Szkoda, że takich wydawnictw jest jak na lekarstwo. Sonaty Żeleńskiego i Noskowskiego, dwóch czołowych postaci naszej muzyki poważnej II połowy XIX wieku – to utwory, które powinny regularnie gościć w repertuarze choćby naszych muzyków. Świetni, choć niedostatecznie obecnie doceniani symfonicy, okazują się być doskonałymi kompozytorami także muzyki kameralnej. Na wydanej przez Polskie Nagrania płycie „Polish violin sonatas” nagranej przez skrzypka Włodzimierza Promińskiego i Katarzynę Makal-Żmudę odnajdujemy polskie odpowiedzi na najbardziej znane sonaty romantyzmu, skomponowane przez Beethovena, Schumanna i Brahmsa. I chociaż tylko w części sonaty Żeleńskiego znajdziemy rodzime motywy góralskie, to jednak jest się czym cieszyć. Gęsta, bogata faktura tego utworu odróżnia go, od zmiennego w nastroju dzieła Noskowskiego, balansującego pomiędzy momentami śpiewnymi, a ponurymi. Szczególne upodobanie odnalazłem w pretissimo, zamykającym tę sonatę, przywołująca wspomnienie finały suity wiolonczelowej Chopina tarantela.
Roman Widaszek, klarnet, Tadeusz Tmaszewski, róg i pianistka Joanna Domańska poświęcili swoją płytę (wyd. DUX) trójce ważnych dla naszej muzyki poważnej kompozytorom. Różne style, różne kombinacje. Przyznam się, że po raz pierwszy słyszę te nagrania, tym większa zasługa artystów, że postawili na mniej zgrany materiał. „Grand trio” Franciszka Lessela nacechowane jest zarówno stylem klasycznym, jak i wczesnym stylem brillant. Ten drugi element wpływa na dobry, przystępny, przeznaczony dla szerokiej publiki odbiór dzieła. Na pierwszym miejscu kompozytor postawił na wirtuozerię i muzykalność. Lassel był dobrym uczniem Haydna i wiele się od niego nauczył. Ignacy Feliks Dobrzyński, twórca ciekawej muzyki kameralnej, w swoim duecie na klarnet i fortepian stara się zaintrygować odbiorcę zmiennością nastrojów i wykazać możliwości klarnetu, który po swoim unowocześnieniu dopiero zaczynał być szerzej wykorzystywany. Na koniec pozostawiam sobie sonatę na róg i fortepian Kilara powstałą w 1954 roku, czuć w tym utworze wpływ zarówno Strawińskiego jak i Bartoka, trzecia część niesie zaś interesujące elementy muzyki ludowej.
Ciężka, bardzo ciężka, brudna, zgrzytliwa, chaotyczna, porozbijana, drapieżna – takie myśli-oceny przyszły do mnie po przesłuchaniu dwóch kwartetów Aleksandra Nowaka w wykonaniu Kwartetu Śląskiego i dwóch pozostałych utworów: „Quantemporette” oraz „Ulica Spokojna 3” wypełniających „3x4 +8” (wyd. Accord). Słuchacz nieosłuchany z muzycznymi eksperymentami ostatniej dekady, który co najwyżej rzuci oko na kwartety Lutosławskiego czy Pendereckiego i oceni je jako ciekawostki, pozostawiony sam na sam z twórczością Nowaka może uciec przerażony. Ta muzyka to wyższa matematyka zapisana w nutach. Raczej nie do ogarnięcia dla melomanów zasłuchanych w klasyce, chociaż z drugiej strony nie jest chyba przypadkiem, że patronat nad krążkiem wzięła radiowa Dwójka.
O wiele łatwiejsza w odbiorze i bardziej zrozumiała nawet dla przeciętnego miłośnika muzyki poważnej są dzieła Zbigniewa Bargielskiego. Twórca czterech oper, utworów orkiestrowych na różne instrumenty nie stworzył do tej pory żadnej symfonii. Nadrabia to jednak ciekawą, złożoną kameralistyką. Na podwójnym wydawnictwie zaprezentowanym przez Accord, a zinterpretowany przez Kwartet Śląski, akordeonistę Marka Andryska i klarnecistę Romana Widaszka, mamy możliwość przyjrzenia się jego sześciu kwartetom skrzypcowym i dwóm kwartetom, którym towarzyszy akordeon i klarnet. Jest to kameralistyka z dużą dozą sentymentalizmu, zrozumiała, odznaczająca się poszukiwaniem piękna, harmonii, estetyką oczekiwaną raczej w zeszłych epokach. Poetyka... tak, już same nazwy utworów wskazują, że kompozytorowi zależy na tym, by umieścić je w jakimś szerszym kontekście. Nie przez przypadek w wielu swoich utworach wokalnych wykorzystuje teksty z prozy i poezji (np. Thomasa Eliota czy Franza Kafki). Martwa natura z krzykiem, Płonący czas, Czas, który minął Noc pożegnań na akordeon i kwartet smyczkowy, Po drugiej stronie lustra na kwartet smyczkowy z klarnetem... już same tytuły dzieł zachęcają do ich wysłuchania.
Polską tradycję kwintetów fortepianowych przypomina Lasoń Ensemble i Kameraliści Mikołowa czyli Piotr Sałajczyk na fortepianie, Krzysztof i Agnieszka Lasoń na skrzypcach, Elżbieta Mrożek-Loska na altówce i Stanisław Lasoń – wiolonczeli. Na krążku wydanym przez Accord usłyszymy pierwszy kwintet Grażyny Bacewicz, arcydzieło polskiej kameralistyki XIX wiecznej – kwintet Juliusza Zarębskiego i dzieło Aleksandra Lasonia z początków jego twórczości - Muzyka kameralna nr 1 „Stalowowolska”. Kwintet Bacewicz należy do nurtu neoklasycznego, oparty jest na klasycznej formie i można w nim odnaleźć wiele nawiązań do polskiego folkloru. Dzieło Zarębskiego zaś określane jest mianem perełki polskiej kameralistyki. Coraz częściej nagrywany i grany w salach koncertowych zdobył nawet uznanie wielkiej Marthy Argerich. Fenomenalnie uzdolniony, należący do gildii kompozytorów-wirtuozów Zarębski dożył ledwie 31 lat. Na tyle dobrze jednak wykorzystywał swój talent, że zwrócił na siebie uwagę samego Franza Liszta, który zachęcał go do pracy kompozytorskiej. Nie powinno więc nikogo dziwić, że to właśnie wielkiemu Węgrowi Zarębski zadedykował swoje dzieło.
Tomasz Skóra