björk koronę Królowej Północy.
7. Neko Case - Middle Cyclone (Anti-)
Nominowana do Grammy płyta rudowłosej songwriterki, była nagrywana m.in. w jej stodole w Vermont. W ten sposób na krążek traktujący o związkach człowieka z przyrodą w naturalny sposób dostały się odgłosy ptaków, żab i wiatru świszczącego między deskami. W stodole zagrała też niezwykła orkiestra złożona z sześciu starych pianin.
6. The xx - xx (Young Turks)
Najgłośniejszy debiut tego roku to rzecz niezwykle stonowana i intymna. Płytę wyprodukowali znający się ze szkoły muzycy, którzy pracowali nad nią w garażu, (nagrania ze względu na zajęcia zarobkowe często odbywały się w nocy). Iksy oczarowały publikę piosenkami w formie miłosnych dialogów prowadzonych przez dwójkę frontmenów Romeya Crofta i Olivier Sim.
5. Dirty Projectors - Bitte Orka (Domino)
Nowojorscy eksperymentatorzy dowodzeni przez charyzmatycznego Dave'a Longstretha z każdą kolejną płytą zdobywają coraz szersze zainteresowanie. Po albumie powstałym w wyniku próby odtworzenia z pamięci krążka zespołu Blag Flag, Longstreth motywem przewodnim nowej płyty uczynił członków swojego zespołu. Ich temperamenty posłużyły mu za inspirację do pisania poszczególnych piosenek.
4. Phoenix - Wolfgang Amadeus Phoenix (V2)
Francuscy spece od przyjemnego inteligentnego popu w końcu przepchnęli się na światowym rynku muzycznym na nieco lepszą pozycję. Nie dokonało się to drogą rewolucji brzmieniowej, czy tytułowego odwołania do muzyki klasycznej. Po prostu Thomas Mars i spółka konsekwentnie grając swoje doczekali się czasów gdy ciepłe niczym Lazurowe Wybrzeże piosenki stały się modne.
3. Grizzly Bear - Veckatimest (Warp)
Pierwsza stworzona od zera w zespołowy sposób płyta sprawiła, iż rzutem na taśmę Grizzly Bear włączyli się do walki o czołowe miejsca w podsumowaniu dekady. Nowojorska grupa to też kolejny bardzo mocny dowód na to, że nastał czas zespołów w których wszyscy muzycy śpiewają wspólnie.
2. Yeah Yeah Yeahs - It's Blitz (Interscope)
Przerzucenie akcentu z gitar na syntezatory, okazało się dla nowojorskiego tria strzałem w dziesiątkę. Album zebrał znakomite recenzje, osiągając niezłe wyniki sprzedaży. Ciekawostkę stanowi fakt, iż większość piosenek na płytę wyszła od rytmów perkusisty, do których następnie gitarzysta Nick Zinner wymyślał riffy.
1. Animal Collective - Merriweather Post Pavilion (Domino)
Nie opadł jeszcze kurz po podsumowaniach roku 2008 gdy w styczniu 2009 wszystko było już wiadomo. Ósmy album w dorobku grupy z Baltimore od początku zdystansował rywali, pozycji lidera nie oddając już do końca wyścigu. My możemy się cieszyć z tego, iż proces formowania się najważniejszego zespołu dekady mogliśmy obserwować na żywo, gdyż Animale w ostatniej pięciolatce odwiedzili Polskę trzykrotnie.