X
Szanowny Użytkowniku
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Zachęcamy do zapoznania się z informacjami dotyczącymi przetwarzania danych osobowych w Portalu PolskieRadio.pl
1.Administratorem Danych jest Polskie Radio S.A. z siedzibą w Warszawie, al. Niepodległości 77/85, 00-977 Warszawa.
2.W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Inspektorem Ochrony Danych, e-mail: iod@polskieradio.pl, tel. 22 645 34 03.
3.Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
4.Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
5.Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
6.Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
7.Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
8.Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
9.Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
10.Polskie Radio S.A. informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności
Rozumiem
Muzyka

The Matthew Herbert Big Band - "There's Me And There's You"

Ostatnia aktualizacja: 18.01.2009 00:09
Niektórzy mówią, że "There’s Me And There’s You" mógłby stanowić dźwiękowe odzwierciedlenie czasów, w których żyjemy. Ale co to za czasy…

Gdyby oceniać twórczość Herberta po odarciu z karkołomnych eksperymentów, ideologicznej otoczki towarzyszącej premierom kolejnych projektów, wyliczając arytmetyczną średnią z ilości gwiazdek przyznawanych jego kolejnym przedsięwzięciom, otrzymalibyśmy najwyżej ocenę dostateczną.

Fakt - potencjał tkwiący w tym zbliżającym się do czterdziestki Brytyjczyku jest wyjątkowy, niestety jego wzloty są tak samo liczne jak upadki. Bilans wychodzi na zero.

Po pięciu latach od bigbandowego debiutu nie zmieniło się nic - Herbert jest wciąż nieprzewidywalny. Jednak przy całej sympatii dla tego pana, bardziej prawdopodobny był zawód niż zachwyt.

"There's Me…" wydaje się być kwintesencją twórczości Herberta. Choć, po pierwsze - pomysły elektroniczne przypominają odpady z produkcji dla Roisin Murphy, a po drugie - konceptualność zabiegów, która kilka lat temu przyciągała słuchaczy, teraz tylko nuży. Nawet tak wzruszający zabieg jak wykorzystanie dźwięku inkubatora, w którym rzekomo leżał potomek Herberta, nie robi już żadnego wrażenia. Mimo że świetne swingowe brzmienie i harmonia orkiestry nie zmieniły się w ani jednym calu, to połączenie tych dwu pozornie ogranych elementów przynosi bardzo ciekawy efekt.

Niestety, przepych już nie wystarczy, by komukolwiek zaimponować. Co zaskakujące, w całej tej misternie zaaranżowanej układance brakuje pomysłu. Oprócz świetnego wokalu Eski, który ciągnie płytę od początku do końca, reszta sprawia wrażenie bałaganu przez duże B, którego Herbert nie potrafi okiełznać. Okej, są momenty, gdy to monumentalne, nieokrzesane brzmienie imponuje. Jest ich jednak niewiele, a to, co najbardziej urzeka w "There's Me…" to operowa stylizacja, na którą mógł zdecydować się tylko Frank Zappa. Różnica polega na tym, że on zrobiłby to z większą klasą, humorem i ogromną dawką dystansu do siebie.

O ile pojedyncze utwory robią dobre wrażenie i z ręką na sercu mogą się podobać, to cała, trwająca godzinę, płyta jest mocno niestrawna, wręcz męcząca, a konia z rzędem temu, kto dla czystej przyjemności wysłucha jej trzy razy pod rząd.

Niektórzy mówią, że "There’s Me And There’s You" mógłby stanowić dźwiękowe odzwierciedlenie czasów, w których żyjemy. Ale co to za czasy…
 


Tymoteusz Kubik
Zobacz więcej na temat: fakt Jazz
Czytaj także

Jimi Tenor & Kabu Kabu - "4th Dimension"

Ostatnia aktualizacja: 02.03.2009 09:53
Jimi Tenor nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki. Jego nowy album ponownie nagrany z zespołem Kabu Kabu nie jest powtórką z rozrywki, a bogatą kontynuacją i rozwinięciem zainicjowanej dwa lata temu przygody.
rozwiń zwiń