Joseph Tawadros "The hour of separation", Enja Records 2010
Już wiemy co Joseph Tawadros, mistrz arabskiej lutni robi w czasie, gdy jest mu bardzo, bardzo smutno. Siedzi z kumplami i nagrywa świetne płyty! Wspiera go w tym jego młodszy brat, wirtuoz egipskiego tamburynu i bębenka, a także dwaj jazzmani, których nazwiska od razu przykuwają oko każdego jazz fana. Johna Abercrombiego i Jacka Dejohnette nie trzeba przedstawiać. Legendy – to wystarczające określenie. Przyznam jednak, że choć grali oni w wielu układach i poruszali się po różnych tradycjach, to jednak w tak etnicznie nacechowanym projekcie jeszcze ich nie słyszałam. Ale, że całe życie się uczymy... „The hour of separation” to w pierwszym rzędzie wirtuozeria, sentymentalizm, płaczliwość strun. Muzyka rozdartej duszy, strapienia, a nierzadko krzyk bólu i rozpaczy. Czyli to, do czego przyzwyczaili nas muzycy poruszający się w arabskiej kulturze. Świetnie brzmi to połączenie instrumentów strunowych z zachowawczymi dźwiekami perkusji, wspomagane przez ludowe instrumenty. Prawie osiemdziesięcio minutowy krążek, połączony z imprezą w gronie przyjaciół i mocnym winem, zachwyca i upaja. (Olga Spasojewska)
Krzysztof Pacan "Facing the Challenge", Allegro Records 2010
Krzysztof Pacan pomału wybija się na niezależność. Jest już nie tylko sidemanem, pomagającym w nagrywaniu płyt Zdzisława Namyslowskiego, Sławka Jaskułke czy Arka Skolika, ale także samodzielnym liderem zespołu. „Facing the Challenge” to dla tego basisty przejście przez smugę cienia, po której świat już może być tylko inny. Pacan zebrał doskonały zespół, w większości młodych, mocno wybijających się improwizatorów. Każy z nich, może z wyłaczeniem Skolika, który ma już ugruntowaną markę, chce nagrywać jak najwięcej, by w jak najmocniejszy sposób zaznaczyć swoją obecność. Stąd niesamowite partie-rywalizacje Jerzego Małka na trąbce i flugelhornie z obsługującym tenor i sopran Radkiem Nowickim. To właśnie ich gra stanowi najbardziej wybuchowy ładunek na tym krążku. Brzmienie wzbogaca fender rhodes Jana Smoczyńskiego, ale bardziej do gustu przypadają mi dźwięki fortepianu Sławka Jaskułke, w szczególności w partach solowych („Something Wrong?”). Sam lider trochę za bardzo chowa się w cieniu kolegów i wydaje się, że taka rola „spajacza”, bardzo mu odpowiada. Płyta wielobarwna, prezentująca szerokie spektrum akustycznego grania. (Mieczysław Burski)
Andrzej Olejniczak "Different choice", MaDesRecords 2011
Andrzej Olejniczak nie odkrywa na „Different choice” czegoś, co do tej pory nie zostało już muzycznie zilustrowane. W końcu nie jeden jazzman starał się łaczyć swoje fascynacje muzyką improwizowaną z klasyką. Autor krążka odebrał klasyczne wykształcenie i z tego tytułu nie raz przyszło mu grać na klarnecie kwintety choćby Mozarta. Jednak płytka nagrana z kobiecym zespołem Apertus String Quartet nosi w sobie wspaniały zasób niebagatelnych emocji. Dziwi mnie trochę, że Olejniczak nie wciągnął utworów, lub ich części, z dziedzictwa największych z kompozytorów, tylko samemu rozpisał partytury w kilku numerach, a resztę powierzył Krzesimirowi Dębskiemu. Wyszła ciekawa mieszanka stylów, która przyciągnie nie tylko jazz fanów, ale też osoby otwarte na muzykę współczesną. Jasne, zarówno kwartet, jak i saksofonista musieli narzucić sobie ograniczenia, pójść na kompromis. W szczególności „ucierpiała” na tym gwałtowna gra pomysłodwcy ngrania, który nałożył sobie czasem trochę zbyt ciasny kaganiec. W ostateczności, jest to jednak ciekawa próba realizacji projektu, z którego zamiarem autor nosił się długie lata. Można mieć tylko nadzieję, że zmobilizuje tym sposobem, któregoś ze swoich kolegów do pójścia tą drogą. (Olga Spasojewska)
Imagination Quartet "IQ", UMFC Studio 2010
Na scenę wchodzi kolejne pokolenie polskich jazzmanów. Dobrze poruszają się we wszsytkich jazzowych nurtach, nie zamykają się na nowe wpływy, łaczy ich jednak niezmiernie silne przywiązanie do tradycji, z której potrafią w odpowiedni sposób czerpać. Ich gra nastraja optymizmem i wiarą, że „jeszcze jazz nie umarł”. Okazuje się, że pomimo kompletnej dominacji we wszystkich możliwych mediach posmodernistycznej papki, można jeszcze tworzyć Sztukę! EP-ka Imagination Quartet to niecałe trzydzieści minut swobodnego grania, niczym trening przed prawdziwą walką, gdy trzeba będzie prężyć muskuły. Liderzy zespołów, uznani jazzmani-wyjdacze, zwróćcie proszę uwagę na talent gitarzysty i autora wszystkich kompozycji Michała Sołtana, polskiego Billa Frisella i tenorzysty Jarosława Bothura. Z tych chopaków wyrosną niedługo dominujące na naszej scenie postacie! (Mieczysław Burski)
RGG "One", Fonografika, 2011
Tradycji stało się zadość. Choć RGG mocno zmieniło muzyczne barwy w stosunku do ostatniego, dwupłytowego wydania, to jednak na „One” znowu usłyszymy całkowicie improwizowane utwory. Jeden poświecony Cecilowi Taylorowi - "C.T.", a także "On The Way To Road 11", który spina kompozycje zawarte na krążku. Piątym albumem Raminiak, Garbowski i Gradziuk przekonują, że zespół Wasilewskiego nie jest jedynym triem, które zasługuje na nagrywanie w ECM. Co ciekawe, najnowsza płytka jest o wiele bardziej melodyjna niż poprzednie wydanie, taki „Spring Walk" jest tego najlepszym przykładem. Można więc sobie i zanucić i pokiwać głową, a nie tak, jak miało to miejsce w przypadku „True Story – In Two Acts" – znieruchomieć w zadumie w wygodnym fotelu. I wrócić do naszego wymiaru po upływie dobrych dwóch godzin. 10 lat upłynęło nam z muzyką RGG, jak z bicza strzelił. Gdzie będziecie chłopaki za następną dekadę? (Mieczysław Burski)